24

1.4K 84 11
                                    

Po rozwiązaniu sprawy z Jordanem Danielle postawiła sobie nowe zadanie-pogodzenie jej przyjaciółek.

Mimo, że ten tydzień był niemal zatopiony we wszelkiego rodzaju sprawdzianach i esejach to ona nadal próbowała wygrzebać z głowy jaki kolwiek pomysł, który miałby mieć jaki kolwiek wpływ na sytuację dziewczyn.

W piątkowy wieczór po kolacji postanowiła zasięgnąć po radę do ekspertów...a raczej eksperta.

Gdy George Weasley opuszczał w samotności Wielką Salę Scamander wyłoniła się zza dębowych drzwi i pociągnęła go za szatę w najbliższy korytarz.

(Danielle)-Hej Georgie.-przywitała się słodko. Gdzie Fred?
W końcu musiała jakoś zacząć.

(George)-Cześć.-mrugnął do niej okiem.-Poszedł z dziewczynami do pokoju wspólnego. Coś się dzieje?

(Danielle)-Potrzebna mi twoja pomoc.-odpowiedziała stanowczo.

Złapała go za dłoń i pociągnęła w stronę wyjścia z zamku.
W tej chwili to jedyne dobre miejsce na rozmowę.

Wychodząc na błonia natychmiast zaciągnęła się świeżym, leśnym powietrzem.

Kiedykolwiek wcześniej nie wyszła by o tej porze na dwór bez zezwolenia.
Znajomość z Gryffonami w pewnym sensie ułatwiła jej łamanie szkolnego regulaminu.
Oczywiście męskie towarzystwo w gwieździsty wieczór dodawało jej poczucie bezpieczeństwa, ale to mały szczegół.

Zaczęli się kierować w stronę dziedzińca.

(George)-To jaka jest sprawa?-rzucił okiem na jej spiętą posturę.

Nie miała pojęcia jak ma mu powiedzieć o sytuacji nie zdradzając sekretu Lynn.

Nerwowo skręciła palce i przemówiła.

(Danielle)-Lynn i Allison się bardzo poważnie pokłóciły, a ja nie mam kompletnie pomysłu jak je pochodzić, a do tego dobija mnie to, że...

Wytrzeszczyła oczy widząc niedaleko dwie sylwetki i wydając zduszony oddech wskoczyła za najbliższy żywopłot, a George, który najwyraźniej również zauważył towarzystwo innych poszedł za ich śladem.

Postacie się zbliżały coraz szybciej, a ich głosy były coraz bardziej wyraźne i...rozpoznawalne.

Gdy zatrzymali się idealnie przed nimi to Danielle niemal natychmiast ich rozpoznała.

(Danielle)-To mój brat i Allison.-szepnęła.

George porozumiewawczo kiwnął głową.

Z jednej strony nie powinni podsłuchiwać, ale ciekawość brała nad nimi kontrolę.

(Rolf)-Zbyt długo to przeciągam, wybacz.-zakłopotany odwrócił wzrok na najbliższy głaz.-Jestem trochę zestresowany.

Allison nie kontrolując się złapała go za dłonie, a to odziwo dodało mu pewności siebie.

(Allison)-Nie masz czym.-rzekła spokojnym tonem.

Rolf wziął głęboki oddech i napiął mięśnie na całym ciele.

(Rolf)-Chyba mi się podobasz...Nie chyba! Na pewno!-wydukał.-Od bardzo d-dawna!

George na dźwięk paniki w jego głosie zaczął się cicho śmiać, a Danielle z głupkowatym uśmiechem na twarzy zakryła mu usta.

Allison przez chwilę wpatrywała się w miejsce ich kryjówki, ale następny ruch jaki wykonała zadziwił zarówno dwójkę schowaną w krzakach jak i Rolfa.

Wspięła się na czubki palców delikatnie łapiąc kołnierz koszuli Scamandera i złożyła ciepły pocałunek na jego malinowych ustach.

Chłopak zaszokowany wytrzeszczył oczy i chwilę stał w osłupieniu.
Po chwili objął brunetkę w talii i powtórzył jej czynność.

Wtedy Danielle zrozumiała, że to czas by się ulotnić.
Szanowała prywatność ich obojga, a jej trudno by było zachowywać się bez podejrzeń w konfrontacji z obojga.

...

Przez najbliższe kilka dni Allison nawet nie napomknęła tematu Rolfa Scamandera.

Danielle jednocześnie rozumiała przyjaciółkę, bo to jednak dla niej nowa sytuacja, ale jednak czuła małe ukłucie w sercu, ponieważ zawsze mówiły sobie wszystko.

Na przerwach pomiędzy lekcjami miała wrażenie, że pewien osobnik stara się z nią nawiązać kontakt.

Pewnym osobnikiem był szarooki szatyn, który w tej chwili chował się za jednym z filarów i wyczekiwał na moment, w którym mógłby podejść do Nielle.

Gdy już postanowił wyjść z ukrycia zadzwonił dzwonek wzywający go na ONMS.

Westchnął i wycofał się w stronę wyjścia.

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now