CXXXIX (Undertale)*

280 7 0
                                    

  Female reader x Grillby
Podoba nam się gorący (uuuuoooh!) Barman i jesteśmy strasznie na niego napalone, więc czekamy na niego po zamknięciu baru, wchodzimy przez zaplecze i rzucamy na niego!!! Trochę się biedaczek opiera, ale to nic! Dobieramy się do niego *ω* W każdym razie czytelniczka dominator, Grillby nieśmiały xD

-Rydzia  

Miałaś na niego oko już od dawna. Naprawdę. Przychodziłaś do jego barku regularnie co sobotę, zostawałaś do późna, zakładałaś dekolty, wiązałaś włosy, spodnie, spódniczki, miniówki. Cokolwiek aby zwrócił na Ciebie uwagę. Twoje zachowanie było tak jasne dla otoczenia, że niektórzy zaczęli trzymać za Ciebie kciuki, życzyli Ci powodzenia, klepali po przyjacielsku. Nic. Ognisty barman pozostawał nadal niewzruszony na Twoje zaloty.

Raz poszłaś do Alphys pytać się ja o rytuał godowy u potworów. Musiałaś powtórzyć swoje pytanie kilka razy, bo skamieniała, a potem wybuchła śmiechem. Nie mieli żadnego. Oczywiście. Cieszyła się, że z tym problemem nie poszłaś do Papyrusa bo zaraz być się tylko wygłupiła. Lecz... Westchnęłaś. Czyżby nie był Tobą zainteresowany? Nawet na Ciebie nie spogląda, a jak już to szybko ucieka wzrokiem. Traktuje Cię... znaczy się... upiłaś łyk swojego martini. Powiedzmy sobie szczerze, innych słucha, a nawet wchodzi z nimi w dysputy, a Ciebie? Szybko daje to co zamawiasz i nic. Na każde zaczepki odpowiada milczeniem, albo nie reaguje w ogóle. Ale dlaczego?! Przecież nie jesteś AŻ tak brzydka. Kolejny łyk.

Byłaś już mocno wstawiona od kilku godzin, nawet nie zauważyłaś, że bar praktycznie opustoszał. Ktoś Cię zawołał. Wyrwał z zadumy. Podniosłaś wzrok. Grillby.

-Chciałbym już zamknąć - oznajmił Ci, rozejrzałaś się dookoła. Byliście tu tylko wy. Alkohol, głupota, niezaspokojenie seksualne, a może ... sam diabeł wie.... w każdym razie podniosłaś się dobijając drinka do końca, lecz zamiast kierować się w stronę wyjścia przeszłaś naokoło by znaleźć się po jego stronie. Huh, a więc to tak wygląda bar z jego perspektywy... Inaczej... - _____ co ty robisz? - w jego głosie słyszałaś obawę i zdenerwowanie, ale teraz miałaś to gdzieś, a język był tak gąbczasty, że nie chciałaś nawet nic mówić, aby nie zabrzmieć jak skończona pijaczka.

Powolnym, praktycznie posuwistym krokiem podeszłaś do niego i chwyciłaś go za mankiety koszuli. Pociągnęłaś za nie. Stawiał opór, ale nie interesowało Cię to. Zrobił krok w tył, Ty do przodu. Praktycznie przyszpiliłaś go pod ścianą. Przesunęłaś dłonie na jego ramiona, a potem na jego kark. Czułaś jak sztywnieje pod Twoim dotykiem, jak robi się cieplejszy - To naprawdę nie jest zabawne. Prosiłbym abyś sobie poszła.

-Nie - rzuciłaś jedynie przystawiając wargi do jego karku - Nie - powtórzyłaś zagryzając zęby na jego ciele. Dziwne wibrowanie, jakbyś gryzła ... nie tyle skórę co coś... dziwnego. Coś co mrowiło Cię w język i usta, coś ciepłego. Położył ręce na Twojej talii i odsunął od siebie.

-Jesteś pijana. Wolałbym abyś wróciła do domu. Przestań.

-Nie - i znowu do niego przywarłaś tym razem całując jego usta. Nie oddawał pocałunków. Dlaczego?! - Nie podobam ci się? - praktycznie jęknęłaś mu w policzek

-N-nie o to chodzi....

-Nie chcesz mnie?

-...

-Rozumiem, masz do mnie żal o to, że nie jestem potworem?! - teraz Ci się załączył agresor. Odeszłaś od niego z oczami pełnymi łez

-C-co? Nie! - praktycznie krzyknął.

-Więc mnie zerżnij tu i teraz

-Jesteś pijana

-A ty głupi!

-Być może - westchnął i poprawił koszulę - Naprawdę wolałbym abyś już sobie poszła - Co Ci innego zostało? Nic więcej jak tylko.... ściągnąć koszulkę przez głowę wraz ze stanikiem i się na niego rzucić. Wyszło to mniej poradnie niż zakładałaś, lecz efekt zaskoczenia sprawił, że potwór nie wiedzial co ma zrobić i co ważniejsze, jak się zachować. Odwróciłaś się w jego stronę z całym gołym torsem i sterczącymi z podniecenia sutkami. Zbliżyłaś się do niego i praktycznie rzuciłaś. Oboje legliście na ziemię. Grillby miał szeroko otarte oczy, jego okulary potoczyły się gdzieś dalej, lecz nic się im nie stało. Ty natomiast zajęłaś się jego karkiem, rękami radząc sobie z zapięciami jego koszuli. Próbował Cię początkowo z siebie ściągnąć, lecz jak tylko trafiłaś na coś co można nazwać jego ... wrażliwym punktem, w okolicach tego, gdzie normalnie powinien znajdować się jego obojczyk, zaprzestał walki. Przynajmniej nie w takim stopniu.

-Ciii - szepnęłaś mu do ucha - Zajmę się tobą, o nic się nie bój, nie będzie Ci źle - adrenalina przywołała zdrowe myśli i panowanie nad ciałem, ale czy zdrowy rozsądek? Grillby nieśmiało przytaknął i cierpliwie czekał, aż uporasz się z górą jego ubrania. Jak doszłaś do spodni nawet uniósł lekko biodra, aby lepiej było Ci je ściągnąć. Jego kutas już sterczał w pełni okazałości. Ha! A więc jednak mu się podobasz! Niewiele myśląc odchyliłaś na bok materiał majtek i nadziałaś się na niego. Minęło już trochę czasu od Twojego ostatniego razu, dlatego byłaś bardzo ciasna. Potwór aż syknął z wrażenia mocno chwytając Cię za biodra. Jak tylko sama mogłaś normalnie oddychać popatrzyłaś na niego zadowolona - Dobrze ci? - przytaknął - Zacznę się teraz ruszać - mruknął. Uniosłaś się do góry, a potem opadłaś, powoli. Ta pozycja nie należała do najwygodniejszych, musiałaś pochylić się i oprzeć ciężar ciała na rękach pozwalając aby Twoje włosy łaskotały jego klatkę piersiową. Ujeżdżałaś go dłuższą chwilę, aż zaczęły boleć Cię uda, lecz nie umiałaś i nie chciałaś przerwać. Czułaś jak powoli dochodzisz, jak jest Ci dobrze, on też nie protestował.

Ostatecznie oboje skończyliście. Padłaś bezwładnie na jego ciało głośno dysząc. Po jakimś czasie, potrzebnym na pozbieranie się, potwór dłonią poszukał za okularami, a gdy je znalazł i założył znowu na nos jęknął

-Dobra.. teraz naprawdę musisz już i-iść.

-Mmmmyhym - stęknęłaś

-A-ale możemy to ... powtórzyć... kiedyś.... jeżeli tylko będziesz chciała. - Reszty już nie usłyszałaś, bo zmęczona usnęłaś. 

Gra: ŻądanieWhere stories live. Discover now