11. rozmowa

390 13 0
                                    

Wysiadłam z samochodu, idąc w kierunku bramy zauważyłam Krzyśka. Wiedziałam, że czeka mnie trudna rozmowa z nim. Podeszłam do niego, spytał jak się czuję, a po chwili dodał:
- To moje dziecko tak? - spytał, jednak ja nie odpowiedziałam. Nie potrafiłam, było mi tak niesamowicie głupio.
- Zuza! - krzyknął.
- Tak - rzuciłam nieśmiałym. Próbowałam, lecz nie mogłam rozgryźć jego emocji.
- Przepraszam, nie powinienem na ciebie krzyczeć - Zapała przytulił mnie, a moje serce zaczęło bić mocniej.
 - Pomogę ci, nie zostawię was samych - dodał. Chyba już zapomniałam, jak bezpiecznie jest w jego ramionach, czułam, że tam mi nic nie grozi.
Nie wiem nawet ile staliśmy tam razem objęci, nie chciałam aby ta chwila kiedykolwiek minęła. Odkleiliśmy się jednak od siebie, a ja popatrzyłam mu prosto w oczy - poniosło mnie, nasze usta były niebezpiecznie blisko, chciałam go pocałować, ale Krzysiek odsunął mnie od siebie i powiedział jedynie:
- Zuza...
Ja szybko go przeprosiłam i uciekłam do mieszkania. Było mi naprawdę głupio! Ciągle chyba żywiłam w sobie jakąś nadzieję na to, że mogę być z Zapałą, a przecież nawet nie wiem, czy on mnie w ogóle kiedyś kochał, czy nie byłam tylko jego zabawką, ale wtedy też postanowiłam, że będę próbować zapomnieć o Krzyśku, przynajmniej na jakiś czas. Wiedziałam, że nigdy nie będzie do końca możliwe, przecież jest ojcem mojego dziecka i, z tego co zrozumiałam, pomoże mi je wychowywać, ale miałam nadzieję, że kiedyś uda mi się na niego spojrzeć jedynie jak na przyjaciela, bez większych uczuć, które ostatnim czasem chyba mnie już przerastały.
Mijały kolejne dni, odrzucenie miłości do Zapały wcale nie okazało się tak łatwe jak myślałam. Nie wiedziałam, jak mogę sobie pomóc, czułam, że siedząc w domu nic nie wymyślę. Zaczęłam zastanawiać się, kto byłby w stanie mnie zrozumieć, po chwili rozmyślań wpadłam na pomysł. W końcu kto inny zrozumie kobietę tak dobrze jak inna kobieta? Nie miałam jednak zamiaru rozmawiać z moją matką ani siostrą, z którymi nie miałam za dobrych relacji, wykręciłam więc numer do Aśki.
- Cześć Asiu - zaczęłam mówić, gdy Zatońska odebrała telefon. - Mogłybyśmy się spotkać wieczorem? Może wpadniesz do mnie to pogadamy?
- Bardzo bym chciała, ale muszę pomóc po pracy swojemu bratu przy lekcjach, a coś się stało? - spytała
- Nie, nic takiego. Chciałam po prostu z tobą pogadać - rzekłam, po czym do głowy przyszedł mi pewien pomysł. - A może wpadnę na komendę, podczas twojej przerwy? Zjemy coś razem przy okazji?
Aśka zgodziła się i okazało się, że wkrótce zaczyna przerwę.
Wyruszyłam więc w stronę komendy. Minęło kilkadziesiąt minut i byłam już na miejscu. Skierowałam się na stołówkę, tam byłam umówiona z Zatońską, jednak nie mogłam jej nigdzie znaleźć, lecz mój wzrok przykuło coś innego - Emilka siedziała z Wojtkiem popijając kawę, nie wyglądali na zwykłych przyjaciół, uśmiechali się do siebie i trzymali za ręce.
Zdziwiłam się, a jednocześnie zaczęłam odczuwać jakieś poczucie winy, zapewne, w momencie, gdy Drawska dowiedziała się o mojej ciąży, jej małżeństwo z Krzyśkiem się zakończyło, a przecież nic takiego by się nie wydarzyło, gdyby nie mój głupi romans z Zapałą.
Z rozmyśleń wyrwała mnie wiadomość sms od Aśki - okazało się, że mają jakieś zatrzymanie na patrolu i nie może teraz odebrać przerwy. Zrezygnowana wyszłam z komendy i udałam się w stronę mojego samochodu, jednak przed wejściem spotkałam Krzyśka, który był dość zdziwiony moją obecnością na komendzie, wyjaśniłam mu o co chodzi, a on spytał:
- Nie potrzebujesz jakiś zakupów, czegokolwiek? I tak będę dziś sobie robił, to przy okazji mogę ci podrzucić?
- Ale ja mogę sama pojechać do sklepu - powiedziałam. Było mi naprawdę miło, że Zapała chce mi pomóc, jednak ciągle czułam ogromne poczucie winy i nie chciałam zawracać mu głowy.
- Wiem, ale nie powinnaś teraz dźwigać. Wyślij mi smsem, co potrzebujesz, podrzucę ci wieczorem - rzucił szybko, po czym wszedł do budynku, a ja nie miałam nawet jak zaprotestować.
Wróciłam do mieszkania, wysłałam Krzyśkowi listę zakupów wraz z podziękowaniami i przypomnieniem, że naprawdę nie musi ich robić, ten jednak odpisał tylko, iż pojawi się u mnie po godzinie dziewiętnastej, bo potem wychodzi gdzieś z Emilką. Zdziwiłam się, przecież Emilka rano wyglądała na szczęśliwą, a może i nawet zakochaną w Wojtku, postanowiłam, że poruszę ten temat z Zapałą.
Dochodziła umówiona godzina, zadzwonił dzwonek do drzwi, poszłam je więc otworzyć. Zobaczyłam Krzyśka z ogromną siatką zakupów i kwiatami.
- A to co? - rzuciłam wskazując na bukiet pięknych tulipanów
- Pomyślałem, że będzie ci miło - powiedział podając mi zakupy.- I ile ci oddać?
- Zuza, przestań. Nic mi nie oddawaj, nic wielkiego przecież nie kupiłem. - Wejdziesz do środka? - spytałam
- Nie, nie, Tosiek czeka na dole - rzekł Zapała, chciał już wychodzić, jednak poprosiłam go o chwilę na szybką rozmowę.
- Coś się stało? - widziałam, że był dość zmartwiony - Coś nie tak z dzieckiem?
- Krzysiek, głupio mi o to pytać, ale - czy ty i Emilka... jesteście ciągle razem?
- No tak, wiesz, była dość zszokowana całą sytuacją, ja również, ale kocham ją, ona mnie i stwierdziliśmy...
- Muszę ci coś powiedzieć, ale nie zrozum mnie źle - przerwałam Zapale. To był trudny temat dla mnie, nie chciałam być źle przez niego odebrana. - Widziałam dziś na komendzie Emilkę z Wojtkiem, siedzieli razem, on ją głaskał po rękach... Krzysiek, oni nie wyglądali jak przyjaciele.
- Ale o czym ty do mnie mówisz, Zuza?
Krzysiek był wyraźnie zdziwiony całą sytuacją, a ja pożałowałam, że znów wtrącam się w nieswoje sprawy. Nagle oboje usłyszeliśmy głoś Tośka:
- Ona kłamie! - krzyknął nerwowym głosem młody Zapała - Tato, nie widzisz, że ona chce rozbić naszą rodzinę?
- Podsłuchiwałeś nas? - spytał Krzysiek. Natomiast ja nie wiedziałam jak się zachować, właśnie tego się obawiałam, że zostanę odebrana w niewłaściwy sposób.
- Mam do tego prawo, po tym co zrobiłeś mamie - zaczął Tosiek. - Najpierw zdradzasz Emilkę, potem jeszcze robisz jej bachora! - rzekł wskazując na mnie
- Nie możesz tak mówić, to nie jest bachor, tylko twoje rodzeństwo. To dziecko nie będzie niczym różniło się od Gai!
Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że Krzysiek jest naprawdę nieźle wkurzony, a ja bałam się, że ta kłótnia może zaraz przerodzić się w coś większego, tak też niestety się stało.
- Nie porównuj tego bachora do mojej siostry! Emilka jest dla mnie jak mama, a ona... - Tosiek zawahał się, jednak po chwili dodał. - Ona powinna poronić! To dziecko nie może się urodzić! - krzyknął, a mnie po prostu zamurowało. Tosiek zawsze wydawał być się dobrym, spokojnym chłopakiem, wiedziałam, ze w tamtej chwili kierowały nim emocje, jednak poczułam jakbym dostała cios prosto w serce.
Zapała nic nie powiedział, zrobił coś co naprawdę mnie zaskoczyło - dość mocno spoliczkował Tośka, ten popatrzył tylko na niego i wybiegł.
- Krzysiek - zwróciłam się do niego, jednak mi przerwał.
- Przepraszam cię za niego, nie powinien tak mówić.
- Ja wiem, że to trudna sytuacja dla nas wszystkich, ale przede wszystkim dla niego. Nie chcę wchodzić w waszą rodzinę i czegokolwiek psuć. Porozmawiaj z nim na spokojnie, wytłumacz, że to dziecko niczego między wami nie zmieni. On teraz tego potrzebuje, a błagam cię nie krzycz na niego, a tym bardziej go nie bij! Tobie mam przypominać, że na znęcanie się nad małoletnimi i przemoc domową jest paragraf?!
Byłam zdenerwowana, ale jednocześnie czułam się tak bezsilna, ta sytuacja chyba już mnie przerosła. Krzysiek ponownie mnie przeprosił i wyszedł. Ja wróciłam z klatki schodowej do mieszkania i się rozpłakała. Dotarło do mnie, że przez tą ciąże cierpi nie tylko Emilka, ale też jej dzieci, a szczególnie Tosiek, bo Gaja była zbyt malutka, aby zrozumieć, co się dzieje.
Postanowiłam odciąć się od Zapały na jakiś czas, nie odbierać telefonów, nie odpisywać na wiadomości i ewentualnie nie otwierać mu drzwi. Przez chwilę myślałam nawet czy nie wyjechać do mojej matki.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz