L (Undertale)

183 9 1
                                    

My x Sans. Opisz sen Sansa na nasz temat, chciałabym by działy się bardzo dziwne rzeczy nie wiem pływanie w morzu ketchupu czy co tam innego twoja wyobraźnia znajdzie
-Rydzia

Stał w jakiejś sali balowej, miał na sobie smoking, w ręku kieliszek szampana. Z tłumu wyszła do niego ona, jego... jego... no cóż, kupował u niej keczup. Pracowała na kasie w lokalnej sieciówce, którą miał po drodze kiedy wracał ze swoich prac do domu. Lecz co ona tutaj robi. Uśmiecha się szeroko na jego widok. Jej zawsze związane w koński ogon włosy, teraz ma rozpuszczone dookoła twarzy, jest delikatnie umalowana, tak aby mogła podkreślać swoje walory i atuty, a jednocześnie nie przesadzając. Jej sukienka... O Boże, jej sukienka. Ta odmówiła mu dechu. Czarna, z błyszczącymi kośćmi to tu to tam, sięgała jej jedynie do kolan.

-Sansy! - krzyknęła rzucając mu się na ramiona i w momencie, kiedy się tak stało, noga pod nim się zapadła. Nie w przenośni, tak dosłownie. Zaczęli wpadać, lecieć, w dół, aż.... Jak to się stało, że znaleźli się w ZOO? Sans zaczął się rozglądać na boki, szybko zorientował się, że trzyma ją za rękę. Ona jakby nie zauważyła tego co miało miejsce wcześniej, i on jakoś dziwnie szybko przestał się tym przejmować. Przechadzali się spokojnie między klatkami ze zwierzętami. Jednak, kiedy w jednej z nich dostrzegł swojego brata przebranego za jaskiniowca - zdenerwował się. Puścił ją i podbiegł do krat próbując je wyrwać. Nic, nawet nie drgnęły. Papyrus też nie podchodził. Przecież musi go wyciągnąć!

-Sansy! - to mówiąc _____ podeszła z wielką piłą łańcuchową i zaczęła pozbywać się krat.

Trach, no i znowu inne miejsce. Siedzi na kanapie w kinie i czeka na seans. Zerka na plakat reklamujący seans na który ma już zakupiony bilet "UnderTail" o nie nie nie nie. Był w kasie, ale nie chcą mu wymienić, próbował wyjść, ale ochrona nie pozwoliła. Musi tam iść. Zaciągają go do środka.

-nie nie nie nie nie nie nie - Jest w swoim mieszkaniu, obok niego stoi _____ z siatką pełną bagietek czosnkowych, które ostatnio kupował, bo mu posmakowały.

-To dla ciebie - to mówiąc uśmiechnęła się czule i wręczyła mu cały pakunek. Kiedy go wziął nie wiedząc co powiedzieć, usłyszał jak jej burczy w brzuchu.

-chcesz?

-Nie.

-ale bierz jak chcesz.

-Nie chcę, są twoje - uśmiechnęła się serdecznie i tyle była, jego uwaga się przeniosła na brata, który chodził pod ramie z Potworem Spaghetti. Udali się do jego pokoju. Szkielet zmrużył oczy nie wiedząc za bardzo jak ma zareagować.

-Nie chciałeś mi dać bagietki - załkała _____ siedząc u niego na kanapie.

-jak nie jak... - już miał jej zaproponować, kiedy zorientował się, że w siatce nie ma nic

-Umieram z głodu, od rana stoję na tej kasie i widzę jak ludzie kupują jedzenie - płacze rzewnie. Sans nie wiedział za bardzo jak się zachowywać, co powiedzieć. I jak na domiar złego, jego telefon zaczął dzwonić. Lecz dziwnie, nie mógł go wyłączyć.

.... A nie, to tylko budzik. A tamto to tylko sen.

Nom. Dziwny.

Tego samego dnia, wieczorem po zakończonej pracy jak zawsze udał się do sklepu. Na kasie była ona. Wziął głęboki wdech i zaczął buszować między regałami. Po tym jak go skasowała, wyciągnął z siatki zapakowaną bagietkę czosnkową i podał ją jej.

-Chce pan to zwrócić? - zapytała zakłopotana

-nie, to dla ciebie dzieciaku, smacznego

-O rany, nie wiem co powiedzieć - zarumieniła się błądząc wzrokiem po podłodze - Skąd pan...

-magia - mrugnął do niej - ręka mi drętwieje, weź to

Zrobiła to z wielkim uśmiechem na twarzy. Dziwny sen bo dziwny, ale jest z tego korzyść. Zrobił dobry uczynek, no i kto wie, może to będzie początek fajnej znajomości?

Gra: ŻądanieWhere stories live. Discover now