75.Słodycz

958 76 32
                                    

A może chciałybyście następną książkę związaną z The Walking Dead?

Puchonka odziwo zerwała się z łóżka wczesnym rankiem, mimo, że wczorajeszgo wieczoru odbyła się gigantyczna impreza w Pokoju wspólnym na cześć pierwszego zadania.
Wciągnęła na siebie szatę i błyskawicznie spakowała torbę, po czym ruszyła do Wielkiej Sali na śniadanie.

Tak jak można było się spodziewać, na śniadaniu było zaledwie kilka osób.
Nic dziwnego, ponieważ godzinę przed lekcjami uczniowie jeszcze byli zajęci błądzeniem w ramionach Morfeusza.
Ku uciesze dziewczyny, nie tylko ona postanowiła wstać wcześniej, bo na horyzoncie znajdował się Ced, który na jej widok błysnął niewyraźnym uśmiechem.

(Danielle)-Zmęczony?-zagadnęła, siadając na przeciwko.

(Cedrik)-To pytanie retoryczne?-mruknął, grzebiąc łyżką w owsiance.

Na tym przerwali konwersację.
Szatynka nałożyła sobie masę jedzenia i przystąpiła do konsumowania.
Za każdym razem, gdy słyszała dźwięk otwieranych drzwi, to zerkała z nadzieją, że zobaczy, któregoś z bliźniaków. Wmawiała sobie, że bez różnicy czy to będzie Fred, czy George, natomiast prawda była taka, że miała większe nadzieje na zobaczenie drugiego z nich.

(Danielle)-Ced, mam pytanie.-zaczęła.-W sumie nigdy nie pytałam o nic podobnego, ale ty wydajesz się...och ekspertem?

(Cedrik)-Hm?

(Danielle)-Miałeś kiedyś tak, że od dłuższego czasu byłeś w kimś zadurzony, ale nie zdawałeś sobie z tego sprawy?-nagle chłopak sprawił wrażenie rozbudzonego, bo wbił w nią zainteresowane spojrzenie.-Wiesz, znałeś tę osobę od dłuższego czasu i nagle puff! Stwierdziłeś, że ci się podoba.

(Cedrik)-Znam go?- jego wnętrzem zawładnął pewnego rodzaju błogostan.

(Danielle)-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.-ciągnęła.

(Cedrik)-Miałem.-mruknął, mierząc ją wzrokiem. Poczuł jak ten dzień powoli staje się lepszy.

(Danielle)-Zrobiłeś coś z tym?

(Cedrik)-Teraz ty odpowiedz na moje pytanie.-zaśmiał się.

(Danielle)-Znasz.-pokiwała głową, oblewając się purpurą.

(Cedrik)-Nie i żałuję.-westchnął.

(Danielle)-Może nie wszystko stracone?-rzekła pokrzepiającym głosem, a na jego twarzy pojawił się nieodgadniony uśmiech.

(Cedrik)-Być może.

...

(Danielle)-Hej Hazel!-zawołała, gdy dostrzegła ją na jednej z ławek.

Dziewczyna podskoczyła do góry, wytrzeszczając oczy. Zaczęła obracać głowę na wszystkie strony, dopóki nie dostrzegła rozbawionej szatynki, spoglądającej na nią z pod długich rzęs.

(Hazel)-Och, cześć.-rzekła z zakłopotaniem.

Ruszyła dalej, a jej celem była kuchnia.
Miała już do końca dnia wolne, bo reszta w tej chwili była obecna na opiece nad magicznymi stworzeniami, a chciała coś szybko przekąsić.
Pewnym krokiem zmierzała ku celowi, gdy nagle usłyszała ciche pochlipywanie. Natychmiast przystała i obróciła głowę w stronę odgłosu, ale nic nie dostrzegła.
Wzruszyła ramionami i przymierzyła się do postawienia kolejnego kroku, ale płacz ponownie rozbrzmiał.
Zza filaru wyszedł chłopiec, mający na oko jedenaście może dwanaście lat.
Gdy dostrzegł Puchonkę, która wpatrywała się w niego ze współczuciem, błyskawicznie zaczął wycierać twarz rękawem.

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now