IX (Undertale)

302 20 0
                                    

Zawsze ciekawiła mnie na swój sposób postać Underswap!papyrusa. Akcja dzieje się na powierzchni. Papyrus i my znamy się od dawna, zyskał nasze zaufanie i opowiada nam o całej prawdzie, co musiał przeżyć, by móc wreszcie doprowadzić do tego momentu.

-Sansy Skeleton

-... i tak to wygląda - mrukną Papyrus obracając papierosa w ustach. Siedział z Tobą w swoim pokoju, jak zawsze zagraconym. Ciężkie zasłony zaciągnięte były na okno tworząc w pomieszczeniu półmrok, choć na zewnątrz panował dzień. Nocą jednak nie mogliście pozwolić sobie na swobodną rozmowę ze sobą. Od kilku dni Paps zachowywał się dziwnie. Byliście współlokatorami. Bo taniej. Ty nie miałaś nic przeciwko braciom, a oni przeciwko Tobie. Oczywiście, ostatnie trzy lata mieszkania pod jednym dachem nauczyło Cię wiele o ich biologii, natomiast oni musieli przywyknąć do Twojej. Mimo początkowych problemów wynikających z różnych powodów (nawet zwykłego niezrozumienia się) wpasowaliście się. Lubiłaś Sansa, choć był głośny i wszędzie było go pełno. Gotował, jako, że Ty nie miałaś na to czasu (nie chciało Ci się, nie kłam!) w zamian za to, ty kupowałaś składniki co drugi dzień. To znaczy tak było z założenia, w praktyce nie dzieliliście się forsą tak skrzętnie. Nikt nikomu niczego nie żydził. Jak było to spoko, jak nie było to też spoko. Taka zdrowa relacja.
Myślałaś, że znasz braci dobrze. Sans opowiedział Ci nawet podczas tego, jak w Sylwestra się upił szampanem, że lubi oglądać porno i ma swoją... jak to on powiedział "aktorkę filmów dla dorosłych". Do dzisiaj nie możesz go sobie w takiej sytuacji wyobrazić. Ale.. wracając do teraźniejszości.
Dopiero po trzech latach Paps postanowił powiedzieć Ci COŚ takiego. Wiesz WSZYSTKO. O tym jaką moc miała... jak jej tam było... Chara, o resetach, o tym że musiał oglądać jak jego brat umiera. O tym, że każdego dnia zasypia bojąc się, że znowu obudzi się w Podziemiu. Siedziałaś z szeroko otwartymi oczami nie wiedząc co powiedzieć.
-To... żart? - To musi być kawał.
-... _____, lubię dobry kawał, ale nie drwiłbym sobie ze śmierci własnego brata - odezwał się odwracając wzrok na bok. Zgasił papieros w popielniczce - nie mówię tego, bo chcę jakiejś litości, to nie tak... po prostu... chciałem to komuś powiedzieć...
-Trudno mi w to uwierzyć... - szepnęłaś
-nie dziwię ci się. ale uwierz. uwierz w to co mówię.
-Dlaczego Chara nie robi już resetów? - to było chyba najbardziej przerażające. To że Twoja przyszłość zależała od jakiegoś obcego bachora.
-jak w pełni wyszła na powierzchnię, straciła tę moc. wydaje mi się, że działa ona tylko w podziemiu.
-Czy Sans wie...?
-nie. i wolałbym aby nic o tym nie wiedział.
Przytaknęłaś. Normalnie nie palisz, ale tym razem... musisz. Chwyciłaś za leżącą obok niego paczkę. Drżącymi rekami wyciągnęłaś fajkę. Papyrus nie czekał, sam odpalił Ci ją bez słowa. Siedzieliście tak w ciszy, póki nie opróżniliście całe opakowanie papierosów. Dopiero potem, kiedy nerwy opadły zdecydowałaś się na słowa.
-Dziękuję, że jesteś ze mną szczery.
-nie ma sprawy, to teraz ty opowiedz mi o kim myślisz w nocy kiedy robisz sobie dobrze.
-...co?
-no słyszałem cię przez ścianę raz.
-SPIERDALAJ! - warknęłaś wstając z dywanu - I NIE ODZYWAJ SIĘ DO MNIE DZISIAJ! - mówią to skierowałaś się do drzwi, lecz nim wyszłaś z pomieszczenia, kiedy trzymałaś już dłoń na klamce westchnęłaś nawet na niego nie patrząc - Papyrus, już nigdy więcej niczego nie ukrywaj, mów jak coś cię gryzie. Ja może... może nie zawsze znajdę rozwiązanie problemu... może nie zawsze zrozumiem... tego kurwa nie rozumiem... ale... ale chcę abyś wiedział że ja - głos Ci drżał. Dlaczego chciało Ci się płakać debilko?! - ... ja jestem. Łapiesz? Ja jestem.
-wiem...

Gra: ŻądanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz