6.17. ,,tato cię zdradza"

119 10 0
                                    

Minęło kilka dni, a atmosfera pomiędzy mną a Zapałą się nie zmieniała. Była napięta tak jak chyba jeszcze nigdy. Krzysiek uważał, że jestem przewrażliwiona na jego punkcie i doszukuję się nie wiadomo czego, jednak ja po prostu nie chciałam go stracić.
Natomiast według mnie większa wina leżała po jego stronie. Bałam się, że szybko nie dojdziemy do porozumienia. Starałam ukrywać nasze problemy przed Kubusiem, ale nie było to tak łatwe.
Tego poranka musiałam wstać wcześniej niż zazwyczaj, w końcu mój synek uczęszczał już do szkoły, więc każdego dnia miałam o wiele więcej rzeczy do zrobienia. Krzysiek trochę mi pomagał, ale chyba wolał  bardziej skupiać się na pracy u Beaty, niż na naszym dziecku.
Jak zwykle jadłam rano z Kubusiem śniadanie, Zapała jeszcze spał, bo przecież był niesamowicie zmęczony po swojej nocnej pracy.
- Mamo... - zaczął mój synek.
- Tak, kochanie?
- Czy tatuś już mnie nie kocha? - spytał, a mnie wręcz zamurowało.
- Dlaczego tak sądzisz? - rzuciłam. Nie do końca wiedziałam o co chodzi, ale Kubuś był bardzo mądrym chłopcem i rozumiał naprawdę wiele.
- Tato cały czas gdzieś wychodzi i nie chce się ze mną bawić. Jak go ostatnio poprosiłem, żeby zrobił ze mną lekcje to powiedział, że nie ma czasu.
Zdenerwowałam się niesamowicie na Krzyśka. Potrafiłam już zrozumieć, że olewa mnie, ale nie mogłam dopuścić do sytuacji, w której nasz syn czuje się niekochany. Wiedziałam, że czeka mnie naprawdę szczera rozmowa z Zapałą.
- Słońce, jesteś najważniejszy dla mnie i dla taty. Mocno cię kochamy - odparłam, przytulając go.
Serce mi się chyba łamało na to wszystko. Myślałam, że może być dobrze, że stworzymy w trójkę prawdziwą rodziną, ale Krzysiek musiał to popsuć. Coraz częściej zastanawiałam się, czy po prostu nie dać nam trochę czasu, ale osobno, po prostu wyprowadzić się i dać mu chwilę na przemyślenie wielu spraw. Szczerze mówiąc, już dawno bym to zrobiła, gdyby nie nasz syn.
Zawiozłam Kubę do szkoły i dość szybko wróciłam do mieszkania. Mieliśmy z Krzyśkiem jakieś niecałe pół godziny do wyjścia, a ten ciągle spał. Postanowiłam go obudzić, ale bezskutecznie.
- Daj spokój - rzucił jedynie.
- Spóźnisz się... - westchnęłam. - Nie zachowuj się jak dziecko.
- Ty się zachowujesz - odparł, obracając się na drugi bok. Nie miałam już siły kłócić się z nim. Stwierdziłam, że skoro Zapała jest dorosłym człowiekiem to nie mogę cały czas przy nim skakać.
Odczekałam jeszcze kilkanaście minut i pojechałam do pracy. Naprawdę nie obchodziło mnie, czy Krzysiek się spóźni i jak ewentualnie wytłumaczy to Jaskowskiej.
Tak jak myślałam, Zapała nie zdążył na odprawę i spotkaliśmy się dopiero przy radiowozie, podczas wyjazdu na patrol. Jeździliśmy w zupełnej ciszy po wrocławskich ulicach, na których zresztą tego dnia nie działo się nic nadzwyczajnego, dyżurny również nie miał dla nas żadnych interwencji. Korzystając z chwili spokoju postanowiłam, że to dobry moment aby szczerze porozmawiać.
- Krzysiek... - rzuciłam.
- Tak? - spytał chłodnym tonem, jakby zupełnie bez żadnej, nawet najmniejszej emocji.
- Dziś rano Kubuś mi trochę narzekał...
- Co się dzieje? - przerwał mi. - Narzekał na szkołę czy jak?
- Na ciebie. Powiedział, że tato już chyba go nie kocha - odparłam drżącym głosem. Naprawdę pomimo tego, że to nie przeze mnie Kuba tak się czuł, było mi okropnie.
Zapała zatrzymał się nagle gdzieś na poboczu i popatrzył na mnie smutnym i tak bardzo poważnym wzrokiem, po chwili tej strasznej ciszy w końcu się odezwał:
- Naprawdę tak powiedział?
- Tak - westchnęłam szybko. - Szczerze, ja też tak się ostatnio czuję.
- Kotek, - zaczął, kładąc mi rękę na kolanie - kocham was mocno, ciebie i Kubusia - rzekł, a ja jedynie spuściłam głowę. - Spędźmy dzisiaj czas, razem.
- Razem... z Beatą?
- Nie, Zuza. W trójkę z naszym synkiem. Beaty nie będzie, gdzieś wychodzi... Całe szczęście sama - rzekł, a ja od razu przystałam na jego propozycję. Liczyłam, że pomiędzy nami może jeszcze być dobrze.
Postanowiliśmy z Krzyśkiem, że skoro w pracy i tak nie dzieje się nic ciekawego to odbierzemy przerwę. Całe szczęście, dyżurny szybko się na to zgodził, więc pojechaliśmy prosto na komendę.
- Zaraz przyjdę, jeszcze zapalę - rzuciłam, gdy byliśmy już przed budynkiem.
- Okej, będę na górze, kotek - odparł i wszedł do środka, a ja wyciągnęłam papierosa. Miałam już go odpalać, ale nagle zadzwonił do mnie telefon.
- Halo? - odebrałam.
- Cześć - usłyszałam znajomy głos, to był Tosiek. Zdziwiłam się, czego może ode mnie chcieć, ale miałam jakieś złe przeczucia. - Masz chwilę?
- Tak, a coś się stało?- Szczerze wolałbym ci to powiedzieć osobiście, ale...
- Co się dzieje? - przerwałam mu dość zaniepokojona.
- Tato cię zdradza.
Po jego słowach mnie zamurowało. Nie wiedziałam, czy Tosiek sobie ze mnie jedynie żartuje, czy jego słowa są prawdą. Modliłam się, aby to nie była prawda. Stwierdziłam, że muszę wyciągnąć od niego jak najwięcej informacji.
- Skąd to wiesz? W ogóle... z kim? Gdzie? - zaczęłam go o wszystko wypytywać.
- Z jakimiś dziewczynami od Beaty, w tym całym jej klubie. Byłem tam kiedyś i wszystko widziałem...
- Okej - westchnęłam. - Dziękuję ci... Sprawdzę to czy coś - rzuciłam szybko i po prostu się rozłączyłam. Nie chciałam wierzyć w to, co właśnie usłyszałam, ale jakby nie patrzeć Krzysiek od pewnego czasu zachowywał się naprawdę dziwnie, więc coś jednak mogło być na rzeczy.
W tych emocjach zapomniałam już nawet o swoim nieodpalonym papierosie i pośpiesznie udałam się na górę, gdzie był już Zapała. Weszłam bez słowa i z kamiennym wyrazem twarzy do pomieszczenia.
Krzysiek najwyraźniej zauważył, że nie jest do końca dobrze, bo od razu spytał:
- Kotek, coś się stało?
Popatrzyłam na niego poważnym wzrokiem. Sama nie wiedziałam, jak się zachować.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz