32.Przykrości

1.3K 80 22
                                    

Ostatnie dni wakacji minęły w zawrotnym tempie.
Atmosfera w domu była gęsta i mimo wszelkich ingerencji mamy Danielle i Rolf nadal nie ośmielili się odezwać do siebie słowem.
Puchonka dostała list od bliźniaków informujący o ich pobycie w Dziurawym kotle na ostatnie dwa dni.
Spędziła cały dzień na namawianiu Dorothy, by pozwoliła jej spędzić ostatnie dni w ich towarzystwie, a o jej zdaniu zaważył list od pana Weasleya informujący o tym, że będzie bezpiecznie dostarczona na dworzec wraz z jego rodziną.

Właśnie zamykała kufer, klnąc pod nosem, że nie może użyć magii.
Miała wrażenie, że z roku na rok coraz więcej rzeczy przybywa do pakowania.
Niezgrabnie zacisnęła klamry pudła i niczym kłoda rzuciła się na łóżko.
Była zdziwiona tym jak bardzo zmęczyła ją poprzednia czynność.

Chwilę później mama zawołała ich na kolację.
Od ostatniego czasu podczas posiłków panuje cisza jak makiem zasiał.

(Dorothy)-Dziadek kazał ci przekazać, że jest bardzo dumny.-zwraca się w stronę Danielle, która przenosi jadowity wzrok z brata w jej stronę.

(Danielle)-Świetnie.-odpowiada sucho.

W końcu każdego dopada bunt młodzieńczy, nieprawdaż?
Tylko u każdego objawia się inaczej.
Rolf po prostu zamyka się w pokoju i do nikogo się nie odzywa.
Danielle przestała kryć się z humorkami, co pokazała podczas ostatniej sprzeczki z bratem.
Niby tacy sami, a jednak się różnią.

...

Nad ranem Danielle obudziło pukanie mamy.
W południe miały się deportować do Londynu, a tam Puchonka miała spotkać się z Weasleyami.
Czuła pewnego rodzaju stres przed poznaniem rodziców swoich przyjaciół, co było kompletnie nie wskazane, a przede wszystkim bała się reakcji bliźniaków na ostatnią niespodziankę, którą znalazła w kopercie.
Wiele razy była świadkiem żartów z Percy'ego, który sam miał to miano, ale i na nie zasługiwał. Nie to co ona.
Z przykrością musiała się przyznać przed sobą, że i ona sama dowcipkowała z Weasleya.

Po śniadaniu i zabraniu wszystkich rzeczy do przedpokoju opuściły dom, a następnie przeteleportowały się do jednej z uliczek niedaleko pubu.
Następnie powolnym krokiem udały się do miejsca docelowego.

(Dorothy)-Pogódź się z Rolfem.-pogłaskała ją po głowie.-Tak szybko dorastacie. Powinniście mieć w sobie wsparcie.

Za każdym razem kiwała głową, ale w głębi duszy wiedziała, że tak szybko to nie nastąpi. Sama nie była chętna do załagodzenia sprawy. Mimo, że wiedziała jaka jest, to brat ją zranił.

(Dorothy)-Kocham cię.-pocałowała ją w czoło, a po usłyszeniu odpowiedzi odeszła w drugą stronę.

Jeszcze przez chwilę stała przed drzwiami co w oczach Mugoli mogło wyglądać śmiesznie, bo jednak z ich perspektywy stoi przed opuszczonym sklepem i sprawia wrażenie, czekającej na jego nagły powrót do życia.

Wzięła głęboki wdech i otworzyła drzwi.
Pomiędzy rozmowy, które odbywały się w środku budynku wplątał się dźwięk dzwonka sygnalizującego kolejnego przybysza.
Oczywiście nikt się nie przejął, bo w tym miejscu to coś najnormalniejszego na świecie.

Pociągnęła za sobą ciężki kufer, ignorując syczenie Filiusa, który domagał się wyjścia na zewnątrz.

(Danielle)-Poczekaj, aż przydzielą nam pokój.-syknęła.

(Fred)-Danielle?-nagle usłyszała za sobą znajomy głos.

Odwróciła się na pięcie i dostrzegła nie dwojga rudzielców, ale całą gromadę.
Dojrzały mężczyzna, który zdawał się głową rodziny siedział przy barze wertując Proroka codziennego, a przy jego boku stała pulchna kobieta posyłająca ciepły uśmiech w jej stronę.
Niedaleko znajdowała się złota trójca pochłonięta rozmową, a najbliżej jej stało dwóch piegowatych bliźniaków.

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now