CXLV (Undertale)

149 6 0
                                    

Gdy wpadamy do podziemia w Underlust od razu wiemy że nie lubimy tego miejsca. Te wszystkie zboczone postacie nas obrzydzają. Z nikim jak do tej pory nie rozmawialiśmy.. Gdy poznajemy Sans'a jesteśmy co do niego nie pewni ale go polubiliśmy... Po kilku dniach nareszcie udało mu się nas namówić na przyjście do niego. Papyrusa akurat nie było w domu... Na początku wszystko w tym spotkaniu było ok aż do momentu kiedy w trakcie oglądania jakiegoś filmu Sans nie zaczyna się do nas dobierać. odrzucamy jego zaloty ale on nie daje za wygraną. Desperatycznie chcemy się uwolnić od silniejszego od nas potwora. I tutaj pojawia się myśl żeby go przechytrzyć... Udajemy że się poddaliśmy i że nam się to bardzo podoba aż do chwili kiedy Sans daje nam przejąć inicjatywę. Raczej spodziewał się pieszczot a nie tego że po przywiązaniu go do łóżka zwiejemy xD
-Sońka Sonia

"Kiedy kobiety miały ogony" taki nosił tytuł film, na jaki przyszłaś do Sansa. Był... fajny. Znaczy się film oczywiście. Ty zastanawiałaś się cały czas jak wyjść nietkniętą z tego miejsca. Co nie było łatwe. Pewnie każdy inny cieszyłby się na Twoim miejscu, ale nie Ty. Tyyyy wolisz, po prostu uciec i zapomnieć, ale póki co to siedzisz na kanapie obok kościotrupa i oglądasz starą komedię o jaskiniowcach z podtekstami seksualnymi. Super, nie?

Nie.

Pierwszym co poczułaś była koścista dłoń którą położył na oparciu za Twoimi plecami. Bo tak wygodniej. Potem zsunął ją niżej, po Twoim kręgosłupie, i zatrzymał na biodrze przyciągając Cię lekko do siebie.

-Sans, co ty robisz?

-nie - odparł nawet na Ciebie nie patrząc

-Dlaczego mnie trzymasz?

-nie trzymam cię

-Dlaczego kłamiesz?

-nie kłamię

-Sans

-dasz mi oglądać film, ślicznotko?

-Dam jak puścisz mnie

-dasz?

-Dam

-a mogę sobie wziąć?

-.... co? - Nie zauważyłaś, kiedy zwyczajna rozmowa przybrała taki obrót spraw. Szkielet niemal natychmiast się na Ciebie rzucił i z impetem zaczął napierać na Twoje ciało. Próby szarpania się, mówienia "nie" czy po prostu "spierdalaj ty skurwysynie" nie pomagały. Sans był nieugięty i odnosisz wrażenie, że czerpał przyjemność z Twoich prób uwolnienia się z jego żelaznego uścisku. Pamiętasz, jak kiedyś czytałaś, że dobrze działa zaskoczenie przeciwnika reakcją jaka ... cóż nie powinna mieć miejsca. Dlatego po chwili walki ze sobą - na Boga, przecież to kościotrup! - postanawiasz oddawać jego pieszczoty. Rozchylasz nogi dając mu pełen dostęp do siebie, natychmiast skorzystał z okazji przywierając swoją miednicą do Twojej kobiecości. Przez materiał ubrania czujesz jego sterczącego kutasa.

-podoba ci się to? - zamruczał do Twojego ucha. Przytakujesz - to dobrze, mam dla ciebie więcej

-A... mogę być na górze? - pytasz nieśmiało. Sans przenosi na Ciebie źrenice. Po chwili zaśmiał się gardłowo i położył po drugiej stronie kanapy. Na ekranie była scena jak jakiś jaskiniowiec zaciągał babę do jaskini za włosy. Tak, super scena, nie ma co. Pochylasz się nad potworem i zaczynasz całować jego kręgi szyjne. W odpowiedzi muczy z radości. Wolną ręką szukasz pilota. Cóż, wszystko może być bronią, prawda? Nim się zorientował co knujesz już oberwał w łeb, a Ty wybiegłaś z jego mieszkania tak szybko, że zapomniałaś butów. Nie ma bata. Nie zostajesz tutaj ani minuty dłużej!

Gra: ŻądanieWhere stories live. Discover now