12

1.7K 103 4
                                    

(Allison)-Nielle wstawaj.-potrząsnęła ramieniem przyjaciółki.

Danielle zarwała noc ucząc się na Zaklęcia i spała dzisiaj tylko kilka godzin.

Leniwie uchyliła powieki i kilka razy pomrugała by odzyskać ostrość.

Lynn już nie było w pokoju.
Dzisiaj zaczynała wcześniej lekcje ze względu na Numerologię, natomiast pozostałe Puchonki mogły pospać dłużej.

Zmusiła się by opuścić cieplutkie łóżko zwalając przy okazji Filiusa, który w odpowiedzi syknął.

Mruknęła pod nosem ciche "Cześć" po czym udała się do łazienki.

Po porannej toalecie już przyodziana w szatę zeszła do Pokoju wspólnego, w którym czekała na nią brunetka.

Przelotnie spoglądając w okno dostrzegła oszronione szyby, czyżby dzisiejszej nocy spadł śnieg?

Allison jakby czytała jej w myślach.

(Allison)-Dzisiejszej nocy była śnieżyca. Odwołali nam Zielarstwo ze względu na zabezpieczenie Mandragor przed mrozem.-rzekła.

Wielu uczniów na korytarzach było owiniętych różnorakimi szalami.

Dzisiejsza lekcja Wróżbiarstwa była zbawieniem dla uczniów, ponieważ klasa profesor Trelawney zawsze była niczym sauna.

(Allison)-Sauna?-zapytała jednocześnie porządkując swoją talię kart.

Allison nie była obeznana w mugolskich wynalazkach ze względu na pochodzenie rodziny.

(Danielle)-Sauna to pewnego rodzaju pomieszczenie ogrzewane gorącą parą.-wytłumaczyła.

Znała się na wynalazkach mugoli, ponieważ jej ojciec, który również był mugolem wraz z mamą zadbali by ich dzieci były zaznajomione ze światem Dorothy.

(Allison)-Oparów tutaj nie brak.-rozejrzała się po sali.

Pokój wypełniony był nie tylko ciepłem z kominka.
Wszędzie unosiła się para pochodząca z imbryków, w których Sybilla parzyła herbatę.

Po lekcji Danielle miała wolną godzinę.
Postanowiła się wybrać do biblioteki w celu poczytania o Salazarze Slytherinie.

Wczorajsze pogłoski wzbudziły w niej pewną ciekawość.
Oczywiście nie oznaczało to, że wierzy w te brednie.

Przechodząc między regałami usłyszała pewną wymianę zdań.

Z ciekawością wychyliła głowę zza regału i spojrzała w stronę widowiska.

Puchoni z drugiego roku, między innymi Ernie Macmillan oraz Hanna Abbott głośno rozprawiali o wczorajszej sytuacji z udziałem Harrego Pottera.

(Hanna)-Ale on zawsze był taki fajny. No i...to on sprawił, że zniknął Sam Wiesz Kto. Przecież nie może być taki zły prawda?-zapytała niepewnym tonem.

Ernie zniżył głos jakby wyjawiał tajemnicę wielkiej wagi po czym zaprotestował.

Nie tylko Danielle przysłuchiwała się rozmowie, ale i Harry.

W pewnym momencie chłopak zbliżył się do grupki i zapytał o Justyna.
Usłyszał serię oskarżeń o atak węża.

Scamander nie potrafiła stać bezczynnie.

(Danielle)-Może zamiast stawiać bezpodstawne oskarżenia doszukamy się dowodów?-zapytała podchodząc do stolika.

(Ernie)-Nie powinnaś się wtrącać.-wycedził.

(Danielle)-Wy tak samo.-uśmiechnęła się sarkastycznie.-Z miłą chęcią ja i Harry porozmawiamy z wami...Może o tym jak reprezentujecie nasz dom, a przede wszystkim siebie samych?-zapytała z uśmiechem.

Harry otworzył buzię z wrażenia natomiast każdy z domu borsuka nie ważył się pisnąć słówkiem.

W pewnym momencie Potter wyszedł z sali najprawdopodobniej szukając czegoś do wyładowania emocji.

Gdy Danielle w spokoju zasiadła do jednego ze stolików ustawionych najbliżej okien by jednocześnie spoglądać na Błonia pokryte białym puchem usłyszała krzyk.

(Irytek)-Atak! Atak! Kolejny atak!-wrzeszczał.

Nie tylko ona wpadła na pomysł opuszczenia biblioteki.

Garstka uczniów wybiegła z biblioteki chcąc poznać przyczynę rabanu Irytka.

Na korytarzu czekała już masa uczniów, która opuściła klasy z tego samego powodu.

Na posadzce leżał bezwładny Justyn z zastygłym wyrazem przerażenia na twarzy.
Obok niego w powietrzu wisiał nieruchomy Prawie Bezgłowy Nick już nie perłowoblady, ale czarny i przygaszony.

Wybuchły szepty i przerażone pojedyncze krzyki.

Przed skupisko uczniów przepchała się profesor McGonagall ze swoją klasą.

Wystrzeliła pojedyncze iskry z różdżki aby uciszyć ludzi.

Gdy uczniowie osunęli się na boki wystąpił przed nich zdyszany Macmillan.

(Ernie)-Złapany na gorącym uczynku!-wydyszał.

Kiedy resztą nauczycieli pochyliła się nad ofiarami nad ich głowami wybuchł śpiew Irytka.
Bardzo szybko żłożył kolejną perfidną piosenkę.

Justyna eskortowano do skrzydła szpitalnego natomiast Ernie dostał polecenie wciągnięcia ducha po schodach.

Podwójny atak podsycił niepokój mieszkańców zamku.

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now