4.9. ,,przepraszam, kotek..."

200 14 0
                                    

- A coś się stało, ze chciał pan ze mną rozmawiać?
- Stało się, Zuza - odezwała się Jaskowska, a ja zamarłam. Miałam jakieś złe przeczucia, ze coś przykrego mogło się przytrafić Krzyśkowi.
- Pomyślałam, że skoro na moje prośby nie reagujesz, to posłuchasz może pana komendanta.
- Chyba nie rozumiem... - westchnęłam. Kompletnie nie miałam pomysłu, o co może im chodzić.
- Jak to? - Jaskowska wyraźnie się zdziwiła. - Krzysiek nic ci nie mówił?
- Nie... - westchnęłam.
- Poprosiłam go, aby przekazał ci moją ofertę pracy. Chcę, żebyś wróciła na patrol. Mamy ogromne braki w kadrach, ale to już nie o to chodzi...
- Policja potrzebuje tak wspaniałej policjantki jak pani - przerwał jej komendant wojewódzki. Nie ukrywam, zrobiło mi się dość miło i poczułam się bardzo doceniona, ale zastanawiało mnie, dlaczego Zapała zataił przede mną tą propozycję Jaskowskiej. Kompletnie nie wiedziałam, czy zapomniał, a może zrobił to specjalnie?
- To co, Zuza? Wrócisz do nas?
- Bardzo chętnie - uśmiechnęłam się i naprawdę w końcu poczułam się wolna.
Kompletnie nie obchodziło mnie zdanie Krzyśka na ten temat, chociaż doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że nie będzie zadowolony, ale nie miał już nic do gadania. Przecież to on w zeszły wieczór wyprowadził się, tak po prostu zostawiając mnie samą z Kubusiem. Nie wiedziałam nawet, czy jesteśmy razem, czy już nie. Kochałam Zapałę całą sobą, nieważne co by się działo, byłam pewna, że zawsze będzie gdzieś tam na dnie mojego serca, ale ostatnim czasem niesamowicie mnie ranił, a na to nie mogłam po prostu pozwolić.
Ustaliliśmy szczegóły mojego powrotu do pracy. Nie zajęło to na szczęście dużo czasu - nie chciałam aby Tosiek siedział tak długo z małym. Po zakończonej rozmowie, szybko wyszłam z gabinetu i udałam się do kuchni - myślałam, że tam właśnie zastanę tą dwójkę, jednak tak nie było. Nie miałam numeru do niego, aby się skontaktować, dlatego też postanowiłam poszukać ich na komendzie. Zaczęłam się denerwować, okropnie bałam się o swoje dziecko, ale całe szczęście w końcu znalazłam Kubusia na ławce przed budynkiem, nie był jednak tam sam, a z Zapałą.
- Nie miałeś być w terenie? - spytałam dość zdziwiona jego osobą. - Tosiek mówił mi, że...
- Z kim ty zostawiasz nasze dziecko?! - przerwał mi.
- Mógłbyś chociaż raz na mnie nie krzyczeć?
Nie ukrywam, ton Krzyśka naprawdę mnie zabolał. Ostatnim czasem, był nie do poznania, stał się jakby agresywny w stosunku do mnie.
- Dlaczego Kuba został z Niedźwieckim?
- Zostawiłam go na moment z twoim synem, nie z Niedźwieckim. Nie wiem kompletnie, dlaczego nagle Wojtek się nim zajął, może powinieneś spytać, o to Tośka, a nie mnie...
- Tak zrobię, spytam go jak wrócę do domu.
- Do domu? - westchnęłam. - Mieszkasz u Emilki?
Bałam się odpowiedzi na to pytanie, ale okazało się, że było tak jak właśnie myślałam.
- Tak - Krzysiek rzucił szybko. Zabolało mnie to, nawet jeszcze oficjalnie się nie rozstaliśmy, a ten już wprowadził się do swojej byłej żony. Nie miałam siły nic odpowiedzieć, chciałam ruszyć już w kierunku swojego samochodu, jednak Krzysiek niespodziewanie złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. - Zuza, to nie jest tak jak myślisz...
- A jak? - odpowiedziałam mu smutnym głosem. - Zostawiłeś mnie samą z naszym dzieckiem, mówiąc przy tym, że zdradzam cię na prawo i lewo, że sama się prosiłam o gwałt...
- Przepraszam, kotek - rzekł ocierając mi z policzka łzę, jednak wiedziałam, że nie mogę znów mu ulec. Sama już nie wiem, ile było w nim szczerości, a na ile po prostu wykorzystywał moją ogromną słabość do niego.
- Daruj sobie - rzuciłam szybko. Zabrałam Kubusia i udaliśmy się do samochodu.
Miałam mętlik w głowie. Zupełnie nie wiedziałam, jak postąpić, aby było nam jak najlepiej. Z jednej strony, ciągle kochałam Krzyśka i nie chciałam, aby nasz synek wychowywał się bez taty przy boku, ale z drugiej - tak strasznie bałam się, że Zapała po raz kolejny już może mnie zranić. Stwierdziłam, że dam sobie sporo czasu na podjęcie tej decyzji, nie chciałam niczego żałować.
Wróciłam do domu. Zajęłam się dosłownie czymkolwiek, byleby nie myśleć tylko o Zapale. Zrobiłam Kubusiowi obiad, potem pobawiliśmy się trochę, nawet wyszliśmy na spacer - w międzyczasie dostałam kilka powiadomień o nieodebranych połączeniach, które były właśnie od Krzyśka, jednak ja nie chciałam się z nim kontaktować, nie póki co.
Gdy zbliżały się już późne godziny wieczorne, położyłam Kubusia spać, a ja sama ubrana w szlafrok włączyłam w telewizji komedię romantyczną i rozsiadłam się na kanapie. Mój spokój nie trwał jedna długo, usłyszałam nagle dzwonek do drzwi. Zupełnie nie wiedziałam, kto może mnie niepokoić już w środku nocy.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz