41.Pustka

1.1K 73 11
                                    

Do jej uszu dobiegły ciche kroki.
Leniwie przeciągnęła się na łóżku, by chwilę później wtulić się w ciepłą tkaninę pościeli.
Ostatnie na co teraz miała ochotę to przerwanie tej chwili spokoju, ale niepokój, który znikąd pojawił się w jej głowie wystarczająco odciągał ją od pomysłu kontynuowania drzemki.
Kroki powtórzyły się, a w jej głowie zapaliła się lampka.
Jest sobota, a w dni wolne od nauki jej współlokatorki miały w zwyczaju spać do południa.
Przez chwilę w jej głowie zatoczyła się myśl, że ktoś mógł się włamać, ale szybko wybiła to z głowy.
Zamek jest chroniony przez czary i to nie byle jakie.
Zwykły szmalcownik nie dostanie się do dormitorium od tak.

Podparła się na przedramionach, a z jej ust wyrwał się cichy jęk spowodowany odrętwieniem pleców.
Następnie leniwie uniosła powieki spodziewając się, że dostrzeże dwie Puchonki smacznie śpiące na swoich pryczach, ale doznała niemałego szoku.

(Cedrik)-Dobrzę się czujesz?-zapytał łagodnym tonem.

Oczy wyleciały jej z orbit na widok zaspanego przyjaciela, który przywitał ją jakby nigdy nic.

Wspomnienia zaczęły jej błyskawicznie napływać do głowy.
Wczorajszej nocy musiała zasnąć w Pokoju wspólnym, a Ced nie miał serca jej zostawić na dole na  noc.

(Danielle)-Jak?-wychrypiała.

Chłopak w błyskawicznym tempie podał jej szklankę z wodą, a następnie położył obok talerz z kanapkami.
Przez chwilę zrobiło jej się niezwykle ciepło na sercu, ponieważ tak się o nią troszczył, lecz wspomnienia z przed kilku dni wszystko przysłoniły.

(Cedrik)-Wracałem z patrolu, gdy dostrzegłem, że spałaś na kanapie.-usiadł na drugim, wlepiając w nią troskliwe spojrzenie.-Nie mogłem cię tak zostawić. Nie znam zaklęcia, które powstrzymałoby zamianę schodów w zjeżdżalnię przy próbie dostania się do waszego pokoju, więc pozostała mi ta opcja.

Zmierzwił brązowe włosy, a następnie wlepił w nią intensywne spojrzenie.
Jakim cudem był taki przystojny nawet z samego rana?
Ten typ mógłby iść na pokaz mody w worku od kartofli, a skradł by serce publiczności.
Mogliby trwać w największej kłótni, a ona i tak zachwycała by się jego wizerunkiem.
Kiedyś towarzyszyły temu uczucia, teraz czuje kompletną pustkę.

(Danielle)-Dzięki...-obejrzała się po pokoju w poszukiwaniu drugiego mieszkańca.-Raczej już pójdę.

Zrzuciła z siebie ciepłe nakrycie i przedostała się do krawędzi łóżka.
W oczy rzuciła jej się leżanka, na której prawdopodobnie spał, gdy ona smacznie wylegiwała się na miękkim materacu.

Gdy dotarła do drzwi chłopak się podniósł z zamiarem zatrzymania jej na dłużej, ale w końcu zrezygnował.
Nie chciał znowu się z nią rozstawać.

Ostatnie dni były męczące. Mijali się na korytarzach, a zachowywali się jakby nigdy nie mieli ze sobą do czynienia.
Już następnego ranka chciał ją przeprosić za swoje zachowanie.
Całą noc bił się z myślami na temat swoich uczuć.
Przez cztery lata Danielle Scamander zajmowała miejsce w jego sercu wyłącznie jako przyjaciółka.
Teraz zaczął dostrzegać, że miłość platoniczna, którą dotychczas do niej żywił przemieniła się w coś głębszego.

(Danielle)-Jeszcze raz dziękuję.-rzekła łapiąc za klamkę.

Zanim wyszła dostrzegł, że na ułamek sekundy jej usta otworzyły się z zamiarem dodania czegoś jeszcze.
Po chwili zrezygnowała i opuściła pomieszczenie, pozostawiając po sobie głuchą ciszę.

...

(Lynn)-Porozmawialiście chociaż?-odstawiła Proroka codziennego na szafkę nocną, by móc obserwować reakcję szatynki.

Dziewczyna nieprzyjemnie się spięła, ale nie dała po sobie tego poznać.
Czuła presję z każdej strony.
Każdy jej doradzał, by poważnie porozmawiała z przyjacielem, nawet ona sama powtarzała sobie to, że w końcu się na to zbierze, ale im bardziej tego chciała, tym bardziej nie wychodziło.

(Danielle)-Nie.-mruknęła z niezadowoleniem.-Byłam zszokowana! Jak ty byś zareagowała gdybyś obudziła się w dormitorium...Penelopy Clearwater?

(Lynn)-Nie byłabym zła...wręcz przeciwnie.-uśmiechnęła się półgębkiem.

Danielle przekręciła oczami z uśmiechem, a następnie wykonała czysty rzut poduszką, trafiając blondynkę prosto w twarz.

(Danielle)-Dziesięć punktów dla Hufflepuffu zdobyła...Danielle Scamander!-wykrzyknęła naśladując głos Lee Jordana.

(Lynn)-Bardzo śmieszne.-fuknęła, poprawiając roztrzepane włosy.

Po kilkunastu minutach dziewczyny jednogłośnie stwierdziły, że to czas by napełnić ich brzuchy masą puddingu waniliowego i nikt nie będzie w stanie zniweczyć im tego planu.

Po wykroczeniu z pokoju usłyszały dźwięki grupowych rozmów na dole co je zaciekawiło.
Przyśpieszyły kroku, a gdy dostały się do celu zmarszczyły brwi ze zdziwienia.
Całe pomieszczenie było wypełnione przez wszystkich uczniów domu borsuka co wytrąciło je z równowagi.

(Danielle)-Co na Merlina...

(Allison)-Syriusz Black dostał się do zamku.-pisnęła, wyłaniając się z grupy trzecioklasistów.-Zaatakował Grubą Damę.

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now