Stało się, policja wraz z antyterrorystami weszli do budynku. Usłyszałam strzał i momentalnie zamarłam. Wypuściłam dłoń z ręki. Korek postrzelił mnie w brzuch. Wojtek natychmiast do mnie podbiegł, krzycząc do radio, że potrzebuje karetki na cito. Potem wyniósł mnie z magazynu, a ja myślałam ciągle o swoim dziecku. Bałam się, że tego nie przeżyje. Zaczęłam płakać. Widziałam w oczach Niedźwieckiego bezradność.
Minęło kilka dni. Wyszłam ze szpitala. Jakimś cudem moja matka zgodziła się wrócić do siebie, pragnęłam spokoju i odpoczynku, jednak nie był mi on dany.
Był piątkowy wieczór, jak zwykle spędzałam go samotnie w domu. Myślałam o całej akcji z Tośkiem, o tym ryzyku - ciągle miałam to wszystko w głowie. Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam Krzyśka.
- Wejdź - rzuciłam szybko. Zapała wszedł do mieszkania i udaliśmy się do kuchni.
- Byłem w szpitalu nie raz, ale powiedzieli mi, że nie chcesz nikogo widzieć. Nie odbierasz telefonów... - rzekł.
- Musiałam sobie wszystko poukładać w głowie.
Zapała podszedł do mnie, pogładził mnie po policzku, a ja nie miałam nawet siły się ruszyć.- Zuza, nasze dziecko...
- Nie - przerwałam mu. - Kula trafiła prosto w... - rozpłakałam się. Widziałam, że Krzysiek ogromnie się martwił, a wraz z moimi słowami obawy nie odpuściły, jednak nie miałam ochoty o tym rozmawiać. Straciłam dziecko, to był trudny temat i wiedziałam, że już na zawsze taki pozostanie. - Napijesz się czegoś - kontynuowałam. - Herbaty? - spytałam. Chciałam podejść do czajnika, jednak Zapała przyciągnął mnie do siebie, objął w tali, a następnie pocałował.
Delikatne pocałunki zaczęły przeradzać się w coraz to bardziej namiętne i gwałtowne. Posadził mnie na stole, jednocześnie przy tym zrzucając z niego talerze, które się tam znajdowały. Krzysiek rozwiązał mój szlafrok, a ja ściągnęła m mu koszulkę.
Stało się. Po raz kolejny daliśmy ponieść się emocjom. Czułam się beznadziejnie, jakbym znów zraniła nie tylko Emilkę, ale i jej dzieci, a może i nawet samego Krzyśka, ale przy nim po prostu byłam bezbronna. A ja pragnęłam poczuć się bezpiecznie, poczuć, że ktoś jest obok. Poza tym miałam niesamowitą słabość do Zapały, którą on potrafił wykorzystać, kiedy tylko chciał.
Miałam gdzieś w sobie ciągle słowa Wojtka o tym, że Krzysiek nigdy nie zostawi Emilki, a mną jedynie się bawi.
Obudziłam się rano, tak jak myślałam - Krzyśka już nie było, zostawił mi jedynie kartkę:
,,Musiałem wracać do domu. Jeśli będziesz czegoś potrzebować, daj znać."
- Wojtek miał rację - powiedziałam sama do siebie. Poczułam się bezużyteczna, jakbym nie była już nikomu potrzebna. Nie miałam już dziecka, więc nie miałam nic do stracenia.
CZYTASZ
Zuza Kowal
FanfictionPodkomisarz Zuzanna Kowal, dla przyjaciół Zuza oraz jej przewrotne życie. Sądzicie, że już wszystko o niej wiecie? W tej opowieści poznacie jej przeszłość i długo skrywane tajemnice - czy Krzysiek dowie się o dziecku? jak zareaguje Emilka? jaki udzi...