2. to moje dziecko?

473 20 1
                                    

Wkurzona otworzyłam drzwi. Szczerze, nie spodziewałam się go tu zobaczyć, nie teraz, było za wcześnie, aby dowiedział się o dziecku, o tym co się stało.
- Niespodzianka! - krzyknął. Widziałam, był wyraźnie pijany, ale to mogę powiedzieć, było już dla niego typowe. - Zuza, - zaczął - ty jesteś w ciąży?! - powiedział wyraźnie zdziwiony, a głupi uśmieszek już zniknął mu z twarzy.
- Jak widać - odparłam dość niezręcznie.
- Ale z kim? Od kiedy? Dlaczego? - zaczął zadawać dużo pytań.
Nie miałam ochoty mu się tłumaczyć, więc rzuciłam szybko:
- Wojtek, wejdź. Nie będziemy rozmawiać na klatce.
Po moich słowach Niedźwiecki śmiało wszedł do mojego mieszkania i udał się na kanapę. Nie wiedziałam kompletnie, co mam powiedzieć, czy go okłamać, jak postąpić.
- Zapewne cała komenda będzie zaraz wiedzieć - pomyślałam.
- Zuza, jak to się stało? - spytał. Nie chciałam mu opowiadać o ciąży. Wiedziałam przecież, jak bardzo przyjaźnił się z Emilką, więc pewnie wyśpiewałby jej wszystko, a ja nie mogłam znów zaszkodzić zarówno jej, jak i Krzyśkowi.
- Mam ci tłumaczyć jak robi się dzieci?! - krzyknęłam z bezsilności.
- Dobrze wiesz, że nie o to pytam - westchnął, a następnie popatrzył na mnie poważnym wzrokiem. - Czyje to dziecko?
- Nie interesuj się, proszę cię Wojtek. Powiedz mi lepiej, po co w ogóle tu przyszedłeś? - usiadłam obok niego na kanapie pytając.  Nie ukrywam ciekawiło mnie bardzo, dlaczego Niedźwiecki pojawił się tak nagle, po kilku miesiącach braku kontaktu, u progu mojego mieszkania.
- Byłem na imprezie, jak widzisz - zaśmiał się - i tak zabalowałem, że zgubiłem klucze do domu, żaden ślusarz o tej godzinie nie chce przyjechać, moi kumple albo też gdzieś balują, albo nie odbierają telefonów, a że byłem niedaleko to pomyślałem - położył swoją dłoń na mojej - że mnie przygarniesz.
Zaskoczył mnie. Zazwyczaj już bym mu coś powiedziała, odskoczyła jakoś, ale w tamtym czasie potrzebowałam kogokolwiek, kto będzie blisko. Prawie całe dnie spędzałam sama w domu, nie miałam zbytnio z kim porozmawiać, do kogo się przytulić, nikt nie był blisko mnie.
- Jasne. możesz zostać tu do rana.
- Zuza - spojrzał na mnie, a ja bałam się, co za chwilę usłyszę.
- Powiedz, czy to moje dziecko?
- Wojtek, między nami nic nigdy nie było.
- Ale...


Jesteście #teamZuztek? :) Czy może wolicie Zuzę i Krzyśka?

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz