LX (Undertale)

154 5 0
                                    

Sans robi nam striptiz. Mówiąc MY mam na myśli naprawdę NAS. Ciebie, mnie, Sansy, Kzazumi, NG, Napcie,... itd xD
-Rydzia

Chodzimy do pierwszej szkoły koedukacyjno-integracyjno-pojebanej imienia Handlarza Iluzji w Bajkolandzie. Uczą się tutaj nie tylko ludzie, ale i wszej maści potwory oraz zwierzęta. Czyli raj dla takich wariatów jak my. Chodzimy do jednej klasy i właśnie jesteśmy po zajęciach z Przysposobienia Obronnego prowadzonego przez Judy Hopps, teraz zajęcia z Wychowania do życia w rodzinie z Toriel, natomiast WF prowadzić ma Nick Bajer, na ostatnich zajęciach obiecał, że nauczy nas jak to jest przetrwać w dzikim mieście mając do dyspozycji jedynie wykałaczkę.
Weszliśmy do sali i zajęliśmy miejsca. Ty jak zawsze siadasz przy oknie, lubisz to miejsce i zawsze bijesz się z kilkoma innymi osobami o to miejsce. Byle nie pierwsza ławka, byle nie w środku. Wyciągasz swój zeszyt i czekając na wykładowce zerkasz na temat poprzednich zajęć. Toriel ma w zwyczaju zapraszać swoich przyjaciół, aby prezentowali wam co nie co ze swojego życia i zainteresowań, dlatego masz nadzieję, że dzisiejsza lekcja będzie ciekawsza niż wykład Asgora na temat rodzajów nawozów do kwiatków. Dobra, temat ciekawy dla kogoś kto się tym interesuje, ale tydzień temu prawie przegrałeś walcząc z opadającymi powiekami.
W końcu przyszła, za nią wszedł Sans. Słyszysz jak kilka osób wciąga powietrze nosem. Co teraz. Wykłady z leniuchowania? Żartologia stosowana? Mrugasz kilka razy i czekasz.
-Witajcie moje dzieci - zaczyna swoim pogodnym i życzliwym tonem jak zawsze - Dzisiaj poprosiłam mojego dobrego przyjaciela o zaprezentowanie się na naszych zajęciach - to mówiąc wskazała na niego włochatą łapą - Szkielet Sans opowie nam o tym jak to jest być szkieletem. - O.. aha... fascynujące...
-siemka - przywitał się zerkając nerwowo na nauczycielkę, a potem na nas. W końcu westchnął i zaczął rozpinać swoją bluzę. Kilka dziewcząt w grupie zaszurało krzesełkami próbując przybliżyć się bardziej. W jego ruchach nie było nic uwodzicielskiego czy kuszącego. Rozbierał się, no prawie, bo póki co po prostu rzucił swoją niebieską bluza w klasę. Kilka osób zaczęło ją miedzy sobą wyrywać, w końcu zwyciężczyni z miną królowej świata objęła ją mocno i zaczęła do siebie przytulać. Czuła zapach keczupu i potu, ale chuj, to Sansa. Tylko to się liczy.
-tutaj mam żebra - to mówiąc zaczął pokazywać i kolejno nazywać je od góry do dołu - a tutaj mam mostek. jak widzicie chroni on serce, którego nie mam, ale wy macie, - zaśmiał się lekko i puścił oczko. Kiedy omówił już funkcje wszystkich kości w jego rękach rozpiął rozporek spodni.
-O kurwa - odezwała się któraś w klasie.
-Ja pierdolę - szepnęła inna
-Uważajcie na słowa! - krzyknęła Toriel klaszcząc w łapy.
No i trach, Sans nie ma spodni, a naszym oczom ukazuje się.... miednica. Dosłownie. Znaczy się nic ponad kośćmi. Sans bez mrugnięcia oczodołem opowiada o funkcjach kostnych własnych nóg, kolan, kości ogonowej, śródstopia etc. Po zakończonej lekcji ubiera się jakby nigdy nic, dziękuje i wychodzi. Zadzwonił dzwonek. Kilkoro z nas wybiega szybciej niż się da, koniecznie muszą iść zwymiotować, bo widok nagiego szkieletu nie był zbyt apetyczny, tym bardziej, że szkielet był facetem. Kilka dziewczyn wyraźnie zawiedzionych zbiera swoje tobołki i wychodzi, no i kilka po prostu leży... Dosłownie, leży w kałuży krwi cieknącej z nosa.
-Tym to już nic nie pomoże - szepnęła Toriel uśmiechając się lekko.
-może im dam lekcję prywatną? - rzucił szkielet, który właśnie teleportował się na ławkę znajdującą się najbliżej z padniętych dziewczyn - zapraszam do mnie, dzisiaj wieczorem - mówiąc to zniknął nim Toriel cokolwiek powiedziała.

Gra: ŻądanieWhere stories live. Discover now