55.Wyznanie

1K 76 13
                                    

Wyszła z gabinetu w głębokim szoku.
Stukot jej stóp odbijał się echem od kamiennych ścian, a ona jak zahipnotyzowana szła przed siebie tam gdzie ponosiły ją nogi.
Głowa pulsowała jej niemiłosiernie od natłoku informacji.

Profesor Dumbledore zwolnił ją z ostatnich lekcji, bo spodziewał się, że przez resztę dnia będzie skupiała myśli na tym czego się przed chwilą dowiedziała, a nie na nauce.
Mimo, że od wyjścia z gabinetu nie wypuściła ani jednego słowa z ust to w jej głowie istniał wielki chaos.

Kierowała się w stronę Pokoju wspólnego i mimo tego, że zostało jej mało drogi do pokonania to miała wrażenie, że dystans się zwiększa.
Z każdym kolejnym krokiem coraz ciężej łapała oddechy. Czuła się jak podczas intensywnego maratonu.
Mimo, że wszystko mogło się wydawać absurdalne to objawy się namnażały.
Klatka piersiowa kołatała jej pod wpływem szybkich uderzeń serca, a obraz przed oczami się rozmazywał.

(Danielle)-Nie teraz, nie teraz...-wyszeptała przerażonym głosem.

Zatoczyła się na ścianę i bez jakiegokolwiek kontaktu z rzeczywistością zaczęła błądzić dłoniami po zimnym murze, by znaleźć klamkę do pierwszego wolnego pomieszczenia. Na korytarzu było zbyt duże ryzyko, że ktoś mógłby ją zobaczyć w tym stanie. Nie potrzebowała kolejnych problemów.

Jej głowę wypełniał wielki lęk. Nie potrafiła się skupić na czymś innym niż strachu o własne życie.
Zimny pot oblał jej plecy, a suchość w ustach nie dawała jej żadnej ulgi, wręcz przeciwnie.
Mruczała pod nosem niezrozumiałe słowa, których sama nie potrafiła zidentyfikować. Dudniało jej w uszach, myślała, że zaraz zwariuje.

Po chwili wyczuła pod palcami miedziane wybrzuszenie.
Zagryzła wargę do takiego stopnia, że wyczuła metaliczny posmak.
Szarpnęła klamką i dzięki Merlinowi drzwi były otwarte.
Wpadła do środka i w ostatniej chwili złapała równowagę, by następnie obrócić się i z trzaskiem zamknąć drzwi.
Opadła na kolana i skuliła się w kłębek, a następnie dała upust reszcie emocji.
Jej ciałem szarpnęły setki dreszczy odbierając jej panowanie.

Nagle wyczuła silny uścisk na ramionach, by po chwili znaleźć się w czyiś objęciach. Wbiła paznokcie w skórę nieznajomego chcąc się bronić mimo, że nawet nie wiedziała czy powinna.

(George)-Już jest dobrze.-szepnął, gładząc ją po włosach.-To ja, George. Jesteś bezpieczna.

Udało jej się rozpoznać głos należący do chłopaka.
Wciągnęła powietrze ze świstem i wtuliła głowę w jego klatkę piersiową co ku jej zdziwieniu dało jej ulgę.

Bliźniak odetchnął z ulgą, gdy wyczuł, że drżenie jej ciała powoli ustawało.
Kompletnie nie miał pojęcia co się z nią działo, gdy wszedł do klasy i zobaczył ją w takim stanie, ale nie zmienia to faktu, że straszliwie się o nią bał.
Odkąd dowiedział się, że Scamanderowie wrócili do szkoły to zapragnął się z nią zobaczyć, przeprosić. Już dawno przełknął dumę i zrozumiał gdzie on również popełnił błąd.

(Danielle)-George...-wychrypiała.

Chłopak nie odezwał się słowem dopóki nie był pewien, że Puchonka doszła do siebie.
Uniosła głowę i odszukała jego czekoladowe tęczówki.
Jej źrenice rozszerzyły się po spotkaniu z jego spojrzeniem, a mięśnie rozluźniły się.
Przez chwilę poczuła się dziwnie przez nagły komfort, który zawładnął jej organizmem po męczarniach.

Nękało ją to od miesiąca, od śmierci Dorothy. Co jakiś czas objawy się powtarzały, zawsze były takie same.
Nikomu o tym nie mówiła, nawet sama nie była pewna czy powinna. Uważała, że sama może sobie z tym poradzić.
Do tej chwili.

Cofnęła się o krok, a następnie spuściła wzrok.
Nie wiedziała jak ma się zachować, poraz kolejny czuła się jakby ktoś obcy zawładnął jej ciałem, a następnie pozostawił kompletnie nagą, zdezorientowaną i pełną wstydu.

(George)-Czy często cię to spotyka?-przerwał panującą ciszę.

(Danielle)-"To" czyli co?-odbiła piłeczkę.

(George)-No wiesz...-mruknął.-Ten stan.

Zielonooka pokręciła głową i podeszła do okna, by skupić się na czymś co ją uspokoi.
Zaczęła obserwować ptaki, rośliny poruszane przez wiatr, ale nie mogła opanować serca, które cały czas biło w zawrotnym tempie.

(George)-Nielle nie możemy znowu unikać rozmowy.-ruszył w jej stronę i zawachał się stojąc za jej plecami.-Czemu tak się zachowujesz? Czemu nagle zastaję cię w takim stanie?

(Danielle)-Czemu?!-podniosła głos.-Czemu jestem w takim stanie?-zaśmiała się histerycznie.-Moja matka umarła!-wywarczała. Chłopak głośno przełknął ślinę. Natychmiast pożałował swoich słów.-Moje życie z każdym dniem coraz bardziej się wali! Przed chwilą dowiedziałam się, że mam jakieś zdolności, przez które prawie zabiłabym ucznia! Po co mi one?! Nie prosiłam się o to! Mam zbyt dużo problemów! Do tego opuściła mnie najważniejsza osoba na świecie! Nie wyobrażasz sobie jak czułam się, gdy po obudzeniu zobaczyłam jej sztywne ciało!  Ona mnie zostawiła! Czy jest świadoma jak bardzo jest mi ciężko?! Jak jest ciężko Rolfowi?! Nie! Każdy dzień jest dla mnie taki sam! Taki sam, bo nie mam świadomości, że ona gdzieś tam na mnie czeka! Do tego cały czas mam te cholerne ataki, nawet nie wiem jak mam na to zaradzić! Wszyscy przez cały czas się nade mną litują mimo, że tego nie potrzebuję. Nie chcę litości, chcę przyjaciół! Chcę by było jak dawniej...-jej policzki lśniły od gorzkich łez. Po swoim długim i jakże głośnym wyznaniu poczuła coś nowego od dłuższego czasu. Najprawdziwszą ulgę.
Po tak długim czasie udało jej się wypuścić na zewnątrz wszystko złe co ją wypełniało. Nawet mimo, że okazała słabość płaczem to i tak psychicznie czuła się trochę lepiej.

Brązowooki ponownie wziął ją w objęcia i nie chciał jej puszczać.
Nie mógł uwierzyć, że tak delikatna osoba może skrywać w sobie tyle bólu.
Sam był wstrząśnięty wszystkim co powiedziała. Gdyby miał taką moc, to zabrałby jej całe cierpienie i wziął to wszystko na swoje barki. Niewątpliwie Scamander wielokrotnie pokazała, że jest silniejsza niż on czy wiele innych ludzi, których znał, ale nie chciał aby już na zawsze utknęła w bańce, w której się w obecnej chwili znajdowała.

(Danielle)-Już nie mam siły George.-wyszlochała.-Nie wiem co mam robić.

(George)-Wiem Nielle, wiem.-wyszeptał.-Teraz musisz mi tylko zaufać. Wkrótce wszystko będzie łatwiejsze.

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now