103

622 54 29
                                    

Obudziły ją promienie słońca wpadające przez odsłonięte okna.

- Widzę, że moje złotko postanowiło się w końcu obudzić. - do jej uszu doszedł niski głos, na którego dźwięk, uśmiech niemal od razu zawitał na jej ustach. - Co jak co, ale chrapiesz głośniej niż nie jeden chłop.

Przetarła zmęczoną twarz i po chwili wyczuła jak materac tuż obok niej ugniata się pod czyimś ciężarem. Uchyliła powieki, a jej spojrzenie spotkało się z brązowymi tęczówkami mężczyzny. Błysnął zębami i pochylił się, aby złożyć jej na czole czuły pocałunek.

- Zajrzałem do twojego ptaka i współczuję temu, który będzie sprzątał po nim sypialnię. - rzekł, kręcąc głową z uśmiechem.

Danielle jęknęła cicho.
Musiała go umieścić na razie w swojej sypialni. Nie opłacało jej się organizować mu legowiska, ponieważ miała NADZIEJĘ, że długo tutaj nie zabawi. Obok małego domku, który zamieszkiwała razem z Zekem była drewniana chatka, którą wybudowali specjalnie dla Carla. Tam był jego dom.

- Myślałam, że wpadniesz wieczorem. - mruknęła, przeczesując włosy.

Mężczyzna wsunął się pod pościel, a ona wygodnie oparła głowę o jego ramię i cicho ziewnęła.

- Też tak myślałem, ale szybciej załatwiłem sprawy w Ministerstwie i... jestem! - zawołał, uśmiechając się szeroko.  - Mamy dzisiaj coś ciekawego do roboty?

- Ślub.

- Danielle wiem, że znamy się już trochę, a z ciebie jest całkiem prawilna kobietka, ale jeszcze nie jestem gotowy. Moglibyśmy iść na jakąś kolację i wtedy coś, by się pomyślało. - jego klatka piersiowa zafalowała pod wpływem chichotu.

Szatynka również odpowiedziała parsknięciem, ale wkrótce musieli wrócić na ziemię.

Opuściła materac, leciutko krzywiąc się pod wpływem chłodu, który podrażnił jej skórę. Uwielbiała leniuchować w łóżku, ale opuszczenie go to zupełnie inna sprawa.

- Nowa piżamka? - Zeke uśmiechnął się pod nosem. - Podoba mi się.

Danielle pokręciła głową z niedowierzaniem, po czym opuściła pokój i pokierowała się na parter.

Zabrała potrzebne rzeczy i z powrotem powróciła na piętro, aby tym razem zajrzeć do Carla.

Gdy otworzyła drzwi od sypialni, to ptak podniósł łeb, mierząc ją uważnym spojrzeniem, po czym zaćwierkał i rozwarł dziub. Podrzuciła mu kilka fretek i zostawiła go samego, aby w spokoju mógł się pożywić.

Następnie sama zjawiła się w kuchni, by urządzić małe śniadanie, ale ktoś ją wyprzedził.

Przy kuchence swoje miejsce zajmował Ezekiel. Smażył pachnąca jajecznicę, jednocześnie nucąc pod nosem jakąś piosenkę, co wywołało uśmiech na jej twarzy.

To sprawiało, że czuła się jak w domu.

- Zabrałem swój najlepszy garnitur. - mruknął, gdy już rozsiedli się na ganku. - W sumie jedyny. Miałem go ostatnim razem na sobie, na ślubie kuzynki... Piętnaście lat temu.

- Na pewno będziesz dobrze wyglądał. - odparła, uśmiechając się promiennie.

Zeke przechylił głowę na bok i błysnął zębami w podzięce.

- A tak swoją drogą, widziałaś się z nim? - zapytał, spoglądając na nią z uwagą.

Dziewczyna upiła łyk wody i zmarszczyła brwi.

- Z kim?

- Nie udawaj, że nie wiesz o kogo mi chodzi. - mruknął. - Z Georgem.

Na same wspomnienie pamiętnego wieczoru przewróciła oczami.

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now