CXXVIII (Undertale)*

255 10 0
                                    

  Czytelniczka x Lust sans x Lust Grillby ( Na pewno wiesz co to underlust XDD) (to się będzie działo)
Idziesz z sans'em do Grillbi'ego i (no wiadomo) spotykacie Grillbi'ego i w trójkę się upijacie. Po godzinie w trójkę lądujecie w ciasnym kantorku i....  
  To ma być ostre i jak wiadomo mamy HP, i co jakiś czas nam spadać będzie hp aż spadnie nam do 1HP ale i tak będzie się działo to dalej B) Sory że nie dopisałam xdd

-Pattka 

Na Powierzchni byłaś kurwą. Nie, nawet nie prostytutką. Te brały znacznie więcej niż Ty. Dla Ciebie liczył się tylko seks. Niewyżycie, nimfomania, czy potocznie wścieklica macicy. Nieważne. Byłaś dumna z liczby facetów jakich zaliczyłaś. Pozbawiona wstydu, czasem wręcz za bardzo natarczywa, wszystko, zawsze musiałaś sprowadzić do jednego. Nic więc dziwnego, że na Powierzchni ludzie mieli Cię za nic, a faceci traktowali jako naczynie dla swojej spermy ewentualnie dobrą dmuchaną lalkę, która można zaliczyć a potem o niej zapomnieć. Tobie to nie przeszkadzało.

Dlatego tym bardziej cieszyłaś się kiedy wpadłaś do Podziemia w którym to wszystkie potwory rodem z najbardziej pojebanych japońskich hentaiców pragnęły się tylko ruchać. Każdy z każdym i bez żadnych zobowiązań.

Tydzień zajęło Ci zaliczenie wszystkich w całym Podziemiu. W dwa dni wyrobiłaś się ze Snowdin. Nie wiesz czy to rekord jakiś, ale byłaś z siebie naprawdę dumna. Zero emocjonalnego przywiązania do kogokolwiek. Jak byłaś u psychologa, bo początkowo próbowałaś leczyć się ze swojej przypadłości. Próbował wmówić Ci, że tak naprawdę nie szanujesz samej siebie. Pierdolił. Po prostu uwielbiałaś wyglądać jak ostatnia szmata okryta spermą mężczyzn, których imion nawet nie znasz a twarze zapomnisz kolejnego dnia.

Sans w Podziemiu był Twoim chyba jedynym przyjacielem. Nie. Właściwie to pierwszym jakiego w ogóle miałaś. Mieliście pewien zwyczaj. Co siedem dni chodziliście razem do Grilla, spić się jak świnie, a potem wraz z właścicielem baru rżnąć się na zapleczu. Tak też było i tym razem. Szarpanie za włosy i drapanie to nic w porównaniu co dzisiaj z Tobą robili

-jesteś szmatą - szeptał do ucha Sans i w jakiś dziwny sposób strasznie Ci się to podobało. Byłaś szmatą. - ssij - warknął wpychając głęboko swojego grubego kutasa do Twojego gardła. Z oczu leciały Ci łzy. Grillby tym czasem pchał Cię od tyłu, co chwilę przypalając palcami w innym miejscu. Czułaś, że mogą w każdej chwili Cię zabić, ale... czy to ważne, skoro jest Ci tak dobrze?

-Ona to lubi... chory pojeb - warknął z pogardą w głowie Grillby dając Ci siarczystego klapsa w tyłek. Stęknęłaś w odpowiedzi.

Wykorzystali Cię nawet nie zastanawiając się, czy i Ty doszłaś tak samo jak oni. W sumie, mężczyźni z Podziemia też niczym się nie różnili od tych z góry. Problem leżał w nich, czy w Tobie? Jakby nie patrzeć pozwoliłaś im na to, aby doprowadzili Cię na skraj życia i śmierci, gdzieś pod ścianą, w ciemnym zapleczu zapyziałego baru. Jesteś ledwo żywa. Czy... takie życie ma sens, skoro faktycznie nikt Cię nie szanuje, a co gorsza... sama siebie nie szanujesz? Popatrzyłaś w bok. Oh, to nóż.. Jest na wyciągnięcie Twojej ręki. Odważysz się chwycić?

Gra: ŻądanieWhere stories live. Discover now