2

3.1K 132 13
                                    

Puchonka tkwiąca w chwilowym zamyśleniu nie usłyszała słów opiekunki.

(Danielle)-Pani profesor ja nawet nie zdążyłam nic zrobić.-rzekła z oburzeniem.

Jak wielkim pechowcem czuła się w owej chwili, ponieważ nie zdążyła wejść do dormitorium, a wyczuwała woń nadciągającego szlabanu.

(Prof.Sprout)-Tym razem to nie szlaban. Mam dla pani dobrą wiadomość. Rozmawiałam z panem Diggorym i opowiedział mi o pani co nie co.-przerwała rzucając przelotne spojrzenie na chłopaka.-Jako iż pan Preece skończył szkołę...

Na dźwięk znajomego nazwiska na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

(Prof.Sprout)-Jest pani nową ścigającą naszej drużyny Quidditcha!-klasnęła w dłonie.

(Danielle)-To nieprawdopodobne.-wyszeptała.

Odkąd jej noga poraz pierwszy stanęła w murach zamku, wymarzyła sobie uczestnictwo w szkolnych zawodach Quidditcha.
Radość, która wypełniała ją w tej chwili, przyćmiła jej zdrowy rozsądek.

(Prof.Sprout)-Kapitan na pewno poinformuje cię o treningach, a tym czasem idźcie spać.-ponagliła.-Jutro pierwszy dzień nauki.

Gdy kobieta wycofywała się z pomieszczenia szatynka posłała jej ostatnie podziękowania, a gdy upewniła się, że opuściła pokój puściła wodzę emocji i zaczęła wykonywać taneczne ruchy, które z perspektywy oglądającego przypominały skutki zaklęcia Upiorogacka.

(Danielle)-Dziękuję!-po chwili słabości poraz kolejny rzuciła się w ramiona przyjaciela.

(Cedrik)-Wiedziałem, że się ucieszysz.-jego policzki pokryły się szkarłatem.

Serce mu rosło na widok uradowanej dziewczyny.

(Danielle)-Czemu nic nie powiedziałeś wcześniej?-zapytała.

(Cedrik)-Miałem psuć niespodziankę?-uniósł brwi z uśmiechem.

Diggory już od końca zeszłego roku, gdy dowiedział się o prawdopodobieństwu odejścia kolegi z drużyny rozważał przyjęcie Scamander.
W końcu wiele razy widział jak wykazywała się umiejętnościami latania, gdy ćwiczyli razem każdego niedzielnego wieczoru odkąd się poznali.

Jeszcze przez moment pokój był wypełniony radosnymi okrzykami dziewczyny, dopóki jeden z prefektów nie uświadomił ich, że jutro są lekcje.

Po ciepłym pożegnaniu dziewczyna skierowała się w stronę swojego dormitorium.

Po wejściu do środka od razu dostrzegła dwie współlokatorki szykujące się do snu z uśmiechem na twarzy.

Mogłyby być zwrócone plecami w jej stronę, a rozpoznała by je nawet w tłumie uczniów.
Allison była bystrą brunetką o czekoladowym spojrzeniu, widać było w niej potencjał bogini piękności.

Lynn jako charyzmatyczna osoba szerzyła wokół siebie optymistyczną aurę.
Jej wybuchową naturę pieczętowało niebieskie oczy i blask blond włosów.

(Danielle)-Cześć wam!-bez ostrzeżenia wzięła je w objęcia.

(Allison)-Też tęskniłyśmy.-parsknęła śmiechem.

(Lynn)-Widzę, że w te wakacje stałaś się jeszcze silniejsza.-rzekła łapiąc przerywane, płytkie oddechy.

(Danielle)-Nawet nie wiecie jak tęskniłam-przeciągnęła.-Rolf miał mnie serdecznie dość.

Przez jej myśl przebiegło tysiąc wspomnień, w których jej brat w bezsilności chciał ją zamknąć w schowku na miotły.

(Lynn)-W takim razie czekamy na opowiadania.-zasiadła wygodnie na łóżku.

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now