CXXXVI (Undertale) *

270 7 0
                                    

mogłabym prosić o undertale!grillby x reader x underfell!grillby
prosiłabym +18 (licze na gwałt)
to niech to będzie po kłótni z undertale!grillby i underfell!grillby...i niech to będzie za kare.

-Anonimowy

/Ah, gwałt za karę bo Grillby i Grill się pokłócili? .. Mało to logiczne, zmienię więc co nie co/

Grill - Underfell

Grillby - Undertale

To był przypadek. Naprawdę. Właśnie sprzątałaś bar u Grilla i Grilla, kiedy wiadro z wodą wylało Ci się i pomoczyło buty mężczyznom. Te od razu przemokły. Dosłownie wyskoczyli pozbywając się wilgotnego odzienia i wskoczyli jak jeden mąż na bar. Grill popatrzył na Ciebie wyraźnie wkurzony, zaś Grillby bardziej martwił się rozlewającą wodą dookoła. O kilka sekund za długo zastanawiałaś się co powinnaś zrobić. Chwyciłaś za wiadro, poprawiłaś je, potem mopem zaczęłaś zbierać wodę mrucząc przeprosiny.

Pracujesz u nich od tygodnia i już potłukłaś trzy kieliszki, wylałaś wódkę na Sansa, dwa razy pomyliłaś zamówienia. Boże, jak sobie przypomnisz jakimi bluzgami mieszał Cię z błotem Red to chce Ci się płakać. Nie aby teraz Ci się nie chciało. Lecz resztką sił i pozostałościami dumny starasz się trzymać fason. Nie rozumiesz, dlaczego oni jeszcze Cię trzymają jako swoją pomoc, skoro więcej przynosisz szkód niż pożytku.

Zajęło Ci długo posprzątanie bałaganu. Potwory przeszły w tym czasie na drugą stronę szynku. Musieli poczekać, aż ich płomienie ogrzeją wilgotne nogi. Wiedziałaś, że sprawiłaś im tym ból. To logiczne. To chodzące wulkany, a ty na nich wylałaś wodę. Mężczyźni o czymś rozmawiali pół szeptem, lecz nie słuchałaś. Nie wypadało. Poza tym w uszach miałaś jedynie własne serce i modlitwę, aby nie wyrzucili Cię na zbity ryj po tym, bo naprawdę musisz opłacić mieszkanie i rachunki. Jesteś niewolnicą biedy, czy Ci się to podoba, czy nie.

Dobrze, było już naprawdę późno ale zrobiłaś co do Ciebie należało. I wyczyściłaś każdy zakamarek baru i posprzątałaś bałagan. Żaden z potworów do tego czasu się do Ciebie nie odzywał, dlatego najciszej jak się dało postanowiłaś udać się na zaplecze by zarzucić na ramiona płaszcz i ulotnić się do domu.

Dobrze, myślałaś naciągając czapkę na głowę. W Snowdin zawsze pada śnieg więc bez względu na wszystko, trzeba ubierać się ciepło. Lecz... w tym pomieszczeniu jest jakoś ZA gorąco. Odwróciłaś się i dostrzegłaś, że oboje swoją w drzwiach. Pierwszy Grill za nim Grillby. Oboje w rozpiętych do połowy koszulach, spomiędzy materiału uciekały drobne języki ognia.

-Słuchaj - zaczął Grill uśmiechając się cwanie - Wiesz, że nie zrobiłaś jeszcze wszystkiego?

-S-słucham?

-Nasze buty, były całkiem drogie - odwrócił teatralnie spojrzenie - A teraz nadają się do wyrzutki

-M-możecie potrącić mi to z wypłaty - te słowa bolały, ale co innego mogłaś powiedzieć?

-A po co? Potrzebujesz ich prawda? - Grill wszedł do pomieszczenia. Grillby zatrzymał się w progu jakby chciał odgrodzić jedyną drogę ucieczki jaką miałaś.

-W-więc co chcecie zrobić? - podniosłaś wzrok niepewnie, lecz z nadzieją. Jakieś nadgodziny?

-Mmm - fioletowy podniósł głowę wysoko i zaczął bawić się krańcem rękawa Twojego płaszcza - Mam inny pomysł. - wyszczerzył się. Z jakichś powodów bardzo Ci się ta mina nie podobała.

No i tak właśnie skończyłaś na górze w sypialni Grillbiego, z racji na to, że Grilla była .. jakby to ... po prostu nie chciał, abyś tam weszła. Ponoć dla Twojego dobra. Nim Cię rozebrali spokojnie wytłumaczyli Ci wszystkie zasady. Oboje lubili ostre zabawy i pozorowane gwałty. Trzymają Cię dlatego, że podobasz się im obu, więc mają lepszą propozycję. Zamiast demolowania baru przy każdym sprzątaniu, będziesz przychodziła do nich co noc na zabawę. Stałaś się kurwą? Właściwie to tak, bo zgodziłaś się na ich układ. Dlaczego? Oh, odpowiedź prosta - płacili więcej.

Zostałaś uprzedzona o tym co się może stać. Grillby lubił bić po tyłku, wiązać i kneblować. Grill natomiast lubował się w widoku ran, drapał i gryzł. Mieli przygotowaną dla Ciebie obrożę z błyszczącym znaczkiem "SUKA", oraz nawet smycz. Patrząc na te wszystkie zabawki, oraz kiedy oznajmili Ci, że lubią dominować, będą Cię krzywdzić i będzie Cię bolało. Chciałaś uciekać, ponad to jakaś część Ciebie chciała się zbuntować, no bo jak to tak... masz się po prostu im poddać? Drżałaś. Ze strachu? A może podniecenia? W każdym razie odwróciłaś się w ich stronę.

-Musicie mi udowodnić, że naprawdę warto was słuchać - nie wierzysz, że to powiedziałaś.

-Hasło... - odezwał się Grillby

-...Ignis - dokończył Grill. Zmarszczyłaś brwi.

-Jakbyśmy zbliżali się do twojego limitu - ogień wstał podchodząc do Ciebie, przesunął gorącą ręką po Twoim ramieniu

-Jakbyś czuła, że to za dużo - fioletowy znalazł się przed Tobą

-Powiedz Ignis

-A przestaniemy - Przytaknęłaś biorąc głębszy oddech.

Nastał ranek, a Ty byłaś cała obolała. Ręce przywiązane do barierki łóżka, po prawicy Grill po lewicy Grillby, oboje wtuleni w Twoje ciało. Ty tym czasem wiedziałaś, że NIE chcesz patrzeć w lustro. Na prześcieradle była Twoja krew. Krwawiłaś nie tylko ze swojej cipki, albowiem mężczyźni nie należeli do najmniejszych i najdelikatniejszych i mimo swojej pozornej kultury Grillby nie zwracał uwagi na Twoje błagania, aby przestał, tylko piłował dalej, jak Grill robił zdjęcia. Kiedy Grill wgryzał się kolejny raz w Twój kark smakując Twojej krwi zapomniałaś o bezpiecznym haśle i choć oboje dawno przekroczyli Twoje limity, nie umiałaś ich powstrzymać. Byłaś ciągnięta za włosy, wyrywali Cię sobie jak jakiś przedmiot. Chciało Ci się płakać. Rany co prawda się zagoiły, kiedy tylko wyładowali na Twoim obolałym i poranionym ciele własną frustrację i napięcie seksualne, dali Ci MonsterCandy byś ozdrowiała cieleśnie... Jednak nie duchowo. Kobieto, w coś ty się wpakowała? Masz świadomość, że te potwory nie przypomną Ci hasła, i nie są delikatne, ba, nie znając Twoich limitów kiedyś Cię zabiją... Albo spopielą... W coś ty się wpakowała?

Gra: ŻądanieWhere stories live. Discover now