70.Oparcie

994 78 44
                                    

Wybaczcie, że rozdział jest taki sobie. Obiecuję, że jutro się zrekompensuję.

(Allison)-Nie macie wrażenia, że ktoś nas obserwuje?-zapytała, rozglądając się po lokalu.

Trzy Miotły były zapełnione ludźmi, głównie uczniami. Danielle, która także od pewnego czasu czuła dyskomfort, równieżobejrzała się na wszystkie strony, ale nikogo nie dostrzegła.
Była niedziela, dzień, który trafił jej się zupełnie wolny od prac domowych, nauki, nawet patroli, a jednak czuła się wbrew pozorom pozbawiona jakiekolwiek komfortu.
Z okazji wolnego postanowiła wybrać się do Hogsmeade z bliźniakami, Lee i Ronem, który ostatnio spędzał z chłopakami więcej czasu, ponieważ rzekomo pokłócił się z Harrym. Przy okazji poprosiła, by jej współlokatorki również jej towarzyszyły, chciała ich wszystkich bardziej poznać.

(Fred)-Trudno nas nie obserwować skoro siedzi tutaj kilku przystojnych kawalerów.-rzekł z dumą.-Nie mówię o tobie Ron.-najmłodszy z Weasleyów przewrócił oczami, najwyraźniej zażenowany żartem brata.

(Lee)-A kto to?-zapytał, wskazując palcem w najgłębiej osadzone miejsce w barze.

W kącie, przy pustym stoliku, samotnie przesiadywał chłopak. W rękach trzymał wydanie Proroka codziennego i  lektura nie zdawała się przykuwać jego uwagi, bo co kilka sekund opuszczał ją i ilustrował ich grupkę bacznym wzrokiem.

(Danielle)-To Steve.-mruknęła.-On też jest prefektem Hufflepuffu.

(Lynn)-Co jest w nas takiego interesującego?-zapytała, a następnie upiła łyk piwa kremowego.

(Fred)-Już mówiłem, że...

(Danielle)-Cicho!-rozkazała, a on rozbawiony wymienił się spojrzeniami z bratem.

(George)-Może zapytam czy chce się dosiąść. Wolę żeby siedział obok niż zachowywał się jak sęp.-westchnął, a następnie powstał. Puchon, który po chwili dostrzegł, że został odkryty, natychmiast powstał, przy okazji przewracając krzesło, a następnie szybkim krokiem opuścił pub.-Okej, to było dziwne.

(Allison)-Może się z nim na coś umawiałaś?-rzuciła w stronę zielonookiej.

(Danielle)-Chyba...a niech to.-fuknęła, przypominając sobie ich rozmowę z przed kilku dni.-Ostatnio mnie pytał czy pójdę z nim do Hogsmeade.

(Lee)-I co, zgodziłaś się?-uniósł brew.

(Danielle)-A czy gdybym się zgodziła, to bym siedziała obok?-opuściła ramiona.-Oczywiście, że nie. Zbyłam go. Na dodatek najgłupszą wymówką, na jaką mogło mnie stać.

(Fred)-To dobrze.-powiedział, uśmiechając się dwuznacznie.

(Danielle)-Dlaczego?

(Fred)-Co?

(Danielle)-Co?

(Fred)-Co?

(Danielle)-Co, co?

(Fred)-O co pytasz?

(Danielle)-Dlaczego, "to dobrze".-zacytowała.

(Fred)-Przecież nic takiego nie powiedziałem.-zaczął zmieniać temat.

(Danielle)-Jak?! Przecież przed sekundą...

(Lee)-No już, koniec. Myślę, że doszczętnie wybiliście wszystkich z rytmu.-machnął ręką. Tak naprawdę wiedział o czym mowa, lecz dbał o interesy drugiego przyjaciela, który w tej chwili rozbawiony obserwował jak szatynka pokazuje różnorakie gesty pozostałym dziewczynom, oczekując poparcia.

Przeciwna~George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz