CLXXIII (Undertale)

137 12 0
                                    

  Pierwsze spotkanie Sansa z kotem czytelniczki nie kończy się zbytnio dobrze XD

-Sansy Skeleton 

A myślał, że to psy są straszne. Sans stał na środku salonu trzymając kota za skórę na grzbiecie. Lecz nie to było najstraszniejsze, całe pomieszczenie ... zrujnowane to mało powiedziane.

-ja... ja to wszystko mogę wytłumaczyć - mruknął śmiejąc się nerwowo. Ona stała w progu z szeroko otwartymi ustami.

-O taaak - zamrugała kilka razy przytakując sobie - Będziesz tłumaczył się jak księdzu na spowiedzi

-Miau!

-Ty też!

Okazało się, że jak wyszłaś do kuchni tylko po to aby zrobić herbatę i coś do jedzenia po długim wspólnym dniu w pracy, Sans rozgościł się na kanapie. Co najwyraźniej nie podobało się Twojemu Mruczuciowi, który postanowił zademonstrować światu jak głęboko jest urażony. Dlatego też usiadł na... cóż. Twarzy śniącego Sansa. Zderzenie czołowe z kocim odbytem nie było najwspanialszym doznaniem w jego życiu, dlatego podniósł się strącając zwierzaka. Ten odpowiedział atakiem i robiąc kilka skoków w bok rzucił się na jego różowe kapcie, gryząc je i kopiąc. Szkielet chciał stanąć w ich obronie, lecz nie udało mu się, pchlarz uskakując zawisł pazurami na zasłonie, która jednak nie wytrzymała ciężaru zwierzaka i lekko się naderwała. W pogoni za zwierzakiem ucierpiał stół, po którym przebiegł potwór próbując skrócić sobie drogę do zwierzęcia. I dopiero kiedy potłukli Twojego słonika z podniesioną trąbą, Sans przypomniał sobie, że przecież może skorzystać z magii aby złapać niesfornego diabła. No i wtedy weszłaś Ty.

Cóż.. nie wiesz, czy masz się śmiać, czy płakać, ale zdecydowanie żałujesz, że nie zobaczyłaś tej epickiej gonitwy na własne oczy. 

Gra: ŻądanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz