95

814 70 49
                                    

Po usłyszeniu odpowiedzi nacisnęła na klamkę i dostała się do gabinetu, który już na zawsze będzie wywoływał u niej złe wspomnienia.

- Dzień dobry. - powiedziała sucho, a następnie zajęła miejsce przy stoliku, nie czekając na zaproszenie.

Jeżeli ma rozpocząć tę torturę to chce zacząć jak najszybciej, a przy dobrych wiatrach wróci do dormitorium i wyrobi się z wypracowaniem z eliksirów.

- Przemyślałam twoje ostatnie zachowanie i dzisiaj posiedzimy nad twoim szlabanem trochę dłużej, zważając na to, że nie masz dzisiaj patrolu. - rzekła Dolores, wyszczerzając ostre zęby. - No już, do pisania.

...

George opuszczał kuchnię z torbą pełną przekąsek na zbliżającą się imprezę w Pokoju wspólnym Gryffindoru i dostrzegł kogoś, kogo kompletnie się nie spodziewał.

- Hej! - rzucił czarnoskóry, widząc jak opuszcza pomieszczenie. - Widziałeś może Danielle?

Merlin ze spokojem na twarzy przypatrywał się rudzielcowi, który, mimo że na zewnątrz wyglądał niczym anioł, to w środku walczył z tym, żeby nie zignorować go i odejść bez słowa.

- Danielle jest na szlabanie. - odparł sucho.

- Och, to w takim razie mógłbym mieć do ciebie prośbę? - zapytał, a tamten w odpowiedzi skinął głową. - Możesz jej to przekazać?

Wręczył mu idealnie biały pergamin zawinięty w rulonik, a następnie uśmiechnął się serdecznie.

- Wielkie dzięki. - rzucił, a następnie odszedł w swoją stronę.

Brązowooki odszedł kilka metrów dalej, by przysiąść na pojedynczej ławce.
Odstawił pakunek, a po chwili wyjął z kieszeni przesyłkę, którą przekazał mu Ślizgon.

- Czy Danielle będzie zła jeśli na to zerknę? - szepnął sam do siebie.

Ciekawość wygrała.
Rozwinął pergamin, a jego oczy automatycznie zaczęły biegać po licznych strofach, układających się w amatorską poezję o... miłości?

- Co do... - przerwał, słysząc nadchodzący odgłos kroków.

Szybko zwinął kartkę i wepchnął do przedniej kieszeni, a następnie przeniósł wzrok w głąb korytarza.

Minęło kilka sekund, a blask lamp oświecił sylwetkę szatynki, która ze zmarnowanym wyrazem twarzy podążała w stronę Pokoju wspólnego.
Nie umknęło mu to, że w międzyczasie zawiązywała bandaż na nadgarstku, co przysparzało jej trochę problemu, bo miała do użytku tylko prawą rękę.

- A kogo ja widzę? - zapytała, uśmiechając się czule. - Chyba szykuje się jakaś imprezka?

Natychmiast w oczy rzuciła jej się torbą pełna jedzenia, a dopiero później odkryła jego kamienną minę.

- Wszystko w porządku? - uniosła brew.

Zajęła miejsce obok i spojrzała na jego profil.
Kilka lat przyjaźni z nim, a potem kilka miesięcy związku dało jej pewną umiejętność.
Zawsze potrafiła dostrzec kiedy coś jest z nim nie tak.

Wsadził rękę do kieszeni, a następnie wyjął ten sam zwitek papieru, który przyprawił go o mdłości.
Położył jej na kolanach i zaczął obserwować jak zaczyna odczytywać wiersz słowo po słowie, a im dalej dochodziła tym uśmiech na jej twarzy robił się coraz większy.

- To od Merlina? Świetnie mu to wyszło. - powiedziała zupełnie szczerze.

- Nie wiedziałem, że piszecie sobie romantyczne wiersze. - prychnął.

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now