XXXI (Undertale)

222 13 1
                                    

Czytelnik z oryginalnym Sansem:
Wracamy późną porą z Sansem z randki w restauracji, gdy z ciemnej uliczki napada na nas 10 osób z jakiejś grupy Przeciwpotworzej

-Oczytana

To było w sobotę, Sans dobrze pamiętał Twoją twarz jak w bólu błagałaś, aby przestali Cię kopać. Było dobrze, naprawdę dobrze. Układało się między wami zajebiście, Sans czuł, że pierwszy raz od naprawdę dawna ... jest w pełni szczęśliwy. No i wtedy ... jak zawsze w jego życiu... wszystko musiało się spierdolić. Zostaliście napadnięci, pobici, on z 0,1HP trafił do potworzego szpitala. Dlaczego nie użył magii? Prawo. Prawo zakazywało potworom z niej korzystać w przeciwnym razie bez względu na okoliczności, winny był potwór. Taka partia teraz rządziła, ta która nienawidziła go tylko dlatego, że nie urodził się człowiekiem.
Nie to jednak było najgorsze. Kiedy się ocknął po ponad tygodniu, Ciebie na tym świecie już nie było. Zostałaś tak bardzo pobita, że doszło do krwotoku wewnętrznego. I.... już minęły dwa dni od Twojego pogrzebu, Sans dopiero teraz mógł przyjść. Ledwo żywy, wszystko znowu mu uciekło i nawet nie wie kim byli napastnicy. Maski na twarzach... ból... chaos... zmienione wspomnienia...
Sans spędzał dnie na cmentarzu. Wszyscy się o niego martwili on jednak nie umiał Cię opuścić. Nie chciał. On po prostu ... no nie. Nie mógł, nie chciał, nie umiał... Dopiero czwartego dnia zaczął płakać. Piątego coś do siebie mówić, szóstego i siódmego chodził dookoła grobu. A ósmego.. nie przyszedł. Miał idealny plan. Zabije Frisk, zrobi się reset, a wtedy Cię ocali, bo wrócisz. Zrobi to bo chce Cię odzyskać.
Właśnie teraz stoi w korytarzu gdzie Frisk, już jako nastolatek siedzi i gra w gry z Undyne.

Gra: ŻądanieМесто, где живут истории. Откройте их для себя