XXVI (własne)

189 12 1
                                    

Gdy budzimy się z śpiączki po wypadku.
-Sansy Skeleton


Pierwszym co poczułaś to cholerne pragnienie. Byłaś słaba, bardzo, bardzo słaba. Spierzchnięte wargi, obolałe kończyny. Potem zdałaś sobie sprawę, że plecy Cię bolą, w gardle masz coś co bardzo Ci przeszkadzało, do tego to uciążliwe pikanie. Pik pik pik. Skup się, znowu masz kaca?
Ostatnim co pamiętasz, choć z trudem... to ten moment kiedy mamie zabrakło ogórków kiszonych do obiadu. Poprosiła Cię, abyś poszła do sklepu. Potem... doszłaś tam? Tak, doszłaś. Rozmawiałaś nawet z panią o pogodzie. Kupiłaś ogórki, dla siebie lizaka i ... i poszłaś przed siebie. Na pasach...
Coś bardzo mocno uderzyło Cię w udo.
To nie bolało.
Po prostu było mocnym uderzeniem.
Potem...
...
...
Kałuża krwi. Ty w niej jesteś. Krew leje się z Twojego nosa. Chyba tylko z niego, a może i nie tylko? Nie wiesz. Podniosłaś głowę. O nie, słoik się stłukł, mama będzie na Ciebie zła...
....
..
...
A potem to.
Otworzenie oczu okazało się wyzwaniem. Lekko zaropiałe, zmęczone. Wzięłaś głębszy wdech i po którejś próbie udało Ci się je podnieść. Widoczność ograniczona, jakbyś przez mgłę oglądała świat. Bardzo mocno zamazany. Potem, powoli, stopniowo....
Światła lamp raziły Cię...
...
Szpital? Ale... jak to?
-Niech pani mrugnie jeżeli pani mnie słyszy! - krzyknął lekarz. O, jest obok Ciebie lekarz, wcześniej go tu nie było. Mrugnęłaś z trudem. -Jest pani w szpitalu - To już wiem - Miała pani wypadek samochodowy - O, a więc to to... - No i była pani w śpiączce - Zmroziło Cię, już miałaś się pytać jak długo, zupełnie ignorując fakt, że zapewne nic byś nie powiedziała, bo za sucho w gardle no i to dziwne coś... - Spała pani trzy dni, nic pani nie jest, to zapewne z szoku... Ale jest pani w dobrych rękach, pielęgniarka już dzwoni po pani mamę - zapewniał niski, spokojny głos lekarza. Jakoś Cię uspokoił.
Już nigdy więcej nie zjesz ogórków kiszonych.

Gra: ŻądanieWhere stories live. Discover now