5.17. wielkie kłamstwo

128 15 3
                                    

Kochaliśmy się z Krzyśkiem, ale doskonale wiedziałam, że nie mogę zostać na noc. Dlatego też, gdy tylko skończyliśmy, szybko się ubrałam i chciałam wyjść, ale przed tym musiałam powiedzieć jeszcze kilka słów Zapale:
- Wiesz, że zawsze będę cię kochać?
- To ze mną zostań, Zuza - powiedział, gładząc mnie po policzku.
- Nie mogę - westchnęłam. - Dobrze wiesz, jak jest...
- Wiem - rzucił, a następnie złapał mnie mocno za ręce. - Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć, bo to ty i Kubuś jesteście dla mnie najważniejsi.
Musnęłam delikatnie jego usta. Niesamowicie bałam się, że robię to po raz ostatni.
Serce mi chyba pękło na milion kawałeczków, całą drogę do mieszkania po prostu płakałam. Dopiero pod domem szybko się ogarnęłam.
Wchodząc do środka, liczyłam, że Filip już śpi. Całe szczęście, tak właśnie było, jednak ja nie spałam całą noc, po prostu nie potrafiłam. Siedziałam na balkonie i płacząc, wypalałam jednego papierosa za drugim. Tylko to mnie troszeczkę uspokajało.
Wiedziałam, że rano nie mogę dać znać nic po sobie poznać. Gdyby tylko Zalewski dowiedział się, że zdradziłam go z Zapałą, zabiłby mnie, no i jego też. Jakoś w okolicach czwartej, udało mi się zasnąć. Obudziłam się w południe, myślałam, że może Filip jest w szpitalu, niestety, był w domu.
- Cześć - powiedziałam, wchodząc do kuchni.
- Wypaliłaś całą paczkę? - spytał, a następnie wskazał na popielniczkę. Musiałam go okłamać. Zalewski wiedział, że zazwyczaj palę z nerwów.
- Nie, to... to z paru dni
- Wszystko dobrze, kochanie?
- Tak, tak
- A jak z Krzyśkiem? Przyjął te pieniądze? - spytał.
- Tak, ale nie rozmawiajmy o nim. Chcę spędzić trochę czasu z tobą...
- Nie mam dziś czasu, Zuza. Wylatuję jutro do Niemiec - powiedział, a mnie zamurowało. Zupełnie nie wiedziałam, czy on mówi na serio.
- Jak to do Niemiec?
- Nie pamiętasz, jak ci kiedyś o tym opowiadałem? - zaczął. - Otwieramy tam klinikę, zresztą już wszystko prawie gotowe... Muszę tylko załatwić kilka rzeczy, ale ty zostań tu.
- Pojadę z tobą - odparłam.
- Nie, nie - rzucił szybko.
- Ale dlaczego?
- Dolecicie do mnie z Kubusiem za tydzień, okej? Muszę ogarnąć mieszkanie, wszystkie rzeczy - uśmiechnął się do mnie.
- Okej - westchnęłam. Czułam, że coś podejrzanego jest na rzeczy, ale po prostu nie chciałam się z nim wykłócać.
Dzień minął mi bardzo szybko, nim się obejrzałam nastała noc, a zaraz po niej nowy dzień. Filip leciał jakimś nocnym samolotem, więc rano dostałam już od niego wiadomość, że wszystko w porządku i jest na miejscu. Zupełnie nie wiedziałam, czym się zająć. Postanowiłam, że spędzę czas z moim synkiem. Zrobiłam mu pyszne śniadanie, potem chwilę pooglądaliśmy bajki i wyruszyliśmy na spacer.
- Mamo - zaczął w pewnym momencie Kubuś.
- Tak, skarbie?
- Filip mi mówił, że będziemy się wyprowadzać, ale ja nie chcę... Ja chcę zostać tu, bo tu jest wujek Adam i wujek Krzysiek, i ciocia, i babcia.
Słowa mojego synka naprawdę mnie zdziwiły. Chyba nawet nie przypuszczałam, że może tak związać się chociażby z Krzyśkiem. Nigdy też nie zastanawiałam się, jak ta wyprowadzka może na niego wpłynąć, ale było już za późno, żeby zmieniać zdanie i zostać we Wrocławiu.
- Kochanie, czasem jest tak, że dorośli muszą się wyprowadzić...
- Ale ja nie chcę! - przerwał mi. - Niech Filip jedzie, a ja zostanę z tobą tutaj.
- Nie mielibyśmy nawet, gdzie tu mieszkać - westchnęłam, licząc, że uda mi się zakończyć szybko tą dość niezręczną dla mnie rozmowę.
- Możemy mieszkać u wujka Krzyśka. On jest przecież super!
- Pójdziemy na lody? - zmieniłam pośpiesznie temat. Całe szczęście, odwróciłam tym uwagę Kubusia.
Nie chciałam nawet myśleć o tej całej wyprowadzce. Nie potrafiłam nawet wyobrazić sobie siebie w Niemczech, co prawda, nie było to jakoś bardzo daleko, ale ja też wolałabym zostać w Polsce.
Ten ostatni tydzień we Wrocławiu, zleciał mi tak szybko jak nigdy. Spędziłam go głównie z Kubusiem oraz swoją siostrą. Przez moment nawet pomyślałam, że może powinnam zostać, jednak szybko wybiłam to sobie z głowy. Nastał dzień mojego wylotu do Niemiec. Wszystko było już przygotowane, walizki spakowane, zarówno ja jak i Kubuś byliśmy już gotowi do lotu. Miałam wychodzić na lotnisko, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko je otworzyłam, a tam zobaczyłam Krzyśka. Miałam złe przeczucia.
- Mogę wejść? - spytał.
- Jasne - wpuściłam go do środka. - Będę z tobą szczera. Strasznie się śpieszę. Wyjeżdżamy do Niemiec i mamy zaraz samolot...
- Zuza - przerwał mi.
- No co?
- Usiądź lepiej - odparł. Zrobiłam tak jak prosił, a Krzysiek zasiadł koło mnie. - Nie wiem, jak mam ci to powiedzieć.
- Coś się stało czy jak? - rzuciłam.
- Dziś rano... Filip został znaleziony martwy, jego ciało było całe zmasakrowane.
- Żartujesz, prawda? - spytałam.
- Niestety nie...
- Ale on miał być w Niemczech. Gdzie znaleźli jego ciało?
- Pod Wrocławiem - powiedział, a potem mocno mnie przytulił. Zapewne widział, że potrzebuję tylko tego.
I dopiero w tamtym momencie, uświadomiłam sobie, że chyba moje całe małżeństwo z Filipem to jedno wielkie kłamstwo. Poczułam się zagubiona. Nie wiedziałam, co zrobić. W tak młodym wieku, zostałam wdową.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz