37.Łzy

1.2K 76 6
                                    

Od początku lekcji Hagrid ku zdziwieniu większości uczniów był wyjątkowo smętny.
Zadaniem jakie dostali było dokarmianie Testrali, co było trudnym zadaniem, bo przeważająca część grupy nawet nie wiedziała co karmi, a na widok latającej golonki uciekała z krzykiem.

(Danielle)-Co się dzieje?-szturchnęła Jordana w bok, a następnie wskazała mu pół-olbrzyma siedzącego na pieńku.-Zachowuje się jakby profesor Flitwick wypił całą ognistą Whisky i na koniec rzucił mu butelkę pod nogi.

Niech nikt nie myśli, że uczniowie nie wiedzą nic o słabości brodacza do mocniejszych trunków.

(Lee)-Wczoraj Malfoy został dziabnięty przez jakiegoś Hipogryfa, a dalej wiesz jak mogło się to skończyć.-niemal wypluł ostatnie słowa.-Czasem mam ochotę go zamknąć w łazience razem z Jęczącą Martą i zabarykadować drzwi.

Na samą wizję pomysłu Gryffona, na ich twarzy pojawił się chytry uśmiech.

(Lee)-Co robisz jutro po południu?-potarł dłonie.-No tak.

Dźgnął palcem pierś szatynki, a następnie wydał z siebie odruch wymiotny.

(Lee)-Muszę się przyzwyczaić.-westchnął, a następnie rzucił przed siebie krwistym kawałkiem mięsa, które po kilku sekundach zawisło w powietrzu.

...

W tym samym czasie pewna dwójka Gryffonów postanowiła się zerwać z lekcji i spędzała czas w dormitorium zajmując się tworzeniem eliksiru.

(Fred)-O czym myślisz?-zagadnął dostrzegając, że George jest od końca przerwy głową w chmurach.

(George)-Zauważyłeś, że Danielle od przyjazdu do szkoły nas unika?-zapytał.

Nagle odskoczył na bok, gdy z kotła wyleciała kropla eliksiru, która wypaliła dziurę w dywanie. Oboje skierowali skonsternowany wzrok w stronę podłogi, ponieważ jedyne co planowali zrobić to eliksir na czyraki.

(Fred)-Ciężko nie było zauważyć, że w Wielkiej sali specjalnie poszła na okrążkę, by na nas nie wpaść.-podrapał się po głowie, a następnie zapisał coś na pergaminie.-Może ma zły humor. Wiesz jak to jest z mamą.-wzruszył ramionami.

Oboje wiedzieli jak to jest z kobietami. Jednej chwili mogą być potulne jak baranek, a za moment potrafią uderzyć jak grom z jasnego nieba złym samopoczuciem.

Młodszy z braci powstał i zaczął spacerować po pomieszczeniu czasem zatrzymując się, by rzucić okiem na losowy przedmiot.

(George)-A jeżeli już nas nie potrzebuje?-zmarszczył brwi.

Rudzielec oderwał wzrok od kartki, a następnie spojrzał na niego z politowaniem.

(Fred)-Widzę, że ci na niej zależy.-na jego twarz wpłynął chytry uśmieszek.-Bardziej niż myślisz.-zakreślił serce w powietrzu po czym powstał i zanim bliźniak zdążył zaprzeczyć to złapał go za ramię i wywlekł z pokoju.

Był rozbawiony sytuacją, ponieważ George nigdy nie przejmował się tak dziewczynami. Nie eliminowało to również jego, ponieważ on również odczuwał dziwne zachowanie Puchonki i również mu jej brakowało, ale zdecydowanie intencje jego brata były silniejsze i pomiędzy przyjaciółmi rodziło się coś mocniejszego.

(Fred)-Lekcja powinna się skończyć za kilka minut.-rzucił okiem na zegar wiszący na murze.-Zaraz sprawdzimy czy nasze przypuszczenia są prawdziwe.

Gdy zadzwonił dzwonek z sali zaczęła wychodzić masa uczniów.
Na korytarzu robiło się coraz ciaśniej, a  bracia musieli się przeciskać przez tłum, by dotrzeć do głównego wejścia.

Nie minęło kilka sekund, a na horyzoncie zaczęli się pojawiać pierwsi uczniowie wracający z Zakazanego lasu.
Nikt nie sprawiał wrażenia przestraszonego czy skołowanego, a w najgorszym przypadku rannego, więc bliźniacy stwierdzili, że nic godnego uwagi ich nie ominęło.
Niedługo potem na dziedzińcu pojawiła się ich zdobycz z ciemnoskórym u boku. Zażarcie rozmawiali na jakiś temat dopóki nie dostrzegli dwójki obserwatorów przed sobą.

(Danielle)-Dożyję dnia, w którym wszystko będzie szło po mojej myśli?-fuknęła.-Kryj mnie.

(Lee)-Co?-uniósł brwi, a następnie dostrzegł jak towarzyszka przyśpiesza.

Tym razem bliźniacy byli przygotowani, bo zastosowali tą samą taktykę i zanim Puchonka zdążyła się ulotnić to złapali ją za ramiona na co wydała z siebie głośny pisk, a następnie zabrali w najmniej uczęszczany korytarz.

(Danielle)-Zostawcie mnie!-rozkazała, a następnie szarpnęła ramieniem.

Gdy dotarli do najbliższej ściany wypuścili jej ramiona.

(George)-Dlaczego próbowałaś nawiać?-uniósł brew, a następnie spenetrował jej napiętą sylwetkę.

(Danielle)-Słucham?!-miarka się przebrała.-To ja tutaj będę zadawała pytania! Dlaczego wyciągacie mnie na siłę, nie mówiąc nic przedtem?! Wystraszyłam się! Kto wam pozwolił?

Serce biło jej coraz mocniej pod wpływem złości, którą czuła w tej chwili. Potęgowało to to, że z natury jej zachowania były czysto neurotyczne, a wyprowadzenie jej z równowagi było tak proste jak pstryknięcie palcem.

(Allison)-Wszystko w porządku?-do ich uszu dobiegł głos zza ich pleców.

Wszyscy skierowali głowę w stronę głosu i dostrzegli brunetkę spoglądającą na nich z jednego na drugiego.

(Danielle)-Jak w najlepszym.-sarknęła, a następnie ominęła oniemiałych przyjaciół, by dotrzeć do dziewczyny.

...

Po ostatniej lekcji wmaszerowała do Pokoju wspólnego zła jak osa mrucząc pod nosem.
Myśląc o tym jak ukryć się gdzieś i przeczekać swoje humorki nie zauważyła Ceda zmierzającego w przeciwną stronę.
Gdy była u kresu drogi do swojej bezpiecznej przystani usłyszała chrząknięcie zza pleców.

(Cedrik)-Mamy dzisiaj trening jeżeli cię to interesuje.-fuknął.

Odwróciła się na pięcie i zmrużyła oczy na widok jego naburmuszonej miny.

(Danielle)-A ciebie co znowu ugryzło?-zmarszczyła brwi, a następnie oparła ręce na biodra.-Pamiętam o treningu. Już nie mogę się doczekać.-dokończyła obrzydliwie przesłodzonym tonem co tylko jeszcze bardziej rozzłościło Puchona.

(Cedrik)-Mam nadzieję, że odbędzie się bez zbędnych akcji z twojej strony.

Zacisnęła szczękę na jego ostatnie słowa, ale nie chciała pokazać, że ją to ruszyło.

(Danielle)-Z tego co wiem to ty ostatnio zadzierałeś nosa i nie tylko ja to zauważyłam!-krzyknęła co spowodowało zainteresowanie ze strony innych uczniów.

Reszta zawodników również nie była zadowolona z powodu potępienia ze strony kapitana, ale on skupił uwagę wyłącznie na niej.

(Cedrik)-Dlaczego nigdy nie możesz zachować się adekwatnie do swojego wieku? Co w ciebie wstąpiło!-przetarł zmęczone oczy.

Nie miał ochoty drążyć kłótni ze względu na to, że był przeciwnikiem zatarć bez konkretnego powodu.
Skarcił się w myśli, że zaczął rozmowę w ten, a nie inny sposób, ponieważ Danielle nie należała do osób, które da się przegadać.

(Danielle)-Bardzo mi przykro, że nie jestem klasycznym archetypem nastolatki!-pisnęła, a następnie rzucając mu ostatnie nienawistne spojrzenie wbiegła po schodach powstrzymując łzy.

____________________________________

Jak widzicie nasza bohaterka od dłuższego czasu nie może sobie odpocząć.
Zdradzę wam, że niedługo wszyscy wyjdą na prostą drogę, ale kto wie na jak długo.
Pragnę was również przeprosić, że rozdział jest dodany z opóźnieniem oraz jest krótszy, ale myślę, że wiecie jak to jest ze szkołą podczas kwarantanny.

Miłego wieczoru :))

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now