XXVII (Undertale)*

409 19 8
                                    

Underfell. Sans ma swoją najlepszą przyjaciółkę w której od pewnego czasu się dłuży. Nie chce jej zranić ale jednak po pewnym czasie się decyduję na coś lekkomyślnego. Dalej niech będzie +18
-Sońka Sonia

/Lekkomyślne +18? O_o nooo ok/

Była człowiekiem. Już sam ten fakt powinien sprawić, że powinien zignorować jej obecność. Powinien też nie dawać ponieść się własnym myślom, kiedy pojawiała się systematycznie, w każdy czwartek i piątek, czasem sporadycznie we wtorek. Brała dwa HotCaty dla siebie i dla kogoś o kim nie wiedział. Wtedy. Potem spotkali się przypadkowo w MTT, okazało się, że pracuje tam dla Undyne jako asystentka. Piękna, mądra, czego chcieć więcej? No i do tego wyrozumiała dla jego wyskoków, życzliwa kiedy potrzebował czegoś a nie miał możliwości, czy ... dość sił, aby .... poprosić... o cokolwiek, czasem dziecinna, jak wtedy kiedy razem z Undyne oglądały jakieś romansidła. Szybko okazało się, że jest w tym samym kręgu znajomych i Sans obserwował ją wtedy kiedy tylko mógł. Kilka razy nawet zaprosił ją na zupełnie platoniczne wypady do echo kwiatów, czy aby pospacerować po lesie. Yhym, zupełnie platonicznie.
Tego dnia razem z całą paczką postanowili wybrać się nad wodę do Wodospadu. Ona miała mieć na sobie kostium kąpielowy. Niech to wszystkie diabły. To ciało, ta skóra, te mięśnie, widział jak się kurczą i rozluźniają. Była praktycznie naga! Ten słodki, czerwony... DLACZEGO TO MUSIAŁ BYĆ CZERWONY?! kostium... Nawet nie zauważył jak zaczął się pocić. Jego brat stał na ziemi, ściągał koszulkę. Czy... czy jego kości też się jej spodobają, tak samo jak ... ona podoba się jemu?
Byli już wszyscy w środku niewielkiego jeziorka, woda dość ciepła, aby można było się bawić. Wtedy nagle coś jej ... cóż, zaskoczyła go. Po prostu pod wodą się na niego rzuciła. Chwycił ją i trzymał jak księżniczkę z bajek, choć najchętniej przełożyłby sobie ją jak worek kartofli przez ramie i zabrał do swojego pokoju.
-No dziecino, lecisz na mnie - mruknął w żartach
-Zawsze i wszędzie - dodała śmiejąc się lekko. Jej ciało ocierało się o niego, wilgotne, ciepłe, miękkie. Katorga, tortura. Że też akurat teraz musiał trzymać się na wodzy. Z rozkoszą wziąłby ją za nadgarstek, zerżnął tu i teraz, pogryzł, oznakował jako swoją własność. Nawet przy Undyne, nawet przy Alphys, zwłaszcza przy Papyrusie. Aby całe Podziemie wiedziało, że ona należy do niego. - Um Sans....?
-Tak? - wyrwał się z zamyślenia. Pochyliła się, jej miękkie piersi otarły się o jego żebra. Skierowała się tam, gdzie ludzie mają uszy i szepnęła
-Wydaje mi się... że um... no... znaczy się, możesz mnie puścić? - zapytała niewinnie lekko drżącym głosem. Bez słowa to zrobił, a kiedy odeszła odwracając się w jego stronę w końcu zrozumiał dlaczego...
Miał pełną erekcję.
Kurwa mać!

Gra: ŻądanieWhere stories live. Discover now