90

1K 69 50
                                    

Do zobaczenia za dwa tygodnie!

Chłopak od razu poszedł jej śladem. Piorunem podniósł się z miejsca, a odgłos szurania rozniósł się w czterech ścianach.
Zaalarmowana Umbridge natychmiast uniosła głowę, a jej paciorkowate oczy śledziły każdy jego ruch.

(Umbridge)-Przepraszam, ale czy wyraziłam zgodę byś opuścił swoje miejsce?-pisnęła, ale on odwrócił się plecami i nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi.-Niedorzeczność! Masz w tej chwili zaniechać swoich zamiarów i...

Drzwi ponownie trzasnęły.
George pewnym krokiem ruszył przed siebie z inicjatywą odnalezienia swojej dziewczyny, która jak podejrzewał próbowała gdzieś odreagować swoje negatywne emocje.
Podświadomość nakazała mu pokierować się w stronę Błoni i tak jak się spodziewał po kilku minutach odnalazł ją pod jednym z drzew, trzymającą w drżącej dłoni tlącego się papierosa.

Skrzywił się nieznacznie, widząc jak wypuszcza z ust szare kłęby dymu.
Na prawdę nie lubił tego nałogu, a gdy pewnego dnia na Grimmauld Place 12 sprzedała mu gadkę, że "to ją odpręża" zniechęcił się do tego jeszcze bardziej.

Znalazł się tuż obok, ale zerknęła na niego kątem oka i zaciągnęła się poraz ostatni, po czym odrzuciła peta pod nogi.

(Danielle)-Nienawidzę jej.-wymamrotała rozdygotanym głosem.-Jeszcze moment wysłuchiwania tych kłamst, a i ja targnęła bym się na...

(George)-Nie mów tak.-powiedział, wciąż zachowując dystans. Nie miał pewności czy ma ochotę na bliskość w takim momencie.-Ta głupia jędza nie może oddziaływać na ciebie w ten sposób. Nikt nie może.

(Danielle)-A jednak to zrobiła.-powiedziała już spokojniejszym tonem.

Opuściła ramiona i westchnęła głośno, po czym zrobiła krok w jego stronę i zatopiła się w jego pełnych ukojenia objęciach.
Wtuliła głowę w jego tors i wciągnęła powietrze, delektując się jego zapachem. Pachniał cynamonem, perfumami o niezwykle zmysłowym zapachu i letnim powietrzem, co częściowo przywróciło jej zmysły.

(Danielle)-Przepraszam.-szepnęła.

(George)-Za co?-uniósł brew i na chwilę odsunął od niej głowę, by móc na nią spojrzeć.-Skarbie nie masz mnie za co przepraszać.

(Danielle)-Znowu dałam się ponieść emocjom.-westchnęła.-Słuchanie takich bzdetów o własnej matce jest okropne. Nie potrafię zdzierżyć, gdy ktoś wypowiada takie oszczerstwa o mojej rodzinie. Jednak jestem pewna, że gdyby powiedziała coś o tobie lub o Fredzie, Allison, Lynn czy Lee postąpiła bym tak samo.

Płomiennowłosy pochylił się i musnął jej czoło.

(George)-Wiem, Nielle.-pokiwał głową.-Ta klępa niedługo pożałuje za to co dzisiaj zrobiła.

Usłyszeli kroki, a George instynktownie schował dziewczynę za sobą. Westchnęła cicho, obawiając się, że zaraz znowu usłyszy przesłodzony głos, który doprowadzał ją do granic możliwości, ale zamiast tego do jej uszu doszedł chłopięcy głos.

(Chłopak)-Danielle jest wzywana do profesor Sprout.-oznajmił.

Szatynka wykroczyła zza szerokich pleców rudzielca i rzuciła mu sztuczny uśmiech.

(Danielle)-Czas na prawdziwy Armagedon.-sarknęła.

Podążała przez zamek, i gdy znalazła się na miejscu ustała przed drzwiami, rozmyślając nad tym jak przekona zielarkę do swoich racji.
Maszerowała w dwie strony układając kwestie w głowie, gdy nagle drzwi otworzyły się ze skrzypieniem i profesor Sprout wyłoniła się ze swojej pieczary. Miała ponurą i wyraźnie zaniepokojoną minę.

Przeciwna~George WeasleyWhere stories live. Discover now