CXLIX (Undertale)

139 9 0
                                    

Czytelniczka x Dadster
Dostałyśmy Dadstera kilka tygodni temu w prezencie od rodziców.
Jednak nie dogadujemy się z nim za dobrze.
Podczas nieobecności rodziców dochodzi do niefortunnego wypadku ( to może być cokolwiek - Upadek ze schodów, nawet włamanie) i wtedy Dadster nam pomaga.
Po tym wydarzeniu zmienia się nasze nastawienie do niego - przestajemy uważać go za zrzędliwego i nadopiekuńczego. Staje się naszym przyjacielem

-DodoDan

Namówienie rodziców na Bitty było bardzo ciężkie. Kosztowało Cię to pół roku wynoszenia śmieci, odrabiania lekcji zaraz po powrocie ze szkoły, robienia zakupów oraz robienia wielu innych rzeczy. Miałaś czasami wrażenie, że rodzice zrobili z Ciebie niewolnika. Musiałaś im jednak pokazać, że jesteś odpowiedzialna.

-Ale kochanie nie chciało ci się nawet wymieniać ściółki chomikowi, a ty chcesz bitty? - zapytała mama krojąc ogórka w kuchni

-Nie - taka był surowy

-PrpszęproszęproszęPROSZĘ! - krzyczałaś niemal na kolanach. Bardzo, naprawdę bardzo chciałaś mieć Bitty, głównie dlatego, że ona kochały swoich właścicieli a Ty czułaś się tak strasznie niekochana. Choć masz świadomość, że właściwie nie masz ku temu powodów.

-Wiesz kochanie, że to nie jest zabawka, prawda?

-Wiem! Będę o niego dbać!

-Dobrze, ale pod jednym warunkiem - głos zabrał ojciec no i się zaczęło. Ale teraz kiedy rodzice uznali, że faktycznie się zmieniłaś, można dać Ci nagrodę. Sami wybrali Bitty i mówili, że jak wrócisz ze szkoły to go dostaniesz. Sansy? A może Cherry? Cherry jest słodki! A może Punny? Wbiegłaś do domu i Twoim oczom ukazał się.... Dadster... Cuuuudownie.

-Pani Cry powiedziała, że będzie to idealny towarzysz dla nastolatki - uśmiechnęła się Twoja mama. Dad stał z założonymi rękami za plecami i uśmiechał się szeroko wpatrując w Ciebie jak w malowany obrazek.

-Pasuje mi - odezwał się w końcu - Mogę się nią zaopiekować. - ... heh, co? Ten pokurcz?

-Ale maaaaaamo! - zawyłaś żałośnie - Chciała bitty a nie niańkę w wersji mikro!

-Umowa to umowa to umowa, masz swoją bitty i dobrze się nim zajmij. - Tata wyciągnął z kieszeni kartkę z rozpiską od Cry czym go karmić i jak się nim opiekować.

Nie lubiłaś go. Zacznijmy od tego, że to on uważał, że ma Ciebie a nie Ty jego. Co prawda pomagał Ci w pracy domowej, zwłaszcza ceniłaś jego pomoc w fizyce i wszystkich ścisłych przedmiotach, ale... cóż, zadania z gwiazdką są przecież dla chętnych... prawda? One zawsze są trudne a Dad chce abyś je rozwiązała. Czasami miałaś ochotę go wrzucić do toalety i spuścić wodę. Nie można powiedzieć, abyś go kochała, choć z całą pewnością on kochał Ciebie. Przypominał Ci o tym codziennie. Jak wychodziłaś do szkoły, jak wracałaś, jak przynosiłaś oceny i jak zasypiałaś. Kocham Cię padało jak Twoje imię.

Pewnego dnia w szkole ... z niewiadomych przyczyn... stałaś się cóż, workiem treningowym dla łobuzów w szkole. Mówili coś o kieszonkowych, coś o tym jak wyglądasz, albo po prostu coś im się w Tobie nie podobało. Nie wiesz dlaczego Cię tak mocno nienawidzą, ale ... ale kopali i bili i szarpali za włosy. W pięć osób na Ciebie jedną. Jak wróciłaś tego dnia do domu rodziców jeszcze nie było. Ogarnęłaś się i podciągając kolana pod brodę zaczęłaś płakać.

-_____? - padło Twoje imię. Dad stał na łóżku i położył swoją małą łapkę na Twoim udzie.

-Odwal się

-Język, młoda damo

-Spierdalaj

-...._____ co się stało?

-Nie twój interes.

-... proszę, powiedz, chcę pomóc.

-Powiedziałam spierdalaj! - nie powinnaś na niego krzyczeć, ani tym bardziej odpychać go od siebie. Biedaczek nawet spadł na podłogę bo go kopnęłaś. Byłaś jednak tak strasznie smutna, bezsilna i wściekła, że po prostu nad sobą nie panowałaś.

Kolejnego dnia musiałaś iść do szkoły. Aż skręcało Cię w żołądku na samą myśl. W bramie czekała na Ciebie ta sama grupka dzieci. Zaciągnęli Cię dalej, na siłę, biorąc pod ramiona, nie miałaś siły krzyczeć. No i powtórka.

-Zostawcie ją! - to był Dad. Stał na niewielkim ochronnym paliku przy chodniku

-O patrzcie, to coś umie mówić! - zaśmiała się jedna osoba - Juuuuuż się boję - I tyle powiedziała. Kolo ucha przeszedł jej świetlny promień jakby jakiś laser. Okazało się, że Dadster przywołał latającą czaszkę, która zaczęła strzelać takimi laserami w dzieci. Nie celował w nie, ale obok, wystarczyło to aby pouciekały. Przeniósł się obok Ciebie i otarł ręką Twoją łzę

-Możesz wstać? - przytaknęłaś - to dobrze, chodź do dyrektora - potrząsnęłaś głową, że nie chcesz. Bałaś się, że jeżeli to zrobisz to będzie jeszcze gorzej - Posłuchaj _____, nie chcę dla ciebie niczego złego. Jesteś MOIM człowiekiem i nie pozwolę nikomu robić ci krzywdy. Zaufaj mi... - Ostatecznie miał rację.

Teraz masz trzeciego rodzica, ale ten, zawsze będzie po Twojej stronie.

Gra: ŻądanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz