98

959 64 41
                                    

Scena 18+

Dziewczyna grabiła liście w stronę gigantycznej kupy na końcu dziedzińca. Już drugą godzinę sprzątała podwórze w przeciwieństwie do jej chłopaka, który od pewnego czasu wylegiwał się na bruku i porządkował zamówienia na ich produkty.

- George proszę cię pomóż mi, bo zaraz dostaniesz tymi grabiami. - zajęczała, przystając na chwilę.

- Nie możesz użyć magii? - odpowiedział, nie odrywając wzroku od pergaminu.

- A co jeśli Filch przyjdzie akurat w tym momencie, gdy będę czarowała? Nasza kara przedłuży się o kolejny miesiąc.

- Nie przesadzaj. Nie przyszedł tutaj już od godziny.

Szatynka dała za wygraną i oparła grabie o murek, a następnie machnęła rękoma, szepcząc pod nosem "Chłoszczyć". W mgnieniu oka wszystkie liście uniosły się nad ziemię, a po czasie ułożyły w zwarte kupki, czyniąc dziedziniec czystym.

Wolnym krokiem podeszła do rudzielca i podparła ręce o biodra.

- W takim razie co teraz? - zapytała z ciekawością.

- Teraz, a raczej zaraz pouczę cię grać na pozycji pałkarza w Quidditchu. - odparł, uśmiechając się pod nosem.

- Co? Po co mi ta umiejętność skoro jestem ścigającą. - uniosła brew, gdy podniósł się z ziemi i chwycił jej dłoń.

- Skąd wiesz, że nie będziesz musiała kiedyś kogoś zastąpić?

- Widzisz mnie w roli pałkarza? - parsknęła.

Zmierzył ją wzrokiem i zachichotał pod nosem. W prawdzie większość pałkarzy to umięśnieni gracze, ponieważ do wybicia tłuczka potrzeba było niemałej siły.

- Ja wierzę w twoje umiejętności. - puścił jej oczko. - I spodziewam się niezłego ubawu.

Po dotarciu na boisko na szczęście nikogo nie zastali. Scamander od razu ruszyła na sam środek, a chłopak podążył do szopy, by zabrać potrzebny sprzęt. Wkrótce wrócił z kufrem pod pachą oraz dwoma pałkami.

Wręczył jej jedną z nich, a ich ciężar uderzył w nią znienacka. Nie były najlżejsze, ale dla takiego George'a lub Freda nie sprawiały problemu.

- A miotły? - zapytała z nadzieją.

- Jesteś taką niezdarą przez co boję się, że znowu spadniesz. Poćwiczymy na ziemi.

- Ej! Ostatnio sobie poradziłam! - dźgnęła go palcem w klatkę piersiową.

- Ćwiczymy na ZIEMI i kropka. - powtórzył i cmoknął ją w nos.

Szatynka przewróciła oczami i cofnęła się o kilka kroków do tyłu.

- Dobrze mamusiu. - burknęła.

- Wolałbym "tatusiu". - poprawił ją, uśmiechając się pod nosem.

Poczuła jak jej policzki się czerwienią, ale szybko to zignorowała. Przymrużyła oczy i pokręciła głową z uśmieszkiem.

- To zrobimy tak. Zaraz otworzę wieczko, a gdy tłuczek wyleci to go odbijesz. - powiedział spokojnym tonem.

- To żeś mi wytłumaczył. No nie spodziewałam się, że będę musiała go odbić. - sarknęła.

George zignorował jej odzywki.
Podszedł do niej od tyłu i delikatnie stuknął ją w kostkę.

- Rozstaw szerzej nogi i je ugnij. Łatwiej złapiesz równowagę.

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now