CXCII (Undertale)

125 7 0
                                    

  Grilbyz- strażak XD

-Fans of Zootopia 

Każdy myślał, że żartuje kiedy oznajmił razu pewnego w barze, że zapisuje się do Ochotniczej Straży Pożarnej. Jemu jednak nie było do śmiechu. Wkrótce potem jak powiedział, tak zrobił. Wypełnił papiery, zdał egzaminy, był na szkoleniu. Już w jego trakcie zrozumiał, że nie będzie łatwo.

Ogień to naturalny wróg każdego strażaka. Ba, każdego człowieka. Kontrolowany może być bardzo przydatny, lecz ten dziki... budzi lęk i wszystkich ssaków. Jak więc mieli zareagować, kiedy ich kolegą z pracy miał się okazać ktoś kto literalnie jest ogniem?

Minęły dwa miesiące odkąd zdał wszystko z niemalże maksymalnym wynikiem. Mimo to, jego pager się nie odzywał, to nie tak że nie było pożarów, bo były! Po prostu... jego nie wołali. Aż do tego sobotniego popołudnia. Siedział przed telewizorem i oglądał jakiś nudny program, kiedy dostał wiadomość. Nie mieli ludzi, więc każda para rąk się przyda. Ile sił w nogach ubrał się, na barze wywiesił plakietkę "Nie ma mnie, nie wiem kiedy wrócę". Uprzedzał klientów, że taka może się pojawić.

W parę chwil był już na miejscu, chwycił się pojazdu i ruszyli. Palił się dom, w którym utknęła matka z córką. Niestety ogień nie pozwalał nikomu się do nich zbliżyć. Grillby oglądał, jak jego koledzy chwytają za waż, podpinają go do hydrantu i patrzą się z wściekłością, że ten nic nie robi. Nie może dotknąć wody.

-Proszę, nie włączajcie tego - powiedział stanowczo, ale spokojnie - Dajcie mi minutę - dodał. Tutaj liczyła się każda sekunda. Nie czekał na ich odpowiedź czy reakcję, po prostu zrzucił z siebie niewygodny skafander i niemalże w samej koszuli i spodniach wszedł do środka. To co dla ludzi było piekłem, dla niego wydawało się tylko nieco cieplejsze. Niemal bezbłędnie trafił do pokoju w którym były uwięzione człeki. Pomógł im wyjść, kobieta miała wrażenie, że mimo iż była przy nim, ogień dookoła nich... był mniej... gorący? Skończyło się na kilku poparzeniach oraz zadrapaniach, ale żyli. Jak tylko zajęła się parą karetka, ten wszedł znowu do środka i rozłożył ręce na boki. Użył swojej magii aby dosłownie wciągnąć ogień w siebie. Wydawał się większy, kiedy wyszedł, lecz dom był całkowicie bezpieczny (pomijając zniszczenia jakie były wcześniej). Skierował dłonie w stronę nieba i wypuścił z siebie nadmiar gorącego żywiołu, który natychmiast rozpłynął się w powietrzu.

Koledzy z pracy i ludzie przez chwilę milczeli, by potem zacząć klaskać i gwizdać. To się nazywa zwalczanie ognia ogniem. 

Gra: ŻądanieWhere stories live. Discover now