3.16. pomoc

226 13 3
                                    

- Wiem, kto pobił Krzyśka... - odparła po chwili cichym głosem.
- Słucham?
Zupełnie nie mogłam uwierzyć w jej słowa.
- To moja wina... On tylko chciał mi pomóc.
- Pomóc? - spytałam dość zdziwiona
- Tak, tak bezinteresownie... A przez to prawie umarł.
- Ale co z tym wszystkim ma wspólnego Marcin?
- On się nie nazywa Marcin, tylko Maciej... Maciej Kamiński - Julka popatrzyła na mnie wystraszonym wzrokiem. Złapałam ją mocno za rękę, a ta spuściła wzrok. - Krzysiek mnie przed nim uratował. Gdyby nie on, to... chyba ja bym była na jego miejscu.
Nagle prawie wszystko zaczęło układać mi się w głowie. Te cało nocne wyjścia Zapały donikąd, dziwni ludzie, podejrzane telefony. Zapewne miało to związek z moją siostrą, ale o co dokładnie chodziło?
- Julka, powiedz mi, co wiesz... Błagam cię.
- On mnie zabije, ciebie też...
- Obiecuję ci, że nie pozwolę aby ktokolwiek cię skrzywdził, w końcu jesteś moją siostrą, tak? - uśmiechnęłam się do niej
Nastała cisza. Wiedziałam, że będę musiała wyciągnąć z Julki wszystko, co wie, a było chyba naprawdę sporo tych informacji. Nie chciałam na nią naciskać, całe szczęście po chwili w końcu się otworzyła:
- Maciej był moim szefem. Nie mów mamie, ale gdy nie mogłam znaleźć pracy... Ja tańczyłam w jego klubie nocnym - zamurowało mnie. Zupełnie bym się czegoś takiego nie spodziewała. - Wszystko byłoby w porządku, ale to nie był zwykły klub. Maciej chciał żebym spała z klientami... Nie zgodziłam się, bo wiedziałam, że jedna z dziewczyn, którą on do tego zmusił została prawdopodobnie zabita. Klient ją udusił czy coś...
- A Krzysiek...
- Spotkałam go kiedyś - przerwała mi. Bałam się, tak okropnie bałam się o moją siostrę, ale też i o siebie. To, co mówiła Julka brzmiało niesamowicie groźnie. - Po tym jak Maciej mnie prawie do tego zmusił, wybiegłam cała zapłakana z klubu i wpadłam na Krzyśka na ulicy. Powiedziałam mu, co się stało. Chciał, żebym zgłosiła to na policje, ale nie mogłam... Wiedziałam, że Maciej od razu by mnie zabił.
- W jaki sposób Krzysiek chciał ci pomóc?
Miałam jakieś dziwne myśli w głowie. Zapała poświęcił tak dużo dla mojej siostry? Bałam się, że pomiędzy nimi mogło się coś wydarzyć... że mogli ze sobą sypiać czy coś, ale nie chciałam popadać w paranoje.
Julka wszystko mi wytłumaczyła. Okazało się, że wręcz wybłagała Krzyśka by nie zgłaszał całej sprawy na policję, a ten wpadł na pozornie genialny plan. Zatrudnił się w klubie jako ochroniarz, dlatego też tak często wychodził w nocy z domu. Miał znaleźć jakiekolwiek dowody na słowa mojej siostry, ponoć miał nadzieję, że właśnie to przekona ją do zgłoszenia całej sprawy na policję. Tym samym miał też uchronić moją siostrę przed Maciejem oraz jego ludźmi.
- I tyle - Julka skończyła całą swoją historię, a ja nie wiedziałam kompletnie co odpowiedzieć. Prawda jest taka, że byłam wtedy na nią niesamowicie zła.
- Naraziłaś na to wszystko Krzyśka?! - krzyknęłam z bezsilności. - On mógł umrzeć!
- Ja też mogłam... - westchnęła. Niestety, taka była prawda.- Dlaczego on ci pomagał? - spytałam. Musiałam rozwiać swoje wątpliwości. - Coś więcej was łączyło? Sypialiście razem?
- My tylko...
- Zuzanno! - usłyszałam nagle. To była moja matka, która jak się okazało, ponoć zaczęła się w końcu martwić o mnie i moje dziecko. Przerwała mi i Julce chyba w najbardziej kluczowym momencie. Całkiem serio wierzyłam w to, że Krzysiek mógłby sypiać z moją siostrą. W końcu była piękna, zgrabna, młoda... Pewnie całkiem nieźle na niego działała.
Minęła godzina i na szczęście udało mi się wyprosić ze szpitala Julkę, jak i moją mamę. Nie mogłam bezczynnie czekać, aż Marcin... to znaczy Maciej, bo rzekomo tak naprawdę się nazywał, albo jego ludzie zrobią coś mnie albo mojej siostrze.
Nie zastanawiałam się długo, kogo poprosić o pomoc. Wiedziałam, że tylko jedna osoba nadaje się do tego idealnie. Nie zważając na naprawdę późną godzinę pojechałam do Wojtka. Nie chciałam naprawdę, ale musiałam. Nie mogłam dopuścić do tego, aby ten człowiek skrzywdził Julkę albo moje dziecko.
- Cholera, jest trzecia w nocy - rzucił Niedźwiecki otwierając mi drzwi. - Zuzia... - westchnął, gdy zdał sobie sprawę, że to właśnie ja stoję przed jego drzwiami.
- Mogę wejść?- Jasne - odparł, a chwilę później znajdowałam się w jego mieszkaniu. W drodze do salonu zauważyłam w jego sypialni nagą kobietę. Zapewne była to jego kolejna ,,zdobycz", jak to z resztą sam nazywał.
 - To nikt ważny - rzekł wskazując na nią. - Po co przyszłaś? Dawno się nie widzieliśmy... Tęskniłem.
- Potrzebuje twojej pomocy.
Opowiedziałam Wojtkowi dosłownie wszystko. Musiałam to z siebie wyrzucić, nie potrafiłam tłumić w sobie tych wielu różnych uczuć. Wiedziałam, że Niedźwiecki nie był idealną osobą na zwierzenia, ale tylko on wtedy mógł mi pomóc, jednak po chwili milczenia usłyszałam od niego:
- Nie ma opcji! Nie zrobię nic dla Zapały...
- Tu nie chodzi o Zapałę, a o Julkę.
- Tym bardziej! - krzyknął wyraźnie zdenerwowany. - Wiesz, co ona zrobiła?! Zostawiła mnie do cholery! Tak po prostu!
- Wojtek - rzuciłam, podchodząc do niego. - Wszyscy doskonale wiemy, że kochasz tylko mnie... - nie chciałam tego mówić, ale musiałam posunąć się właśnie do tego. Inaczej Niedźwiecki mógłby mi nie pomóc. - Zrobię wszystko, co tylko będziesz chciał.
- Wszystko? - szepnął mi na ucho, a następnie zaczął jeździć rękami po moim ciele.
- Wszystko...
Wojtek zaczął mnie całować, dotykać. To było po prostu obrzydliwe. Całe szczęście, po chwili przestał i rzekł:
- Chyba nie wypada tak przy gościu - zaśmiał się.
- Pomożesz mi?
Niedźwiecki zgodził się, ale doskonale wiedziałam z czym to się wiążę, a naprawdę nie miałam najmniejszej ochoty by pójść z nim do łóżka. Po tym wszystkim, co się między nami zadziało, co mi zrobił - po prostu się nim brzydziłam. Kompletnie nie wiedziałam, jak to rozegrać.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz