XXIV (Undertale)

227 13 0
                                    

Czytelnik chce kupić sobie nowy strój kąpielowy i prosi Sans'a aby pomógł mu wybrać :) Jadą razem do sklepu, a czytelnik przymierza każdy po kolei i pokazuje się Sans'owi C:
-Anonimowy

"Chodź ze mną do centrum handlowego" mówiła "tam mają klimę!" No tak, bo jego własna się spierdoliła. Upał plus czterdzieści stopni, skwar, żar... Widział nawet jak dla jaj dzieciaki z osiedla rozbiły jajko na masce nielubianego sąsiada i taaak, zrobiło się sadzone! Uh... ale co racja to racja. Sans potrafił naprawić Rdzeń, zbudować maszynę do przemieszczania się po wymiarach, ale naprawić klimatyzacji nie-e. Wyższa matematyka. O ironio. No i tak teraz jest, ze swoją przyjaciółką, w zatłoczonym autobusie. Boże, ci ludzie się nie myją? Mieszanina smrodu potu, jakichś tanich perfum, alkoholu i brudu. Gdyby miał żołądek to teraz zapewne by zwymiotował. Lecz niestety choć nie miał nosa, to czuł, BARDZO wyraźnie czuł. Jego niski wzrost też nie pomagał. Przyjaciółka musiała go lekko jakby osłaniać, to znaczy usadowili się w rogu, tak że mógł stać przy oknie, a ona z jednej strony jakby chroniła jego tyły. Lubił ją. Lecz czasem jej pomysły. Kołysało, śmierdziało, było duszno, gorąco i jeszcze ci ludzie...
Chwalić Gwiazdy, dotarli na miejsce! Choć podróż 3 przystanków okazała się wyprawą w nieznane dla kościotrupa. Jak tylko weszli do środka markotny nastrój się mu zmienił. Słodka, kochana, klima. Chłodny strumień powietrza owładnął nim. Wziął głęboki wdech i przeniósł wzrok na Przyjaciółkę.
-to gdzie idziemy? - dostrzegł, że na jej skórze zrobiły się dziwne wybrzuszenia. - uh.. co to?
-Gęsia skórka - powiedziała zakłopotana lekko się rumieniąc, Sans nie wie czy to z zawstydzenia, czy z gorąca.
-aha... - jak to gęsia? A co jeżeli to intymne pytanie i nie powinien pytać dalej? Zmarszczył brwi. Pociągnęła go na pierwsze piętro do sklepu ze... strojami kąpielowymi. No tak, Undyne coś mówiła o wspólnym wypadzie na basen, do którego Sans początkowo się nie palił, ale teraz każda myśl o dużym zbiorniku wodnym była opisem nieba. Jeżeli te upały potrwają dłużej, to i on wybierze się z nimi. Tym czasem jego Przyjaciółka szukała czegoś dla siebie. Sans nie do końca rozumiał dlaczego zakłada każdy na siebie i wychodzi prezentować mu się. Tak prawdę powiedziawszy wolałby iść coś zjeść, a nie siedzieć jak ten ciołek...
-Kochanie, ślicznie w tym wyglądasz! - usłyszał jakiegoś gościa, jak prezentowała się przed nim inna kobieta - Koniecznie weź ten. - uśmiechnął się czule i pocałował zadowoloną kobietę w czoło. Kiedy ta jak w skowronkach od niego odeszła, ten usiadł na kanapie wyraźnie zmęczony. Wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Sansem. Faceci rozumieją się bez słów. W końcu jego przyjaciółka wyszła. Miała na sobie czarne bikini. Sans aż się podniósł z siedzenia
-kochanie - zaczął jakby nigdy nic - wyglądasz prześlicznie! koniecznie musisz ten kupić!
-Naprawdę? Nie jest za... skąpy?
-ależ w żarnym razie! kupuj ten! w innym nie chcę cię widzieć! - zareagowała podobnie. Pobiegła się przebrać zdecydowana na zakup. I tyle? Po to były te wszystkie przebieranki? Gdyby chodziło o ten komentarz powiedziałby go przy pierwszym lepszym kostiumie jaki założyła. W tej chwili już by popijał zimny napój gdzieś pod parasolem. No, ale lepiej późno niż wcale. Zaczął się rozglądać na boki, gdzie by tu teraz iść coś zjeść.

Tymczasem w przebieralni, dziewczyna przygryzając wargę z podniecenia, zaczęła się zastanawiać, czy kościsty kompan faktycznie na nią leci.

Gra: ŻądanieWhere stories live. Discover now