CXX (Undertale) *

296 9 0
                                    

Grillby x czytelniczka. Grillbs zatrudnił nas w barze. Po roku, gdzie nasze relacje robią się coraz to bliższe, (rozmawiamy ze sobą, zwierzamy itd.) Płomyk zaczyna się od nas odsuwać, bo nie chciał zepsuć tej przyjaźni. Z drugiej strony, my próbujemy go przekonać. Możesz podpasować żądanie pod siebie, jeżeli coś nie odpowiada :)
-Sansy Skeleton


Nie było wątpliwości co do siebie czujecie. Pracowałaś z nim już rok... a może trzeba powiedzieć, że u niego? Nie. Ten etap już dawno za wami. Zdobyłaś komplet jego zaufania do takiego stopnia, że wiesz o jego sprawach finansowych, podpisanych umowach, znasz przepisy na wszystkie potrawy no i wiesz ile winny jest mu Sans. Hah. Możesz być z siebie dumna. Tak więc stałaś się jego nieoficjalnym współpracownikiem. Lecz nie tylko. Przyjaciółką. Powierniczką. Pocieszycielką. Towarzyszką. Kiedy dwie samotne dusze spotykają się ze sobą i tak świetnie dogadują jak wasze, oczywistym jest jak ta znajomość się skończy.
Ty byłaś pewna tego czego chcesz. Chciałaś jego. Chciałaś zasypiać i budzić się u jego boku. Być wspólniczką oficjalną nie tylko baru, ale i życia. Chciałaś założyć z nim rodzinę i byłaś gotowa wziąć odpowiedzialność za wszystkie wady i zalety jakie ta decyzja ze sobą niesie. On jednak... za bardzo się bał.
-Jestem potworem. - powtarzał kiedy samotnie sprzątaliście bar późną nocą. - A ty jesteś człowiekiem. - dodawał jakby ze smutkiem w głosie.
-To raczej oczywiste - podeszłaś do niego trzymając mop w dłoni. - Czy przeszkadza ci to, że jestem człowiekiem?
-Ależ nie! - wyprostował się od razu i na Ciebie spojrzał - W żadnym razie!
-Mnie nie przeszkadza to, że jesteś potworem. - uśmiechnęłaś się czule
-Ale światu to może się nie spodobać.
-Twoim przyjaciołom? Przecież Sans już się pyta o to kiedy ślub i takie tam.
-Nie. Oni nie mają nic przeciwko ... naszej... ewentualnej relacji. - Uniosłaś brew opierając się o kijek
-Ewentualnej co?... - nic nie powiedział, opuścił tylko wzrok. Dręczyło go wiele. - U mnie w rodzinie też jesteś zaakceptowany - powiedziałaś nagle.
-Co?
-No, powiedziałam jakiś czas temu mamie, że mi się podobasz. Poprosiła abym zaprosiła cię na obiad.
-Ah to było wtedy kiedy...
-Tak, kiedy była taka wścibska, kiedy pytała się ile zarabiasz, od jak dawna pracujesz no i o twoją rodzinę - westchnęłaś - Wiem, że to był trudny temat dla ciebie i dziękuję za cierpliwość jaką wtedy okazałeś.
-Powiedz lepiej, czy zdałem - patrzył na Ciebie intensywnie. Wystawiłaś język
-Zdałeś. Nie powiedziała za wiele. Znasz ją. Ale kolejnego dnia oznajmiła mi, że mamy jej błogosławieństwo. - Podeszłaś do niego i położyłaś rękę na ramieniu mężczyzny - Ja lubię... nie.... ja cię kocham, a ty kochasz mnie. Oboje się akceptujemy. Nasi przyjaciele i nasze rodziny nas wspierają. Dlaczego więc nadal nie...
-Bo jestem potworem - powiedział dobitnie marszcząc ogniste brwi. Kiedy otwierał usta widziałaś jaśniejsze światło ... jakby jego wnętrza. Pod palcami na jego koszuli wyraźnie czułaś przenikające ... gorące języki ognia. Robił się coraz cieplejszy
-I...?
-I to, że .. - nic nie mówiłaś, czekałaś aż coś powie. W końcu westchnął i zrobił krok do tyłu - Boję się, że mogę zrobić ci krzywdę.
-W jakim sensie?
-W trakcie.... naszej.... - głęboki wdech - ... jeżeli by doszło do... kopulacji - wyraźnie nie wiedział jakiego słowa użyć... Super, to świetnie brzmi. Taaaak - Jeżeli by ... nie abym... po prostu to część... przynajmniej u nas.... - wyraźnie gubił się w swoich myślach. - Po prostu nie wiem czy ... mógłbym ci ... - Opuściłaś powieki do połowy oczu i uśmiechnęłaś się lekko.
-Wiesz, że jestem ciepłolubna. Grill, ufam ci. - Podniósł wzrok i popatrzył na Ciebie.

Skończyliście sprzątać chwilę jeszcze rozmawiając na ten temat. W trakcie wyraźnie zaczął się przełamywać. Chryste. Czułaś się jak jakaś niewyżyta nastolatka, tak jakbyś tylko Ty tego chciała. No oczywiście. Gość był gorący. Dosłownie i w przenośni. Ileż to razy o nim fantazjowałaś? Hm? Grill uznał, że skoro oboje siebie akceptujecie i macie wsparcie ze strony otoczenia, pozostaje sprawdzić ostatnią rzecz. Wiele związków, nawet pozornie udanych zarówno wśród ludzi jak i potworów, rozpadało się o ten istotny element. Czyli sprawy łóżkowe, lub "kopulacje" jak to bardzo naukowo określił. Czy tylko mi kojarzy się to słowo z seksem koni? Yhh. Wracając jednak do historii. Wzięłaś prysznic i kiedy wyszłaś spod strumienia wody, zaczęłaś się zastanawiać, czy skoro doszliście do tego etapu, że już zaraz, za chwilę... To powinnaś się w ogóle ubierać, skoro zaraz znowu będziesz naga? Skrzywiłaś się lekko i postanowiłaś iść okryta jedynie ręcznikiem.
Po chwili ciszy zaczął zadawać Ci pytania. Intymne. Był przy tym stanowczy i pewny. Wiedziałaś, że robi to aby ... poznać Cię lepiej. Od tej strony.
-Przeszkadza ci ból? - Oh zaczął z grubej rury. Hah!
-Co przez to rozumiesz?
-Jeżeli za bardzo dam się ponieść emocjom... - zbierał myśli w logiczne zdanie - mogę nie kontrolować własnej temperatury ciała. A co za tym idzie... Mogę ...
-Jeżeli tylko nie spalisz mnie żywcem, albo nie wyląduję w szpitalu... - zawahałaś się. W sumie, to było niebezpieczne. Czy ufasz mu na tyle? Chwilę milczałaś, on cierpliwie czekał. Biłaś się z myślami. - Masz coś na oparzenia?
-Powinno się coś znaleźć. - Przytaknęłaś. Wziął głębszy oddech - Gdzie lubisz być dotykana?
-Ehehe, idziesz na łatwiznę? Nie wolisz sam znaleźć tych miejsc? - nie odpowiedział, patrzył się na Ciebie po prostu intensywnie - Uhh powiem ci kilka, oczywistych, ale inne sam będziesz musiał znaleźć, dobrze? - przytaknął - A więc, lubię jak się całuje i gryzie, a nawet drapie mój kark.
-Ja lubię drapanie po plecach - O! A więc wymiana informacji. Dobra. To może być przydatne.
-Moje piersi nie są wrażliwe.
-Nie zaciskaj rąk na moich pośladkach.
-Nie jestem za bardzo wokalna w trakcie...
-A ja nie lubię jak się mówi.
-Chcesz mnie zakneblować?
-Skoro nie krzyczysz to myślę, że się obejdzie - Oh, był teraz zdecydowanie bardziej śmiały. Ale ok. Sama ta rozmowa i obecność jego... w samych tylko bokserkach, na łóżku, sprawiała, że miałaś coraz większą ochotę. - Poza tym, chciałbym cię całować. - Nie tak, że się nie całowaliście. Bo po takim okresie znajomości i uczuciach pewnym było, że ... cóż, pozwoliliście sobie na zapomnienie, kilka... kilkanaście... dziesiąt razy... Zwłaszcza, jak byliście sami w barze, albo ... na zapleczu. Ech, uśmiechnęłaś się tylko.
-Ja.. - przygryzłaś wargę - nigdy nie brałam do buzi... Nie przepadam za tym
-A więc nie będziesz musiała. A czy lubisz jak się ciebie liże?
-Yhhh... - westchnęłaś - nie mam z tym dobrych wspomnień
-To znaczy?
-Faceci liżą jak ... kurwa... no nie wiem... - szukałaś odpowiedniego porównania przez chwilę. Opuściłaś ręce pozwalając, aby ręcznik zsunął się lekko z Twojego ciała odsłaniając piersi. Widziałaś, ze przykuły jego uwagę. Niby się poprawił, ale lekko przybliżył do Ciebie - Jak pies pije wodę.
-Co proszę? - przechylił głowę na bok
-No tak tym ozorem ciamkają no... A..
-Rozumiem, czy pozwolisz mi zrobić to jak trzeba?
-A umiesz?
-Nauczę się, jak powiesz mi co mam robić.
-Dobrze, ale ty też mów co lubisz i co mam robić.
-To będzie nasz pierwszy raz - westchnął - Nie spodziewaj się ...
-Nie spodziewam. Po prostu chcę zobaczyć czy ...
-Mnie już się podoba to co widzę.
-Mnie od zawsze się podobało. - uśmiechnęłaś się. Jednak po tej scenie nastała ta dziwna chwila, gdzie oboje chcieliście, ale nie wiedzieliście jak się do tego zabrać.

Początkowo jak dzieci, wasze dotyki były nieporadne, niepewne. On delikatnie gładził Cię po ramieniu tak, jak nigdy wcześniej Cię nie dotykał i już nigdy miał nie dotknąć. Ty za to patrzyłaś się na niego jak na stworzenie tak obce i bliskie jednocześnie. Nawet nie wiesz kiedy położyłaś się na plecach. Kiedy on znalazł się obok Ciebie, przekręcił w swoją stronę, kiedy objęłaś go nogą... Kiedy on mocno przytulił Twoje ciało do swojego i zaczęliście się żarliwie całować. Nie jesteś w stanie dokładnie powiedzieć w którym momencie wstyd przestał mieć jakiekolwiek znaczenie, a wcześniejsza rozmowa wyznaczająca zasady gry odpłynęła. Nie myślałaś o tym, gdzie chce być całowany, co lubi i czy spodoba mu się to jak desperacko błądzisz rękami po tyle jego głowy. A może za bardzo wpychasz się językiem do jego ust? Niee, on robi to samo.
Spragnieni ciał przywarliście do siebie tak mocno, jakbyście chcieli połączyć się w jedną istotę. Faktycznie, był cieplejszy... O wiele bardziej niż zazwyczaj był. Lecz póki co Ci to nie przeszkadzało. Ba! Jego ciepło wręcz działało kojąco na Twoje zmęczone mięśnie. Po chwili, niechętnie, ale jednak, odezwał się od Ciebie tylko po to aby ściągnąć krępujące jego męskość bokserki.
W sumie, nie zastanawiałaś się jak może wyglądać ... ugh... jak człowiek? A może bardziej fikuśnie? To pozostanie jednak tajemnicą. W chwilę znowu był przy Tobie, tak samo jak wcześniej. Przesunął Twoją nogę na swoje biodro, aby mieć do Ciebie wygodny dostęp. Jedną rękę wsunął pod Twoją talię i przyciągnął do siebie. Drugą zaczął błądzić po Twojej kobiecości. To było... dziwne uczucie... Naprawdę. Ni twarde, ni miękkie. Zdecydowanie ciepłe. Bardzo, bardzo ciepłe. Jęknęłaś niezależnie od swojej woli i tego co wcześniej mówiłaś. On nic nie powiedział, ale po tym jak w tym samym momencie lekko uniósł brwi wiedziałaś, że mimo wszystko mu się to spodobało. Przynajmniej wiedział, że to co robi sprawia Ci przyjemność.
O kolejny pocałunek doprosiłaś się Ty. Nie... tak właściwie nie musiałaś się prosić. Po prostu przywarłaś do niego wargami i zamknęłaś oczy aby jego dotyk był wyraźniejszy dla Twojego ciała. Po chwili, kiedy uznał najwyraźniej, że jesteś już dość wilgotna zabrał rękę. Poprawił się lekko i przystawił się do Ciebie. Przestał całować.
Przez chwilę czekałaś, aż coś się stanie, jednak nic. Zaniepokojona otworzyłaś oczy. Grillby czekał, czekał na Twoją zgodę. Uśmiechnęłaś się delikatnie i przytaknęłaś lekko. Wsunął swojego kutasa w Twoje ciało.
Wzięłaś głębszy oddech. Dobrze, to było zdecydowanie chyba najdziwniejsze uczucie jak do tej pory. Jakby ... coś ciepłego w kształcie ... yhhhh zdecydowanie szerokiego, ale dziwnie nie bolącego... w każdym razie to coś weszło w Ciebie. Dodatkowym elementem zaskoczenia były niewielkie języki ognia jakie zawsze miał na całym ciele. Które z czasem zaczęłaś ignorować, ba to w końcu ogień, prawda? Teraz jednak spełniały one dodatkową funkcję. Nie wiesz, czy o tym wiedział, czy robił to celowo, a może w ogóle nie zdawał sobie z tego sprawy, lecz... łaskotał Cię lekko. Nie jakoś strasznie. Przyjemne to było. Co nie zmienia faktu, że .. ah. No i zaczął.

Powoli, spokojnie, cały czas uważnie obserwując Twoją twarz, badając mimikę, szukając choćby grymasu niezadowolenia w obawie, że może przesadzać. Kontrolował się, naprawdę bardzo. Czułaś to po tym jak bardzo był naprężony.
-Jest świetnie - stęknęłaś wiedząc, że nie lubi jak się rozmawia w trakcie, ale... nie wiedziałaś, jak inaczej przekazać mu, że wszystko z Tobą dobrze. On tylko przytaknął i przystawił czoło do Twojego ramienia delikatnie przyśpieszając.
Teraz skupił się na sobie, czułaś to. Był pewniejszy, czasem nadal trochę nieporadny, jakby co chwilę próbował się powstrzymać w myślach by za daleko nie zajść. Objęłaś jego głowę rękami i głośno dyszałaś.
Jego język, niemalże instynktownie zawędrował na Twoją pierś. Pociłaś się, lecz nie interesowało Cię to w ogóle. Było tak dobrze. Oczywiście, w niektórych miejscach był aż za gorący. Kilka razy syknęłaś z bólu, natychmiast zabierał wtedy rękę - bo to one najczęściej były najgorętsze - i czekał aż skiniesz głową pozwalając mu wznowić zabawy.
Wasz pierwszy raz był długi, głównie dlatego, że Grillby straszliwie się kontrolował, a Ty pozwalałaś mu na to. Z jednej strony w obawie, że skoro tak bardzo stara się Ciebie ochronić przed.... jakby nie patrzeć... sobą. Ma ku temu słuszne powody. Z drugiej skrycie liczyłaś na powtórkę, dlatego lepiej aby miał dobre wrażenia po tym razie. Nie zmienialiście za bardzo pozycji, w tej było wam wygodnie. Ty miałaś możliwość odskoczenia zawsze jeżeli coś by Ci się nie podobało, i on miał możliwość manewru.
Po wszystkim kiedy leżeliście obok siebie nie dbając nawet o przykrycie on patrzył w sufit wyraźnie się nad czymś zastanawiając. Ty zerkałaś na niego wzrokiem śledząc jego szczękę, ramiona, mięśnie na ognistej klatce piersiowej. Trudno bylo Ci uwierzyć w to, że ... że z nim spałaś. Czułaś się zrelaksowana, odprężona, uspokojona, lecz co on na to. Z tą niepewnością usnęłaś. No nic, zapytasz się go jutro.

Gra: ŻądanieWhere stories live. Discover now