91

999 69 112
                                    

NIESPODZIANKA!
Wróciłam wcześniej.
Miłego czytania^^

(Danielle)-Niemożliwe.-wyszeptała.

(Lee)-Co jest niemożliwe?-zawołał.

George jako pierwszy zdecydował się podejść, by sprawdzić co się stało, i gdy dostrzegł adresata listu rozchylił usta pod wpływem zdziwienia.
Po chwili za jej plecami również pojawiła się reszta Gryffonów.

(Lee)-Oo dostałaś list od taty. Fajnie.-uśmiechnął się.

Fred spojrzał na niego zdumiony, a następnie otwartą dłonią walnął go w tył głowy.

(Fred)-Połącz fakty głąbie.

Lee zmrużył oczy i zaczął intensywnie myśleć, a po chwili wszystko zrozumiał.
Zaczerwienil się przez swoją głupotę.

Szatynka otworzyła wieko i wyciągnęła ze środka pogniecioną kartkę w kratkę z najzwyklejszego zeszytu.
Wszystko było napisane niewyraźnie jakby robił to w pośpiechu. Również wiele słów było zamazanych lub dziwacznie napisanych.

(Danielle)-Danielle...-zaczęła czytać.-Bardzo mocno pada deszcz w Yellowstone, a pan Wilson znowu zjadł mój kawałek ciasta.-zamrugała kilka razy, dochodząc do końca.-Co na Merlina?

(Fred)-Kim jest pan Wilson?-parsknął.

(George)-Może ktoś sobie robi żarty.-wymamrotał, jeszcze raz odczytując treść listu.-Myślisz, że Rolf mógłby to zrobić?

(Danielle)-Wątpię. Czasem zastanawiam się czy w jego słowniku jest takie słowo jak "żart".-westchnęła.-Trudno. Po co mam się głowić nad zbitkiem przypadkowych słów?

Podniosła się z łóżka i odrzuciła papier w kąt pomieszczenia, a następnie, zabierając swoją szatę z krzesła ruszyła do łazienki, by się przebrać.

Wkrótce cała czwórka ruszyła przez pokój wspólny, by dostać się na śniadanie.
Na schodach złapał ich piątoklasista, który podobno został nowym kapitanem drużyny Quidditcha w tym roku, wraz ze wstąpieniem na stanowisko ścigającego.

(Zachariasz)-Hej! Danielle, tak?-zapytał.-Ostatnio dostałem zezwolenie na sformowanie nowej drużyny Quidditcha i planuję to zrobić dzisiaj wieczorem.

(Danielle)-Przykro mi, ale muszę być na szlabanie u Umbridge.-odparła z goryczą w głosie.

Chłopak wydał z siebie jęk zawodu, a następnie przestąpił z nogi na nogę, nie mając pojęcia co ma uczynić.

(Zachariasz)-Nie możesz jej poprosić, żeby ci dzisiaj odpuściła?-zapytał z nadzieją.

(Lee)-Stary ty chyba zapomniałeś kim jest Umbridge.-zakpił.

(Zachariasz)-Po prostu miałem nadzieję, że przyjdziesz, bo jesteś ostatnią zawodniczką ze starego składu. Masz doświadczenie, a już w sobotę gramy pierwszy mecz.

(Danielle)-Będę wam kibicowała z okna.-poklepała go po ramieniu.-Ważne, żeby umieli się utrzymać na miotle. Powodzenia!

Zostawili chłopaka na schodach i z powrotem zaczęli kontynuować wędrówkę.

Szatynka rzeczywiście ubolewała nad tym, że nie może towarzyszyć nowemu kapitanowi.
Zatęskniła za grą. W zeszłym roku rozgrywki były odwołane ze względu na turniej, a w wakacje nie było możliwości latania na miotle. Gdyby w Nowym Jorku ktoś zobaczył jak leci na "szczotce" zrównując się z wieżowcami zrobiłby ogromne zamieszanie, a nie musiała wspominać o Grimmauld Place 12, którego nawet nie mogła opuszczać. Gdyby Molly zobaczyła ją jak lata na Nimbusie w holu, to obdarłaby ją ze skóry.

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now