CLII (Undertale) *

304 14 0
                                    

  Czytelniczka x Red
Jesteśmy osobą, która nie akceptuje obecnego stanu rzeczy - nie chcemy być zaadoptowane przez jakiegokolwiek potwora. Miałyśmy już kilku właścicieli i zawsze nas oddawali, bo nie dali rady nas utemperować.
I w końcu adoptuje nas Red. Na początku próbuje być łagodny, ale po pewnym czasie ma nas dość. Decyduje się na tresurę - jak ona będzie wyglądać i czy się powiedzie zostawiam tobie Yumi.
Jak masz pomysł na 18+ to może być.

-DodoDan  

To już trzeci dzień jak zostawił Cię bez jedzenia i picia przywiązaną na smycz do nogi jego biurka. Minął tydzień odkąd Cię adoptował. Wcześniej przychodził do ośrodka kilka razy. Zaczęło się od tego, że jego ... kimkolwiek by była przyszła po nowe jedzenie dla swojego bitty. Niska, żółta jaszczurzyca. Wtedy Cię zauważył. Nie wiesz jak. Ale zauważył Cię schowaną między fotelami w pomieszczeniu gdzie Bitty gotowe do adopcji czekały na swoją kolej. Ty nie byłaś, nie chciałaś. Potwory są samolubne, wykorzystują innych, pobawią się człowiekiem, znudzą i oddadzą.

Cry miała Cie już dość, dlatego kiedy pojawił się tydzień temu z przyjemnością Cię oddała. Cóż i tak tam wrócisz, ciekawe kiedy. Albo wrócisz albo zagłodzi Cię na śmierć, oba wyjścia nie są takie złe.

Sans wrócił wieczorem do swojego pokoju, czułaś unoszący się w pokoju zapach spaghetti gotowanego przez jego brata.

-Co tam ptaszynko? - zapytał odwiązując węzeł i podniósł Cię. Położył na blacie. Byłaś osłabiona i wyraźnie odwodniona - Kot ukradł ci język?

-Pierdol się - warknęłaś - Dlaczego mi to robisz? - mruknął nic nie odpowiadając. Zaskakująco czule pogładził Cię po głowie, a potem sprawdził, czy obroża aby nie upina Cię za bardzo

-Byłoby o wiele lepiej gdybyś współpracowała

-Po co?

-A dlaczego nie?

-Bo i tak mnie oddasz

-Nie oddam

-Kłamiesz

-Nie kłamię

-Udowodnij

-Nadal jesteś tutaj, choć zniszczyłaś lampę, telewizor, wyrzuciłaś moją skałę, wywaliłaś ostatni obiad na dywan i musiałem po tobie sprzątać i znosić tyrady Papyrusa o tym, że trzeba cię oddać

-On ma rację

-Nie ma

-Ma. Oddaj mnie i pozbądź się problemu - wzruszasz ramionami. Skrzywił się lekko. Naprawdę nie umiałaś zrozumieć, dlaczego Cię trzyma, skoro ma przez Ciebie jeszcze więcej zmartwień na głowie. Słyszałaś to i tamto o braciach, o tym jak młodszy wykorzystuje starszego, no i że nie ma między nimi żadnych pozytywnych uczuć. Tak jest poza domem. W domu sprawy miały się troszeczkę lepiej. Przynajmniej nie chcieli się nawzajem powybijać. W każdym razie Sans zaczął ciągać Cię za smycz zmuszając do chodzenia dookoła. Po co to robił? Nie wiesz. Lecz jeżeli przestaniesz to upadniesz, a wtedy obroża zacznie Cię dusić.

-Zabawmy się w grę - rzucił nagle po dwudziestym okrążeniu. Dyszałaś, nogi pod Tobą drżały - Jeżeli wygram, zostaniesz ze mną i skończysz pierdolić farmazony, zaakceptujesz mnie jako swojego nowego właściciela i będziesz do mnie mówiła "tatusiu". Jeżeli ty wygrasz odzyskasz wolność.

-Zaniesiesz mnie do Cry?

-Słuchasz mnie? Odzyskasz wolność.

-Ale nie ma na świecie miejsca gdzie bitty mogłyby żyć wolno

-Jest jedna ukryta wioska, tam są Temmie - Oh, słyszałaś o niej, ale to ponoć tylko legenda. Chrząknęłaś, lepsze to niż siedzenie tutaj.

-Dobra, zgadzam się, więc w co gramy? - Wyszczerzył się szeroko. Ojjj głupia, zgodziłaś się nim dowiedziałaś się na co.

-Ta gra nazywa się seks... przegrywa ten kto pierwszy dojdzie. 

Trudno było wygrać z kimś, kto był gazylion razy większy niż Ty, no i mając zmęczone ciało. Wziął Cię w rękę i mocno chwycił. W sumie nie wiesz dlaczego, ale postanowił przejść z Tobą na swoje łóżko.... Znaczy się stary i zniszczony materac na ziemi. Sam pozbył się swojej kurtki, z Ciebie dosłownie zerwał starą sukienkę jaką dostałaś jeszcze od Cry.

-Nie bój się złociutka, jak skończę, to kupię ci nowe ładniejsze ciuszki - wymruczał gardłowo pewien swojej wygranej. Rozsunął rozporek i położył Cię na materacu obok, widziałaś jego sterczącą męskość, która była praktycznie Twoich rozmiarów i znacznie grubsza.

-Jaja sobie robisz - mruknęłaś

-Nie-e, skarbie. Zasady to zasady. Masz swoje pięć minut. - Nie mogłaś uciec, nadal byłaś na smyczy, którą teraz po prostu poluzował, abyś miała swobodne ruchy. Przygryzłaś wargę. Cóż, może jednak Ci się uda? Przekręcił się siadając, gdzie plecy oparł o ścianę. Ty weszłaś po jego nodze i wdrapałaś się na czerwonego kutasa. Hm i teraz co? Pocierać? Lizać? O o! Objęłaś go mocno rękami i zaczęłaś nieporadnie skakać. Neh, nic się nie udało. Po pięciu minutach cmoknął - No to teraz moja kolej

-Jestem Bitty jakbyś nie zauważył pusty łbie. Twój najmniejszy palec mnie rozerwie - warknęłaś przenosząc na niego wzrok. To go nie zniechęciło. Podniósł Cię w jednej ręce i przystawił do swoich zębów, spomiędzy nich wysunął się długi język. Zaczął Cię lizać. Było... mokro... i ciepło i .... miło. Początkowo się opierałaś, ale potem zdałaś sobie sprawę, że to daremne. Lizał Twoje piersi, brał do buzi całe stopy i bałaś się, że zaraz je odgryzie, zwłaszcza kiedy zaciskał na nich delikatnie zęby. A kiedy znalazł się między Twoimi nogami wiedziałaś już, że przegrasz. To było niesprawiedliwe, ale zgodziłaś się. Po kilku chwilach byłaś już u kresu spełnienia.

-Wygrałem - odparł spokojnie. Dyszałaś ciężko, serce waliło Ci jak szalone. Dopiero teraz dostrzegłaś, że drugą ręką dotykał siebie. On nadal nie doszedł, a Ty już tak - Umowa to umowa, prawda? - Niechętnie przytaknęłaś - A więc postawmy sprawę jasno. Jesteś MOIM człowiekiem, a więc nikt nie zrobi ci krzywdy, nie oddam cię też nigdy, zostaniesz tutaj ze mną na zawsze. Nie będę cię bił, nie zrobię ci nic złego, ani czegoś czego nie będziesz chciała - mówiąc to ściągnął obrożę z Twojej szyi - Ale obiecaj mi nie wychodzić samej z tego pokoju, bo Boss się wkurwi, nie lubi Bitty. Obiecaj, że niczego nie zniszczysz i obiecaj że....

-Że...?

-...że będziesz ze mną szczera, dobra? Jak coś ci się nie spodoba, mów. - był poważny. Przyglądałaś mu się dłuższą chwilę, zaburczało Ci w brzuchu - Heh, też dam ci jeść, ale to po tym jak usłyszę twoją zgodę

-Dobrze...

-Dobrze, co?

-Dobrze... tatusiu...

-O to mi właśnie chodziło.

Gra: ŻądanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz