5. ,,na pewno nie ze mną"

392 15 0
                                    


- Mogę tu na niego poczekać? - spytałam
- Jasne, że tak.
- Wujku, a Krzysiek jest dziś w pracy?
- Tak, ale nie martw się. Pojechał gdzieś w teren, mają ważną akcję, grupa narkotykowa czy coś takiego, więc szybko tu nie wróci.
Uśmiechnęłam się, nie chciałam zamartwiać Wujka swoimi problemami. Modliłam się tylko, by nie okazało się, że Wojtek już wszystkim rozpowiedział, choć pewnie Juliusz by mi coś powiedział. Zastanawiałam się, jak przeprowadzić rozmowę z Wojtkiem, wiedziałam, że czasem trudno do niego dotrzeć. Zobaczyłam go na korytarzu, szybko pożegnałam się z Wujkiem i podeszłam do swojego dawnego partnera z patrolu.
- Cześć - zaczęłam. Widziałam, że Wojtek był zdziwiony, zapewne nie spodziewał się mnie tu zobaczyć. - Możemy pogadać?
- Jasne, ale coś się stało? Popsułem ci coś w mieszkaniu czy jak? - zaśmiał się.
- Nie, nie o to chodzi. Moglibyśmy pójść gdzieś, gdzie...
- Gdzie na pewno nie spotkasz Krzyśka, tak? - przerwał mi.
Po upływie paru minut, siedzieliśmy już na schodach ewakuacyjnych. Gdy jeszcze pracowałam na komendzie, lubiłam tam przychodzić, gdy miałam doła lub najzwyczajniej nie chciało mi się z nikim widzieć.
- O czym chciałaś ze mną rozmawiać? - spytał Niedźwiecki.
Nie wiedziałam od czego zacząć, bałam się, że powiem mu za dużo.
- Chcę cię tylko prosić, żebyś nie mówił nikomu. Nic więcej. Niech to zostanie między nami, proszę. Kiedyś na pewno będę musiała o tym powiedzieć Krzyśkowi, ale daj mi to zrobić samej.
Wojtek nic nie odpowiedział, patrzył na mnie z poważną miną, a ja miałam ochotę się rozpłakać. Czułam, że ta sytuacja mnie przerosła, na dodatek strasznie bałam się macierzyństwa - Wojtek chyba to zobaczył. Mocno mnie przytulił i powiedział:
- Będzie dobrze, Zuza.
Nie poznawałam go, miałam wrażenie, że może w końcu chociaż trochę wydoroślał i zaczął brać niektóre sprawy na poważnie. Miałam nadzieję tylko, że Niedźwiecki nie pomyślał sobie za dużo - przecież wczoraj trzymaliśmy się za ręce, dziś się przytulamy, a pamiętałam jak kiedyś wyznał mi miłość. Odsunęłam się od niego szybko, podziękowałam mu za zrozumienie i ruszyłam w stronę samochodu, po drodze spotkałam jeszcze Jaskowską, wypytała mnie jak się czuję, ile jeszcze do porodu, czy wszystko już przygotowane, czy czasem nie potrzebuję jej pomocy. Byłam jej wdzięczna za słowa otuchy oraz wsparcie, które od niej zawsze otrzymywałam.
W drzwiach minęłam się z Krzyśkiem, zatrzymałam się, jednak on w ogóle na mnie nie zareagował. Stwierdziłam, że pewnie mnie po prostu nie zobaczył, a może i nie chciał widzieć. Wszedł za recepcję do Emilki i pocałował ją w policzek. Poczułam wtedy, że coś jakby ukuło mnie w serce. Okłamywałam sama siebie, że nie czułam nic do Zapały, ciągle towarzyszyła mi jakaś słabość do niego, miał w sobie to coś, czego pragnęłam, jednak nie byłabym zdolna znów rozbić mu rodziny. Nawet nie potrafiłam sobie tego wyobrazić, nie sądzę też, że chciałby mieć kolejne dziecko, na pewno nie ze mną.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz