6.7. ,,to twój prawdziwy tata"

142 13 0
                                    

- Przemyśl to. Chcesz mnie zabić przy swoim dziecku?!
- Jeszcze chwilę temu do ty chciałeś go zabić, do cholery! - krzyknęłam.
- Zuza, proszę cię - Marcel liczył pewnie, że jest jeszcze jakakolwiek szansa dla niego, ale się mylił.
Nie myśląc długo, pociągnęłam za spust, ale nie zdążyłam nawet strzelić, na całe szczęście. Do mieszkania weszli antyterroryści wraz z Jaskowską oraz Krzyśkiem, a ja wypuściłam broń z ręki i bezwładnie osunęłam się na podłogę. Chyba dopiero powoli zaczęło do mnie docierać, co właśnie mogło się stać.
Przecież, gdybym naprawdę zabiła Marcela, poszłabym do więzienia, a Kuba wychowywałby się bez mamy. Do dziś jestem im wdzięczna, że weszli właśnie w tym momencie, bo minutę później mogłoby być za późno.
- Już dobrze... - odparł Krzysiek, podbiegając do mnie i Kubusia, a następnie szybko nas przytulił. - Już jestem.
- Wujek!
Doskonale widziałam, jak mój synek ucieszył się na jego widok, z resztą ja też, ale chyba coś mnie tak strasznie blokowało w środku, że nie potrafiłam nawet tego nijak okazać. Tak naprawdę czułam, że nie jestem w stanie nawet nic wydusić.
- Zuza, - zaczął Zapała, patrząc na mnie swoim ciepłym spojrzeniem - powiedz mi... Czy ten gnój cię skrzywdził? Zmusił cię do czegoś?
Spuściłam wzrok. Wstydziłam się, pomimo tego, że przecież nie miałam czego.
- Chcę do domu... - westchnęłam.
- Zuza, on ci coś zrobił, tak? - spytał, a ja jedynie pokiwałam głową ,,na tak". Krzysiek zaczął mnie mocno tulić, a po moich polikach po prostu popłynęły łzy. Nie umiałam już się kontrolować, cała pękłam. - Karetka jest przed budynkiem. Pojedziesz do szpitala, dobrze?
- Kubuś może ze mną? - rzuciłam.
- Zajmę się nim...
- Dziękuję - westchnęłam.
Komendant Jaskowska, która również była na miejscu i jak się później okazało, dowodziła całą akcją, dała mi swoją kurtkę, okryłam się nią i wszyscy razem wyszliśmy z budynku. W końcu kamień spadł mi z serca, poczułam jakby wszystko już odpuściło, uspokoiło się wewnątrz mnie.
- Już dobrze, zajmę się wami - mówił Krzysiek, a ja wtuliłam się niego najbardziej, jak tylko potrafiłam - Pojedziesz do szpitala, Zuza, okej?
- Nie chcę sama... - westchnęłam.
- My zaraz przyjedziemy z Kubusiem, obiecuję ci - powiedział Zapała, a następnie wraz z naszym synkiem zaprowadzili mnie do karetki.
Nim się obejrzałam, byłam już na miejscu. Lekarze zrobili mi najpotrzebniejsze badania oraz obdukcję, która potwierdziła gwałt i miała być późniejszym dowodem w sprawie.
- Mama, mama! - usłyszałam nagle, a do sali wszedł Kubuś wraz z Krzyśkiem.
- Jak się czujesz, Zuza?
- Bywało lepiej - rzuciłam cichym głosem. - Dziękuję ci.
- Ale za co? - spytał zdziwiony.
- Chociażby za pomoc... Zaopiekowałeś się Kubusiem i... Co prawda nasz urwis potem poszedł gdzieś, mimo, że mama mówiła, że z obcymi nigdzie nie chodzimy, ale jednak...
- Było super z wujkiem! - krzyknął nasz synek.
- Naprawdę? - uśmiechnęłam się.
- Tak, mamo! Wujek Krzysiek jest super! Szkoda, że jest tylko moim wujkiem, bo chciałbym mieć takiego tatę jak on!
Popatrzyliśmy wymownie na siebie z Zapałą i chyba oboje stwierdziliśmy, że to będzie idealny moment, aby w końcu wyznać calutką prawdę. Kubuś był już dużym chłopcem, więc liczyłam, że zrozumie tą sytuację.
- Naprawdę chciałbyś takiego tatę jak Krzysiek?
- Tak! - rzekł.
- No to już masz - zaczęłam. - Bo to twój prawdziwy tata.
Nasz synek z tej radości i niedowierzania w moje słowa, po prostu rzucił się Zapale na szyje i zaczął go tulić. Widziałam, jaki jest szczęśliwy, w końcu miał już prawdziwego ojca. Miałam jedynie nadzieję, że nie będę żałować swojej decyzji.
- Mamusiu - rzucił Kuba.
- Tak, kochanie?- Skoro to mój tato, a ty jesteś moją mamą... to czemu nie mieszkamy wszyscy razem? - spytał, a ja zupełnie nie wiedziałam, co odpowiedzieć. - Tato, nie kochasz już mamy czy jak? - zwrócił się do Zapały.
- Kubuś, czasem jest tak, że... rodzice... - zaczął Zapała, jednak brzmiał, jakby kompletnie nie miał pomysłu, co wymyślić.
- To, że tato mnie nie kocha... - przerwałam Krzyśkowi, a ten, gdy tylko usłyszał te słowa spuścił głowę, no nie ukrywam, że mnie też nie było łatwo, bo naprawdę darzyłam go wielkim uczuciem. - To, że my z tatusiem się nie kochamy, nie oznacza, że nie kochamy ciebie. Jesteś dla nas najważniejszy.
- Ale ja chcę mieć mamę i tatę! - krzyknął cały rozemocjonowany Kuba.
Rozumiałam go i jego nagły wybuch, zbyt wiele ostatnim czasem się działo, a nasz synek był dość wrażliwym chłopcem. Pewnie miał to po mnie.
- Skarbie mój, masz mamusię i tatusia - powiedziałam.
- Chcę was razem!
Położyłam obok siebie i przytuliłam mocno swoje dziecko, a następnie próbowałam go chociaż troszkę uspokoić. Całe szczęście, szybko mi się to udało i nim się obejrzeliśmy z Krzyśkiem, mały już spał.
- Zuza... - rzucił Zapała, łapiąc mnie za rękę
- Tak?
- Wiesz, że będziecie musieli pojechać z Kubusiem na komendę złożyć zeznania?
- Wiem - westchnęłam.
- Najlepiej jeszcze dzisiaj - powiedział, a ja spuściłam wzrok. - Zuza, ja wiem, że to trudne, ale... naprawdę się trzymasz po tym, co on ci...
- A co mam zrobić? - przerwałam mu.
- W sensie?
- Mówisz, że dobrze się trzymam, a co mam zrobić? Krzysiek, ja mam dla kogo żyć - dodałam po chwili i przytuliłam Kubusia jeszcze mocniej. To właśnie mój synek był powodem, dla którego nigdy się nie poddawałam.
Wyszłam ze szpitala jeszcze tego samego dnia i tak, jak mówił Krzysiek, musieliśmy z Kubusiem pojechać na komendę, aby złożyć zeznania. Początkowo przesłuchiwali mojego synka, a ja jako, że jestem jego mamą, na szczęście mogłam przy nim być. Potem przyszła pora na mnie.
- Napijesz się czegoś? - spytała Jaskowska, gdy siedziałam w jej gabinecie i próbowałam poskładać sobie myśli. To właśnie ona wraz z Krzyśkiem, postanowili mnie przesłuchać.
- Nie, dziękuję - rzuciłam cicho.
- Co on ci zrobił, Zuza? - odparła, ale nic nie odpowiedziałam. Wstydziłam się tego. - Chcemy ci pomóc...

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz