74.Objaśnienie

974 61 18
                                    

Uznajmy, że ten rozdział jest dodany w ramach jutra.

Wybiegła zza zakrętu i znalazła się na znajomej alejce.
Objęła się drżącymi ramionami, a następnie uniosła twarz.
Pojedyncze krople deszczu po chwili zamieniły się w ulewę. Poziom wody zaczął wzrastać.
Coś instynktownie nakazało jej spojrzeć w dół. Woda pod jej stopami zaczęła przybierać różowy kolor, aby później przemienić się w krwistą czerwień.
Próbowała odnaleźć źródło zabarwienia cieczy. Przeniosła spojrzenie z prawa na lewo i wtedy jej ciałem wstrząsnęły dreszcze.
Kilka metrów dalej leżało ciało. Było rosłe i szczupłe, należało do mężczyzny, to z niego sączyła się krew.
Zmusiła się, by podejść.
Wolno stawiała kroki, przez cały czas uważnie obserwowała sylwetkę. Była cała ozdobiona głębokimi ranami.
Gdy znalazła się wystarczająco blisko, zerknęła na twarz.
Płomienna grzywa była teraz zlepiona krwią, jego czekoladowe spojrzenie wydawało się przygaszone.

(Lynn)-Danielle!-jej twardy głos wyrwał ją z transu.

Zerwała się do pozycji siedzącej. Zaczęła głośno oddychać, a ból w klatce piersiowej narastał.
Po policzkach spływały dziesiątki gorzkich łez.
Blondynka złapała ją za ramiona i zaczęła coś mówić, ale w tej chwili nie potrafiła wyłapać ani jednego słowa. Obrazy i dźwięki zaczęły jej się mieszać.
Złapała się za klatkę piersiową i zacisnęła powieki, miała wrażenie, że zaraz stanie się coś złego.

(Allison)-Danielle słuchaj mojego głosu.-mówiła spokojnie.-To ja, Allie.-zaczęła głaskać ją po ramieniu.-Jesteś bezpieczna, nic się nie dzieje. Jesteś w dormitorium, w ciepłym łóżku razem ze mną i Lynn. Odliczaj razem ze mną.-zaczęła recytować liczby od dziesięciu w tył, a z każdym słowem oddech szatynki zwalniał, gdy doszła do końca była trochę spokojniejsza niż kilka chwil wcześniej.-Już jesteś z nami, Nielle.

Załkała głośno, a następnie zacisnęła pięści na pościeli.
Po kilku sekundach odważyła się otworzyć zaczerwienione oczy i ku jej uldze dostrzegła dwie znajome twarze.

(Danielle)-Przepraszam...przepraszam.-łkała.-Przepraszam.

(Lynn)-Nic się nie stało słońce. Nie masz na to wpływu.-powtarzała pokrzepiającym tonem.

Dziewczyna odetchnęła głęboko, a następnie opuściła głowę.
Przerabiała to poraz kolejny od początku roku, tylko tym razem było gorzej.
Nie zobaczyła Dorothy, nie widziała Greybacka zwisającego nad jej ciałem.
Na jej miejscu był ktoś inny.

(Danielle)-Która godzina?-wyszeptała.

(Allison)-Czwarta nad ranem.

(Danielle)-Znowu krzyczałam?-poczuła ogromny wstyd.

(Lynn)-Też, ale tym razem miotałaś się po łóżku tak jakby ktoś ci robił krzywdę...

(Danielle)-Wracajcie do łóżek.-wychrypiała.-Mamy jeszcze kilka godzin snu.

(Allison)-Jesteś pewna?

(Danielle)-Proszę.-ponagliła.

...

Trybuny były wypełnienione setkami uczniów, rodzinami zawodników oraz nauczycielami.
Pogoda była dzisiaj wyjątkowo paskudna, więc Scamander musiała wymienić szatę szkolną na gruby płaszcz w kratę, a szyję obwiązała wełnianym szalem.
Podążała ramię w ramię ze współlokatorkami, gdy dostrzegła jak na ławce nieopodal siedzi wygodnie dwoje bliźniaków, ten drugi na szczęście zdążył się wykurować podczas ostatnich dwóch dni, ale nadal był zmuszony chodzić w kożuchu, taki mu postawiła warunek.
Zawołała ich, i gdy obrócili się w jej stronę wstrzymała oddech.
Ta sama twarz, która tej nocy była jej zmorą, przyprawiła ją o niezły zawrót głowy.

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now