3.6. ,,tylko co?!"

250 11 0
                                    

- Posłuchaj paniusiu... - zaczął, a po moim ciele przeszedł dreszcz. - Przekaż Zapale, żeby się pośpieszył, bo jeśli nie to... - popatrzył na mnie ohydnym wzrokiem. Kompletnie nie wiedziałam, skąd może znać Krzyśka i czego od nas chce. - Najpierw zajmę się jego bachorami, a potem zabawię się z tobą. Niezła jesteś... - rzucił i po chwili odszedł.
Sparaliżowało mnie. Stałam tam jak wryta w ziemię, nie mogłam. Musiało minąć kilka minut, żebym się uspokoiła. Gdy to się stało, pośpiesznie weszłam na komendę i udałam się do pokoju policjantów. Zastałam tam Wojtka. Może i to dziwne, ale poczułam się przy nim troszkę bezpieczniej.
- W porządku, Zuzia? - spytał. - Czego ten facet od ciebie chciał?
- Nie chcę o tym mówić...
- Wiesz, że jakbyś potrzebowała mojej pomocy albo chciała porozmawiać, to zawsze możesz na mnie liczyć?
- Daruj sobie... - rzuciłam szybko. Niedźwiecki nie był osobą, której będę się zwierzać. Po tym wszystkim, co mi zrobił nie był osobą godną zaufania. - Jesteś chłopakiem mojej siostry, nikim więcej. Nie będziemy przyjaciółmi, nawet na to nie liczyć.
- Wyglądasz pięknie, kiedy się złościsz - odparł. Nie skomentowałam tego. Nie zamierzałam tracić energii na durne kłótnie z nim. Wiedziałam, że pewnych rzeczy on po prostu nigdy nie zrozumie.
Resztę przerwy spędziłam u wujka, omawiając bieżące sprawy dotyczące pracy. Patrol minął, o dziwo w spokoju. Zabroniłam Wojtkowi poruszać prywatnych tematów, było to polecenie służbowe, do którego musiał się dostosować i całe szczęście, tak zrobił.
W głowie ciągle miałam sytuację z przerwy. Kim był ten mężczyzna? Czego chciał ode mnie i Krzyśka? Nie potrafiłam odrzucić od siebie tych myśli. Postanowiłam wypytać o wszystko Zapałę. Miałam nadzieję, że uda mi się to zrobić po pracy, jednak gdy czekałam na niego przed komendą, wysłał mi smsa:
,,Kotek, pojechałem wcześniej. Wybacz, że nie poczekałem, ale muszę coś załatwić. Kocham cię mocno."
Kolejny raz to samo. Nie ukrywam, zrobiło mi się przykro. Krzysiek od pewnego czasu zachowywał się kompletnie inaczej.
Pojechałam do domu tramwajem, zajęło mi to niespełna godzinę. Na szczęście Tosiek odebrał Gajkę z przedszkola, a nawet zrobił obiad. Byłam bardzo mile zaskoczona. Dzieciaki zajęły się sobą, a gdy dochodziła jedenasta poszli spać. Czekałam na powrót Krzyśka, znów nie odbierał ode mnie telefonów.
Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, po chwili do salonu wszedł Zapała. Podszedł do mnie, złapał od tyłu i zaczął całować w szyję.
- Tęskniłem... - westchnął. Widziałam, że chce wykorzystać moją słabość do niego, ale nie tym razem. Naprawdę bałam się, że może coś się stać zarówno mnie, jak i dzieciakom. Nie mogłam do tego dopuścić.
- Musimy poważnie porozmawiać.
- Co się stało? - spytał
- Był dzisiaj pod komendą jakiś podejrzany facet. Stwierdził, że albo z czymś się pośpieszysz, albo zajmie się mną i dzieciakami...
- Zuza, zrobił ci coś? - Krzysiek niesamowicie się wystraszył, jak i zdenerwował. Mocno mnie przytulił i pocałował.
- Co się z tobą dzieje?
- Nie mogę ci teraz powiedzieć, kochanie...
Postanowiłam nie drążyć już tego tematu, ponieważ wpadłam na pewien pomysł. Kiedy Krzysiek poszedł wziąć prysznic, ja zaczęłam sprawdzać jego telefon. Doskonale wiem, że nie powinnam tak robić, ale nie miałam innego pomysłu, jak dowiedzieć się, gdzie on tak ciągle dzwoni, z kim się spotyka.
Miałam już zacząć czytać wiadomości, gdy niespodziewanie usłyszałam:
- Co ty robisz? - Krzysiek wyszedł z łazienki, najwyraźniej musiał czegoś zapomnieć. Przyłapał mnie na grzebaniu mu w telefonie. Było mi niesamowicie głupio. - Zuza! - krzyknął na mnie i mocno chwycił mnie za ramię.
- Ja tylko...
- Tylko co?! - przerwał mi. - Do cholery, co ty robisz?!
Zapała był bardzo zdenerwowany. Przez chwilę nawet się go bałam, nie wiedziałam do czego jest zdolny.
- Wiesz... - zaczęłam cichutko - Wojtek też na początku na mnie krzyknął, popchnął, a potem sam wiesz...
Krzysiek uspokoił się, popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem. Musiało być mu głupio.
- Kotek, przepraszam.
- Będę spać dziś na kanapie - powiedziałam. Miałam go chyba trochę dość. Przez chwilę nawet pomyślałam, że może powinniśmy od siebie odpocząć. Kochałam go całą sobą, ale nie chciałam aby było to jednostronne.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz