71.Rumieniec

1K 87 65
                                    

Przez sprawy prywatne kolejny rozdział pojawi się dopiero w sobotę.

(Danielle)-Czyli zadanie na być związane ze smokami...-podrapała się po głowie.

(Cedrik)-Tak mi powiedział Harry. Nie mam pojęcia skąd o tym wiedział, ale...

(Danielle)-Teraz to nie jest najważniejsza kwestia. Musisz znaleźć sposób jak pokonać tego stwora. Niestety popełniłeś błąd przy wyborze pomocnicy, bo ja mam tak duże pojęcie na temat magicznych stworzeń, tak jak Snape o szamponach do włosów.-uśmiechnęła się półgębkiem, ale poważny wyraz twarzy Puchona się nie zmienił.-Masz jakiś pomysł na to jak mógłbyś pokonać słodkiego smoczka?-sarknęła.

(Cedrik)-Mam pewna ideę, ale gorzej z wykonaniem. Chodzi o transmutację.

(Danielle)-Przecież nie masz problemu z...

(Cedrik)-No dobrze!-prychnął.-Po prostu chciałem żebyśmy spędzili razem trochę czasu. Ostatnio mamy go bardzo mało dla siebie. Ja spędzam czas z Cho ty z Fredem i Georgem, głównie  Georgem.

(Danielle)-Głównie Fredem i Georgem.-poprawiła go.

(Cedrik)-Niech ci będzie. Po prostu dziwnie mi bez ciebie.-uśmiechnął się nieśmiało.-Może nie wiesz czym się różni rogogon węgierski od czarnego hybrydzkiego, ale...

(Danielle)-To akurat wiem.-rzekła dumnym głosem.

(Cedrik)-Okej nie ważne. Jesteś dobrym motywatorem. Nic nie pomoże mi bardziej niż twoje krzyki nad głową. Wchodzisz w to?

(Danielle)-To pytanie retoryczne?-zaśmiała się.-Oczywiście, że tak. Kto by nie chciał pokrzyczeć na Cedrika Digorry'ego?

Ruszyli na Błonia i zgodnie z tym co postanowili wcześniej, dzisiaj poćwiczą zaklęcia transmitujące.
Zaczęli szukać dużych przedmiotów, które po przemienieniu mogłyby skutecznie odciągnąć uwagę potwora.
Nie minęło kilka minut, a odnaleźli wystarczających rozmiarów kamień.
Cedrik odnalazł zaklęcie na transmitowanie przedmiotów w zwierzęta i na tym właśnie się skupił.
Za cel postawił sobie przemianę głazu w psa.
Z początku nie wychodziło kolorowo, a siedząca nieopodal szatynka zaczynała się nudzić.

(Danielle)-Jego tylnie łapy przypominają zdeformowane cukinie.-wtrąciła poraz któryś.

(Cedrik)-Może ty spróbujesz go przemienić, hm?-zapytał, czując iskierkę irytacji.-Łatwo ci mówić, gdy jesteś tylko obserwatorem.

(Danielle)-To ty się zgłosiłeś do turnieju, nie ja. Poza tym jestem motywatorem, a nie "obserwatorem" chłopcze.-skwitowała.-Przecież nie opanujesz tego w jeden dzień, możemy poćwiczyć jutro. Ciągnąć to na siłę nic, nie osiągniesz.

(Cedrik)-Nie mogę się poddawać, zostało bardzo mało czasu.-rzucił przez ramię, a następnie powrócił do pracy.

Zegar wybił szóstą, a ona wyczuła jak bruczy jej w brzuchu. Podniosła się z ziemi, otrzepując szatę i postanowiła zainterweniować.
Podkradła się na palcach i z głośnym krzykiem wskoczyła brunetowi na plecy. Natychmiast głośno zawył i stracił równowagę, przez co poleciał do tyłu, na jej nieszczęście, ponieważ przygniotł ją całym ciałem.

(Danielle)-Mój kręgosłup.-wyjęczała.-Chyba coś mi chrupnęło.

(Cedrik)-Ty małpo.-syknął, a następnie obrócił się, by znaleźć się z nią twarz w twarz.-Aż tak ci się nudziło?

(Danielle)-Byłam głodna, okej? Teraz nawet nie wiem czy się poniosę. Matko ile ty ważysz, ze sto kilo? Prawilny człowiek chce zjeść kolację, a zostaje przygnieciony żywym workiem gruzu.-wyszczerzyła się, gdy skarcił ją wzrokiem.

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now