LXXIII (Undertale)

168 10 0
                                    

  poproszę o romantyczną randkę z G w parku, którą niszczy głupim/zbereźnym żartem XD

-Sansy Skeleton 

  G naprawdę się postarał. Znaczy się, miał taką nadzieję, że Sansy to zauważy. W przygotowaniu idealnej, romantycznej randki pomagał mu Papyrus. Nic więc dziwnego, że od dwóch tygodni zachowywał się inaczej. Unikał Cię, odpowiadał bardzo... krótko i szybko się rozłączał, nie chciał się spotykać. Nie wiedziałaś, co się dzieje, ale wiedziałaś też, że G miał swoje dziwne odpały, dlatego przymykałaś na to oko. Może praca, albo co? W rzeczywistości czekał na pełnię księżyca, bo jak twierdził Paps to konieczność, aby nadać klimatu całemu zdarzeniu. Zamówił skrzypka, upewnił się, że pogoda będzie idealna, dał do wyprania nawet swój jedyny garnitur o którym zapomniał. Nic więc dziwnego, że Sansy została przywitana po dwóch tygodniach z największymi honorami jak co najmniej królowa!
Właśnie siedziałaś przy stoliku, grajek nadawał klimat, w kieliszki kołysało się czerwone wino, kolacja też była niczego sobie. Jak już wszystko zostało zjedzone, co miało, oraz wypite co miało, zabrał Cię do parku. Przechadzając się po chodniku rozmawialiście normalnie, zwyczajnie. W końcu, nastała północ. Co to Papyrus mówił? A tak, o północy wyznaj co do niej czujesz.
Chwycił Cię więc za ramiona, popatrzył głęboko w oczy, milczał minut parę, a kiedy zaczęłaś się niepokoić odezwał się
-Pojedziesz ze mną do stolicy po mój motor? - .... co?
-Eeee
-Waham się jaki model będzie bardziej do mnie pasował - wyprostował się
-I po to to wszystko? - Sansy zmarszczyła brwi - Muzyk i księżyc i park i ..
-No, to bardzo ważne dla każdego mężczyzny. To jak, mogę na ciebie liczyć?  

Gra: ŻądanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz