CXXIII (Undertale) *

275 8 1
                                    

Sans z Underfell się oświadcza czytelniczce
-Anonimowy

- Wyjdź za mnie - powiedział Red stojąc obok Ciebie kiedy wkładałaś do ust kolejną garść chrupek w trakcie oglądania jakiegoś głupiego maratonu horrorów w TV. No tak. Znacie się już z dobre dwa lata, sypiacie ze sobą przez kilka miesięcy i to nie jest pierwszy raz kiedy mówi te słowa.

-Nie - odpowiadasz szybko jak zawsze. Wracasz do oglądania filmu.

Innym razem jesteś w trakcie sprzątania mieszkania, kiedy słyszysz pukanie do drzwi. Przed progiem stoi Red. Pozwalasz mu wejść do środka, proponujesz coś do picia. Informujesz o bałaganie i takie tam. Kiedy udajesz się do kuchni aby nastawić wodę w czajniku Sans obejmuje Cię od tyłu i mruczy do Twojego ucha.

-Wyjdź za mnie.

-Nie - pada praktycznie mechanicznie z Twoich ust.

Pewnego dnia nie miał już cierpliwości. Byliście u nich. Dlaczego tak bardzo mu zależało? Lubił Cię, mimo wszystko, albo raczej... po prostu lubił. Nie, to za małe określenie. Kochał Cię i wiedział to od bardzo dawna. Kiedy tylko pogodził się z myślą, że jego dusza wybrała akurat Ciebie słowo "kochankowie" było takie jakieś... głupie, płytkie, bardzo cielesne i stanowczo mu nie wystarczało. Chciał czegoś więcej. "Małżonkowie" lepiej brzmi. Widział Ciebie obok siebie. oczami wyobraźni bardzo wyraźnie widział jak wraca z pracy do domu, a Ty na niego czekasz. Albo odwrotnie. Raz nawet miał taką wizję, że zaskoczy Cię kiedyś i posprząta dom, jak Ty będziesz w pracy. Ty jednak pozostawałaś nieugięta.

-Wyjdź za mnie - rzucił wchodząc do mieszkania.

-Nie - usłyszał w odpowiedzi. Niewiele myśląc chwycił Cię za ramię i siłą zmusił, abyś wstała. Potem naparł na Ciebie całym swoim ciałem i przygwoździł do ściany. Wasz seks zawsze wyglądał tak samo. Albo inaczej. Fazy były podobne. Zakończenie różne. Walczyliście o dominacje. Taki dość osobliwy element gry wstępnej. Czasem to Ty byłaś na górze i znęcałaś się nad nim. Czasem to on i wtedy drżałaś pod wpływem jego drapieżnych pieszczot.

Całowaliście się łapczywie, odrobina zmieszanej śliny zaczęła ściekać Ci po brodzie. Dzisiaj nie chciał odpuścić, a Ty nie miałaś sił, czy może chęci, a może po prostu chciałaś? Uległaś. Niemal natychmiast przeszedł do sedna. Nadal pod ścianą, przy włączonym telewizorze, położył Cię na dywanie i zaczął ściągać tylko spodnie. Druga ręka zawędrowała pod koszulę, pokonała stanik unosząc go do góry. Praktycznie boleśnie wbił swoje palce w lewą pierś. Stęknęłaś i zachichotałaś ponętnie poruszając biodrami, czekając aż w Ciebie wejdzie, aż Cię wypełni. Uwielbiałaś się z nim kochać. Tak jakbyście byli stworzeni dla siebie. Czysto fizycznie. Wziął Cię od tyłu. Jedną ręką trzymał teraz Twoje biodra, abyś mu nie uciekła. Drugą mocno przyciskał Twoją głowę do ziemi. On doszedł jako pierwszy, lecz nie zostawił Cię osamotnionej. Nie wyszedł z Ciebie, choć nie był już tak twardy jak powinien. Po prostu teraz drażnił szybkimi kolistymi ruchami Twoją łechtaczkę, aż zacisnęłaś się dookoła niego.

Tylko tak mógł być pewien, że doszłaś. Kilka razy już go oszukałaś, co mu się bardzo nie spodobało.

-Wyjdź za mnie - szepnął zmęczony głośno dysząc

-Nie

Jakiś czas później wracałaś od Grillbiego lekko pod wpływem. Wraz z grupką przyjaciół zaczęliście się wygłupiać. Tak jakoś się stało, że tańczyłaś na ulicy. Nie zauważyłaś nienadarzającego samochodu i ...

Pogrzeb odbył się kilka dni później. Jak już wszyscy się rozeszli, przed świeżym grobem stał tylko Red. Wpatrywał się w Twoje imię i nazwisko datę urodzin i zgonu. I co... tylko tym miałaś się stać? Traktowałaś go jak... kolegę z kutasem na którego wskakiwałaś tylko kiedy miałaś ochotę? Nie był dla Ciebie dość dobry? Dość wystarczający? ...

-Wyjdź za mnie - powiedział łamiącym się głosem. W głowie, echo przeszłości odpowiedziało mu "nie"

Gra: ŻądanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz