2.6. ,,nie wiem, czy powinniśmy razem być"

328 9 0
                                    

Siedziałam w mieszkaniu Wojtka i razem oglądaliśmy jakąś komedię. Mogę powiedzieć, że byłam z niego dumna, nie kupił nowego alkoholu, nie dobrał się do marihuany.
- Nie odpowiedziałaś mi wczoraj jednoznacznie - zaczął. - Wiem, że nie powinienem pytać, ale jesteś z Zapałą czy nie?
- Nie... nie wiem. Nie wiem, czy powinniśmy razem być - rzuciłam szybko. Wojtek objął mnie swoim ramieniem, a ja sama nie wiem, dlaczego wtuliłam się w niego. Nie umiem się z tego wytłumaczyć, ale miałam za złe Krzyśkowi naszą dzisiejszą rozmowę.
- Będę chciał wrócić na komendę. Nie wiem jeszcze kiedy, Jaskowska dała mi urlop bezterminowy, ale myślę, że chcę jak najszybciej.
Zdziwiłam się, ale również wystraszyłam. Wiedziałam, że Wojtek i Krzysiek w jednym miejscu pracy to nie jest dobry pomysł, jednak nie miałam nic do gadania.
Minęło jakoś kilka godzin i zobaczyłam, że jest już dość późno. Postanowiłam wrócić do domu, jednak przed blokiem, w którym mieszkał Niedźwiecki czekał na mnie Krzysiek.
- Co tu robisz? - spytałam podchodzą do Zapały, on natomiast złapał mnie za ręce i powiedział:
- Przepraszam. Doskonale wiem, ze nie powinienem był się tak zachować, ale poniosło mnie. Nie chcę cię stracić... Kocham cię, bardzo cię kocham.
- Ja ciebie też - odparłam, a następnie pocałowaliśmy się. Nie potrafiłam gniewać się na Krzyśka. Doskonale wiedziałam, że nie chciał sprawić mi przykrości.
- Pojedziemy do mnie, zjemy coś? Czy twoja mam tego nie przeżyje?
- Chyba będzie musiała to przeżyć - uśmiechnęłam się do Krzyśka i kilkanaście minut później byliśmy już w jego mieszkaniu, jednak nie spodziewałam się zobaczyć tam pewnej osoby, a była to Emilka.
- Nie wiedziałam, że Zuza wpadnie. Będę się zbierać, wpadłam tylko na chwilę do Tośka - powiedziała. Wyglądała jakby nie była zbyt zadowolona moją osobą.
- Co ona tu robi, tato? - krzyknął Tosiek
- Ona uratowała ci życie, nie muszę chyba przypominać! - rzekł Zapała
- Nie będę wam przeszkadzać. Spędźcie sobie czas w rodzinnym gronie i w ogóle - rzuciłam, chciałam wyjść jednak Krzysiek mnie zatrzymał.
- Zuza...
- Tak będzie lepiej. Zobaczymy się jutro - oznajmiłam i opuściłam mieszkanie Zapały.
Poczułam się beznadziejnie. Pomimo tego, że Krzyśka i Emilki nic już nie łączyło, oficjalnie byli po rozwodzie, to... prawda była taka, że łączyło ich aż za dużo, chociażby dzieci. Było mi głupio, czułam jakbym znowu wchodziła z butami w ich życie, a ja tego nie chciałam.
Wróciłam do domu, czułam, że muszę z kimś o tym porozmawiać. A przecież nikt nie znał mnie tak dobrze jak moja matka.
- Zuziu, tyle razy ci mówiłam, że to nie jest mężczyzna dla ciebie - mama kontynuowała swój monolog o tym, dlaczego powinnam trzymać się z daleka od Krzyśka.
- Mamo, ale...
- Ja po prostu nie chcę, żebyś zmarnowała sobie życie tak jak ja... - rzekła.
- Nie mów, że zmarnowałaś sobie życie z tatą. Był dobrym człowiekiem, to nie jego wina, że był chory. - Mój tata pił i to niesamowicie dużo. Był alkoholikiem i końcu zapił się na śmierć, gdy miałam czternaście lat. Bolało mnie to cały czas, żałowałam, że nie potrafiłam nic zrobić, nijak mu pomóc. To dlatego mama tak bała się o mnie, gdy tylko przesadzałam z alkoholem. Nie chciała bym skończyła jak tata i to dlatego chciałam uratować Wojtka przed tą chorobą. - Mamo, ja naprawdę ci dziękuję, że mnie wspierasz, za to jak mi pomogłaś, ale chyba jestem już na tyle dorosła, że powinnam sama poukładać sobie swoje życie. Przyjechałaś tu, bo bałaś się, że za dużo piję, nie ze względu na Krzyśka. Doskonale wiesz, że jeśli cokolwiek będzie się działo to wujek od razu da ci znać.
Ku mojemu zdziwieniu, mama zgodziła się kolejnego dnia już wyjechać. Potrzebowałam samotności. Znów miałam trochę za dużo myśli w głowie i chciałam w spokoju je uporządkować.
Mama wyjechała, mijały kolejne dni. Atmosfera pomiędzy mną a Krzyśkiem była naprawdę napięta, chyba żadne z nas nie wiedziało, czy ciągle jesteśmy razem. Na patrolach nie poruszaliśmy prywatnych tematów, a po pracy od razu rozchodziliśmy się do domów, tak też miało być pewnego dnia, jednak gdy już prawie wychodziłam z pokoju policjantów Krzysiek w końcu się do mnie odezwał:
- Szefowo, możemy pogadać? - westchnął - Dobra, nie będę szefować... Zuza, proszę. Wiem, że to mogło wyglądać nie tak, że pomyślałaś coś o mnie i o Emilce, do tego jeszcze Wojtek...
Nie chciałam już więcej go słuchać.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz