65.Sajgon

982 67 10
                                    

(Artur)-Wstawać! Danielle, Ginny, Hermiona, już!-krzyczał.

Zielonooka poderwała się ze strachem i przeniosła na niego przerażone spojrzenie, głośno dysząc.

(Ginny)-Co się dzieje?-zapytała.

Ewidentnie czuła, że coś jest nie tak. Jeszcze zanim zasnęła słyszała radosne śpiewy i śmiechy, a teraz zza ścianek namiotu słuchać było wrzaski i tupot setek stóp.
Ześlizgnęła się ze swojej pryczy i natychmiastowo złapała za kurtkę. Spodziewała się, że już nie ma czasu na zmianę stroju.
Dziewczyny wybiegły z namiotu i zamarły widząc to, co się odgrywało przed nimi. Masa ludzi uciekała do lasu przed czymś, co sunęło za nimi i błyskało strumieniami światła, tworząc wokół siebie ogromny hałas.
Tłum czarodziejów maszerował powoli przed siebie z wyciągniętymi różdżkami, a ich twarze były zamaskowane. Kilka razy dostrzegła jak ktoś z nich wypalał z różdżki w stronę namiotu.

(Artur)-Pomożemy ministerstwu!-ryknął, ledwo przekrzykując hałas.-Wy schowajcie się w lesie i trzymajcie się razem. Niedługo po was przyjdę.-dokończył, po czym w towarzystwie Billa, Charliego i Percy'ego pobiegł w stronę tłumu.

(George)-Chodź.-powiedział George, łapiąc szatynkę za rękę i ciągnąc ją w stronę lasu. Nieprzytomnie pokiwała głową, a następnie ruszyła za resztą.

Dotarłszy do skraju lasu, obejrzęli się z niepokojem. Sytuacja nie zdawała się poprawiać.
Latarnie oświetlające stadion pogasły, co odcięło im jakikolwiek widok, a płacz dzieci i przerażone krzyki sprawiały, że włosy Scamander stawały dęba.
Szła po omacku na przód, a gdy poczuła się zbyt pewnie wpadła na kogoś i wywinęła koziołka, wykręcając nogę w nienaturalny sposób. W tym samym czasie rozbrzmiał krzyk bólu, a z jej ust wyszła masa przekleństw, której nie ośmieliłaby się wymówić w obecności Tiny.

(Hermiona)-Co się stało?-zapytała ze strachem, a następnie wyczarowała wąski strumień światła prosto na Danielle i jak się później okazało...Rona.

(Danielle)-Wpadłam na Rona i...ahh!-skrzywiła się, łapiąc za kostkę.

Po chwili znalazł się przy niej jeden z bliźniaków i kucnął, by dokładniej przyjrzeć się nodze. Delikatnie dotknął ją ręką, na co dziewczyna musiała zacisnąć zęby, by nie syknąć.

(Ron)-A ja to...

(George)-Proszę, zamknij się na sekundę.-warknął, na co jego brat zrobił zdumioną minę.-Dasz radę iść sama?-zapytał, a następnie podał jej dłoń.  Ledwo udało jej się powstać, a gdy chciała ruszyć na przód, stawiając obolałą nogę na ziemię, natychmiast poczuła mocny ból i gdyby nie ramiona chłopaka to znowu znalazła, by się na ziemi.-W takim razie pomogę ci.-Puchonka objęła jego szyję, a on pewnie złapał ją w talii i ruszyli do przodu.

Szli przed siebie jeszcze bardzo długo wraz z Fredem i Ginny, a dopiero pod koniec zauważyli, że nie było z nimi Harrego, Rona i Hermiony.
Postanowili zawrócić, by ich odnaleźć, ale nastąpiły kolejne niepokojące rzeczy. Chwilową ciszę przeszył głośny trzask, a w ułamku sekundy na niebie pojawiła się olbrzymia czaszka, złożona z elementów, które przypominały szmaragdowe gwiazdy. Spomiędzy szczęk, wysuwał się wąż.

(Fred)-Musimy uciekać.-zaalarmował. Mocniej uścisnął dłoń siostry, a George nieoczekiwanie schylił się i złapał Danielle pod nogi, by następnie unieść ją do góry. Z jej ust natychmiastowo wyrwał się bezduszny krzyk, ale już nie zwracał na to uwagi, bo biegł tuż za pozostałą dwójką.

...

Po jakimś czasie do namiotu wszedł pan Weasley, a za nim zaginiona trójka.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą, ale gdy Charlie ponownie użył zbyt dużo siły do opatrywania jej kostki, krzyknęła zwracając na siebie uwagę głowy rodziny.

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now