5.13. trzy tysiące

143 13 1
                                    

- Cześć. Coś się stało, że chciałaś się spotkać? - spytał Zapała, gdy zasiadliśmy w bufecie.
- Nie.... znaczy tak - westchnęłam.
- To tak czy nie? - zaśmiał się.
Zatopiłam się w jego spojrzeniu, już sama nawet nie wiem, po raz który z kolei. Chciałam mu się cała oddać.
- Kocham cię - rzekłam, patrząc na Krzyśka.
- Ja ciebie przecież też - powiedział, a następnie mocno złapał mnie za rękę. - Jesteś dla mnie najważniejsza, ty i Kubuś.
- Ale nie po to, tu przyszłam... - rzuciłam szybko.
- Po co? - spytał,a ja wyciągnęłam z torebki kopertę, a w niej pieniądze. Podałam ją Krzyśkowi.
- Co to jest, Zuza?
- Otwórz - odparłam, a Zapała pośpiesznie wykonał moje polecenie.
- Nie mogę tego...
- Przestań - przerwałam mu. - Póki co mogę dać ci tylko trzy tysiące, ale obiecuję, że wykombinuję całą resztę.
- Skąd to masz? - spytał, a ja zupełnie nie miałam pojęcia, co odpowiedzieć. Wiedziałam jedynie, że na pewno nie mogę wyznać mu prawdy, przecież, gdyby Krzysiek dowiedział się, że to są pieniądze Filipa, zapewne nigdy by ich nie przyjął.
- Nieważne, weź je, proszę.
- Zuza...
- Zrób to dla mnie i... dla naszego syna - powiedziałam, ściskając jego dłoń.
Całe szczęście, Zapała się zgodził na propozycję mojej pomocy, a ja byłam chyba najszczęśliwsza, bo w końcu pomagałam mężczyźnie swojego życia, którego tak strasznie mocno kochałam, ale czułam się też troszkę zgubiona, bo choć wiedziałam, że chcę być z Krzyśkiem, to jakiś głosik w głowie mówił mi, że nie powinnam, że lepiej dla mnie i Kubusia będzie, jeśli zostaniemy z Filipem.
Sama nie za bardzo już potrafiłam logicznie myśleć, dlatego też postanowiłam, że muszę się komuś wyżalić, a że i tak miałam pogadać z Julką, to padło właśnie na nią.
Po zakończonej rozmowie z Zapałą, szybko wyszłam z komendy, udałam się prosto do swojego samochodu i pojechałam do mieszkania siostry. Kilka minut później, byłam już na miejscu, jednak nie spodziewałabym się, że sprawy potoczą się tak.
Weszłam do salonu, a tam oprócz swojego synka, zobaczyłam także syna Filipa. Nie rozumiałam, co tam robi.
- Cześć - rzucił, a ja wymownie spojrzałam na Julkę.
- Tak, Zuza - zaczęła. - Doskonale wiem, o co chcesz spytać i odpowiedź to tak, jesteśmy razem.
Nie ukrywam, zdziwiło mnie to, ale też ucieszyło. Marcel wyglądał na dobrego i w miarę porządnego chłopaka, a ja naprawdę bardzo trzymałam kciuki za szczęście mojej siostry, chciałam by w końcu ułożyła sobie jakoś życie.
- Gratuluję. Julka, możemy pogadać na osobności?
- Jasne - odparła moja siostra i pośpiesznie udałyśmy się na balkon. - Zuzka, jeśli chcesz mnie pouczać i mówić, że Marcel nie jest odpowiedni dla mnie to...
- Przestań - przerwałam jej, zapalając papierosa. - Mam poważniejsze sprawy.
- Jakie? - spytała
.- Chodzi o Krzyśka... O Filipa zresztą też. Chyba się w tym wszystkim pogubiłam.
- Co masz na myśli?
- Od czego by tu zacząć... - westchnęłam. - Pewnego wieczora pokłóciliśmy się trochę z Filipem, więc wyszłam z Kubą z domu, myślałam, że jak trochę od siebie odpoczniemy to dobrze nam to zrobi. Poszliśmy do Krzyśka i... poniosło mnie. Całowaliśmy się, spaliśmy w jednym łóżku, ale do niczego więcej nie doszło, choć czuję, że naprawdę, gdyby nie fakt, że Kuba był z nami, to mogliśmy, naprawdę spędzić wspólnie noc. Filip się o tym dowiedział, zresztą sama słyszałaś, wtedy na tej nieszczęsnej kolacji...
- No słyszałam, ale jak on na to zareagował?
- Źle, chociaż to za mało powiedziane - powiedziałam, zaciągając się papierosem. - Chciał mnie po prostu uderzyć.
Doskonale widziałam, że Julka bardzo zmartwiła się moimi słowami. Prawda była taka, że w momencie, gdy pierwszy raz podniósł na mnie rękę, powinnam była go zostawić, ale nie potrafiłam. Miałam wrażenie, że jestem już jakoś przyzwyczajona do tej przemocy. Chyba jedynym mężczyzną, który nigdy mnie nie skrzywdził, był Krzysiek, bo przecież Niedźwiecki też mnie bił, tak cholernie krzywdził, a ja nie reagowałam. Byłam strasznie zastraszona, omotana nim, że w pewnym momencie, zaczęłam już myśleć, że po prostu zasługuję na tą agresję z jego strony, ale to było dawno. Teraz wiedziałam, że nie mogę za nic pozwolić, aby sytuacja się powtórzyła, nie chciałam, aby mój syn widział, jak ktoś na mnie krzyczy, bije mnie czy, co gorsza, gwałci. Byłam pewna, że jeśli Zalewski jeszcze raz zachowa się względem mnie jak nie należy, odejdę od niego.
- Zrobił to? - spytała, zmartwiona.
- Nie... Powiedziałam mu, że jestem w ciąży, wtedy się opanował.
- Jesteś?
- Nie, coś ty - rzuciłam. - Bałam się, że może mnie pobić, zrobić coś Kubusiowi... Po prostu chciałam go szybko uspokoić, a to było pierwszym, co przyszło mi na myśl. No i Filip teraz jest pewien, że niedługo zostaniemy rodzicami. Do tego dochodzi jeszcze sprawa z Krzyśkiem - dodałam po chwili. - Ma jakiś ogromny dług... Trzynaście tysięcy. Wzięłam trzy tysiące od Filipa i mu dałam, a Filipowi powiedziałam, że to na lekarza, zabawki, ubranka dla naszego dziecka.
- Co zrobisz, gdy Filip będzie chciał jakieś zdjęcie usg czy cokolwiek?
- Nie wiem, ale mam to gdzieś - westchnęłam bezsilnym głosem. - Zastanawiam się, skąd mam wziąć jeszcze dziesięć tysięcy...
- A to? - spytała, wskazując na mój naszyjnik. Chyba zupełnie zapomniałam, że go mam. - Wygląda na strasznie drogi. Mogłabyś sprzedać go czy nawet oddać do lombardu.
- Jesteś genialna, Julka - uśmiechnęłam się do mojej siostry.
Naprawdę, usłyszawszy ten pomysł, trochę mi ulżyło, jednak tylko na moment, bo zobaczyłam, że naszej rozmowie przysłuchuje się Marcel. Byłam po prostu spalona, przecież on na sto procent, chciałby powiedzieć swojemu ojcu całą prawdę, a wtedy Filip mógłby mnie i zabić, a z pieniędzmi na pomoc Krzyśkowi, na pewno bym się automatycznie pożegnała.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz