3.21. pamięć

268 16 0
                                    

- Przespaliście się razem, tak?
- My...
- Zuzia - niestety, ale rozmowę przerwał nam Wojtek, który właśnie wszedł do sali. - Jak się czujesz?
Widziałam, że Niedźwiecki wyraźnie przejmuje się moim stanem. Nie wiem, ile w tym było szczerości, a na ile po prostu chciał mi się kolejny raz mi się przypodobać. Byłam wręcz pewna, że ma nadzieję na nasz ponowny związek, ale nie było nawet takiej szansy. Kompletnie nie wyobrażałam sobie siebie przy jego boku, na dodatek z dzieckiem Zapały.
- Wojtek, możesz wreszcie skończyć? - powiedziałam stanowczo. Naprawdę miałam już dość jego durnych gadek.
- Ale o co ci chodzi... - Niedźwiecki wyglądał na dość zdziwionego.
- Doskonale wiesz, że pomiędzy nami nic nie będzie.
- Może dasz mu jednak szansę? - Julka wtrąciła się do naszej dyskusji. Całkiem serio, zdziwiła mnie. - Wojtek naprawdę cię kocha.
- I ty to mówisz? - spytałam - Przecież jeszcze chwilę temu byliście razem, wyglądaliście na dość szczęśliwych. To może wy sobie dacie jeszcze szansę?
Niedźwiecki dość wymownie popatrzył na moją siostrę, a ta stwierdziła, że zostawi nas samych, bo powinniśmy poważnie pogadać. Dlatego też moment później wyszła, a ja zostałam sam na sam z Wojtkiem. Jeśli mam być szczera, zupełnie nie chciałam z nim rozmawiać, do niego chyba już nic nie docierało.
- Zuzia, przecież ja cię tak bardzo kocham... - westchnął. Chciał złapać moją dłoń, jednak szybko go odrzuciłam.
- Znowu zaczynasz? - odparłam poważnym tonem.
- Zajmę się tobą i tym dzieciaczkiem...
- Moje dziecko już ma ojca i jest nim Krzysiek - przerwałam mu.
- Przecież on cię nawet nie pamięta. Myślisz, że tak nagle sobie wszystko przypomni i stworzycie szczęśliwą rodzinkę? Ciągle jesteś taka naiwna?
- Wyjdź - rzuciłam szybko. Wojtek jak zawsze niemiłosiernie mnie zdenerwował.
- Ale Zuzia...
- Wyjdź i nie pokazuj mi się więcej na oczy, ty i Julka.
Niedźwiecki tylko na mnie popatrzył i okropnie zdenerwowany wyszedł. Chciałam zostać sama i poukładać sobie to wszystko, co miałam w głowie. Ostatnio za dużo się działo, a w niektóre sytuacje nie mogłam uwierzyć - były wręcz absurdalne. A co jeśli Wojtek miał rację? Jeśli Krzysiek naprawdę nigdy sobie o mnie nie przypomni? Zostanę wtedy całkiem sama z dzieckiem... Przerosło mnie to, po raz kolejny.
Minęły dwa tygodnie. W tym czasie dość często przychodziłam do Krzyśka, a on jakby zaczął chociaż wierzyć, że byliśmy razem. Serce łamało mi się za każdym razem, gdy na niego patrzyłam, ale nie mogłam go pocałować czy nawet przytulić. Modliłam się, aby pewnego dnia przypomniał sobie nasze wspólne, piękne chwile.
- Cześć - powiedziałam wchodząc do sali. - Wszystko okej?
- Tak, tak - odparł Krzysiek, a ja usiadłam przy jego łóżku. - A ty? Jak się czujesz?
- Dobrze... Jeszcze jakieś półtora miesiące i nasze... nasze dziecko będzie na świecie.
Zapała uśmiechnął się do mnie, a następnie mocno złapał za rękę. Od razu zrobiło mi się jakoś milej.
- Lekarz powiedział, że mogę wyjść dzisiaj do domu.
- Chcesz pojechać do Emilki czy...
- Zuza - przerwał mi. Bałam się, co mogę usłyszeć. Byłam wręcz pewna, że będzie chciał zamieszkać ze swoimi dzieciakami. Jednak się myliłam. - Nie, dlaczego tak sądzisz? Przecież mieszkaliśmy razem, tak?
- Tak, ale... - westchnęłam.
- Ale co? Zuza, ja naprawdę chciałbym sobie wszystko przypomnieć, a lekarz mówił, że powinienem wrócić do sytuacji sprzed pobicia.
- Też bym chciała, żebyś już pamiętał - popatrzyłam na Zapałę smutnym wzrokiem. Naprawdę marzyłam, aby już sobie wszystko przypomniał.
Kilka godzin później byliśmy już w domu. Liczyłam, że może na widok znajomego miejsca coś wróci do głowy Krzyśka. Niestety jednak, tak nie było.
Dochodziła godzina dziewiętnasta. Postanowiłam przygotować nam kolację. Liczyłam, że uda nam się przez chwilę razem porozmawiać, a może i też powspominać wspólne chwile.
- Przepyszne, naprawdę - Zapała uśmiechnął się do mnie po posiłku.
- A wiesz, że takie spaghetti zrobiłam, gdy kiedyś przyszedłeś, aby pomóc mi z laptopem?
- Z laptopem? - spytał wyraźnie zainteresowany całą sytuacją
- Tak, nie chciał mi się kompletnie włączyć. Zupełnie nie wiedziałam, o co chodzi, walczyłam z nim naprawdę przez kilka dni. Dopiero ty znalazłeś przyczynę.
- Popsuty kabel?
- Tak - rzuciłam. Miałam ogromną nadzieję, że Krzysiek powoli zaczyna sobie wszystko przypominać.
- Pamiętasz?
- Ja... nie, nie pamiętam. Po prostu zgadywałem.
- Krzysiek, na spokojnie. Na pewno sobie wszystko przypomnisz - powiedziałam.
Wstałam od stołu, posprzątałam naczynia i udałam się do kuchni. Po chwili Zapała dołączył do mnie.
- Nie powinnaś się przemęczać. Daj, pozmywam.
- Jestem tylko w ciąży, nie jestem chora czy coś - zaśmiałam się.
- Daj, poważnie. Powinnaś odpoczywać.
Zupełnie nie wiedziałam, że Krzysiek stoi za mną. Po jego słowach gwałtownie odwróciłam się, a my byliśmy tak niebezpiecznie blisko siebie. Opierałam się o blat, dokładnie ten sam blat, na którym po raz pierwszy się kochaliśmy. Bałam się cokolwiek zrobić, wykonać pierwszy ruch. Zupełnie nie miałam pojęcia, jak się zachować. Czułam ciepło jego ciała, zapach, za którym tak okropnie tęskniłam przez te wszystkie miesiące. Słabość do Krzyśka nigdy mnie nie opuściła. Miał w sobie coś magicznego, coś co tak strasznie mnie do niego pociągało. Byłam cała jego.
Popatrzyłam na niego dość wymownym wzrokiem, a ten westchnął:
- Zuza... Krzysiek najwyraźniej postanowił przejąć inicjatywę.
Nasze nosy stykały się ze sobą, usta były tak blisko. Już prawie się pocałowaliśmy, gdy...

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz