107

334 20 2
                                    

Dziękuję za 100 tys. odczytów :)

Ps. Rozdział jeszcze nie jest sprawdzony


Katharsis.

Przez dziewiętnaście lat dążyła do tego, aby w końcu je odnaleźć i dopiero teraz robiła ku temu drobne kroki.

Wieczorny wietrzyk zwiastujący nadchodzącą jesień podrażnił jej skórę podczas kolacji, którą spożywała w ogrodzie Weasleyów. Cieplutkie cynamonki niedawno wyjęte z pieca przez Molly cieszyły jej kubki smakowe, a chłodne mleko dopełniało ten czar.

Już dawno nie czuła ciepła domu. Dopiero teraz zaczęła zdawać sobie z tego sprawę. Strata matki, wyprowadzka z rodzinnego domu, wyrzucenie ze szkoły, a następnie ucieczka na inny kontynent zakłóciła jej odczuwanie tej przyjemności jaką czuła teraz.

W Norze zawsze czuła się jak u siebie. Odgłosy rozmów, śpiew pani domu, zapach pól czy najzwyklejszy widok uciekających gnomów przed Georgem napawały ją spokojem.

- Jak się czujesz? - usłyszała kojący głos płomiennowlosego.

- W porządku. Delektuję się wolnością przed pierwszym dniem pracy. - parsknęła, opierając głowę o jego ramię.

Już jutro Danielle rozpocznie pierwszy dzień na stanowisku uzdrowiciela u Świętego Munga. Zdziwieni? Ona również do tej pory nie do końca w to wierzy.

Jakiś miesiąc temu wysłała sowę do szpitala z rozpiską swoich umiejętności uzdrowicielskich, a tydzień temu dostała odpowiedź. Dostała wakat jako uzdrowiciel stażysta na oddziale wypadków przedmiotowych.

Oczywiście miała pojęcie dlaczego tak długo oczekiwała na odpowiedź. Ministerstwo Magii z pomocą Dolores Umbridge porządnie zajęło się jej kartoteką po wydarzeniach z przed półtora roku. Dyrektor szpitala musiał porządnie się zastanowić czy dobrym pomysłem jest przyjęcie problematycznej czarownicy do personelu, ale w końcu przekonały go jej zdolności, które w przyszłości będą mogły pomóc unowocześnić cały szpital.

- Kiedy widzisz się z dziadkiem? - kolejne pytanie przerwało ciszę.

- Jutro rano wraca z Paryża, więc wpadnę do niego wieczorem. Muszę w końcu z nim pomówić. - westchnęła.

Nie czuła się gotowa na kolejną rozmowę o przeszłości swojej matki, ale była zmuszona dociągnąć to do końca. Rana nawet nie zdążyła się zaślepić, cały czas krwawiła. To od niej zależało czy zamknie ten rozdział i zacznie żyć dalej.

Dzięki George'owi udało jej się trochę dojść do siebie. Powoli naprawiali dawną relację i starali się wrócić do tego co było, jednak nadal musieli poświęcać dużo czasu, aby poznać się na nowo. Półtora roku rozłąki trochę ich zmieniło. Inne środowiska miały duży wpływ na ich przemianę. Nie była drastyczna, ale jednak miała znaczenie.

Nie byli znowu oficjalnie razem, ale potencjalny związek wisiał w powietrzu.

Nagle coś bardzo głośno zaćwierkało nad ich głowami. Chwilę później szatynka wyczuła jak ogromny dziób Carla szarpie jej koszulkę.

- Carl! - zaśmiała się.

- Chyba czegoś chce. - wtrącił George, unosząc kącik ust w górę. - Może chce się przelecieć.

- Najwidoczniej. - rzekła Scamander, klepiąc ptaka po łbie.

Ściągnęła siodło z ławy i w szybkim tempie osiodłała przyjaciela. Następnie wepchnęła do buzi ostatnia cynamonkę po czym wskoczyła na siedzenie i zebrała wodze.

Przeciwna~George WeasleyWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu