Powolnym gestem otworzyła furtkę i dostała się do ogrodu dziadków.
Nic się nie zmieniło przez tyle czasu. Kilkanaście lat temu uczyła się tu chodzić, podpierając się o drewniany płot, a teraz mijała go jako dojrzała osoba. Ta sama szopa na sprzęt ogrodowy i miotły, mały plac zabaw, który zbudowała im Tina oraz ganek, na którym zawsze spędzali święta w rodzinnej atmosferze.
Jednak teraz czuła się tu dziwnie obco.
Otworzyła drzwi, zostawiła buty w przedpokoju i podążyła za hałasem, który dobiegał z sypialni. Cichutko przedostała się do pomieszczenia i tak jak myślała zastała tam Newta.
Przez moment przyglądała się jego poczynaniom. Starannie układał wszystkie swoje ubrania w drewnianej szafie. Nie używał magii, ani innych wynalazków - robił to tradycyjnie, co było na swój sposób piękne. W tych czasach rzadkością było odejście od magii, ale niektórzy nadal pozostawali wierni staremu porządkowi.
- Jeden z niewielu momentów, w którym moja stokrotka jest cicho. - powiedział ciepłym głosem.
Zielonooka podskoczyła, nie spodziewając się, że ja nakrył na podglądaniu.
- Wybacz dziadku, ja... Nie chciałam ci przeszkadzać. - powiedziała, po czym podrapała się po głowie z zakłopotaniem.
- Już kończę. Zrobisz nam herbaty? Usiądziemy na ganku i wypijemy w spokoju.
- Oczywiście.
Tak też zrobiła. Zaparzyła im napar z rabarbaru i poziomki po czym zaniosła imbryk i filiżanki na stoliczek. Wkrótce dotarł też najstarszy Scamander.
- Długo nie rozmawialiśmy. - rzekł, nakrywając się kocem.
- Wiem. Nie byłam na to gotowa. - westchnęła. - Wybacz, że musiałeś tyle czekać.
- To raczej ja jestem winien tobie przeprosiny, Danielle. Myślałem o tym wszystkim. Popełniłem wiele błędów w twoim wychowaniu.
- Każdy popełnia błędy. Taka jest ludzka natura. - odrzekła. Sam ją tego nauczył.
- Jednak mam poczucie winy. Nie powinnaś dorastać w kłamstwie. Należy ci się świadomość tego co złego działo się w naszej rodzinie. Jesteś już na tyle dojrzała by o tym wiedzieć. Z resztą zawsze byłaś dojrzała, mimo swoich wybryków. Już dawno powinniśmy powiedzieć ci o Dorothy.
- Na pewno wszystko byłoby łatwiejsze, dziadku. - mruknęła, a następnie zacisnęła usta w wąską kreskę.
Znowu zapanowała cisza. Jednak nie była już nieprzyjemna i bolesna. Kilka prostych słów rozwiało wszystkie wątpliwości. Jak intrygująca sprawą jest to, że ludzie uciekają od tak prostych rzeczy.
- Przepraszam. - przemówił, łapiąc ją za dłoń.
- Ja też, dziadku. Ja też...
*
Powróciła do domu około północy i zastał ją miły widok. Stół w kuchni okryty był czerwonym obrusem, a na nim pachnąca kolacja przy świecach. Trochę oklepane, ale romantyczne podejście ze strony rudowłosego, który właśnie wchodził do pomieszczenia z dwoma butelkami wina.
- No takiego końca dnia się nie spodziewałam. - mruknęła z uśmiechem.
Ściągnęła buty z obolałych nóg i niedbale rzuciła je pod ścianę, a następnie odłożyła torbę na blat kuchenny i powitała George'a mocnym uściskiem.
- Domyśliłem się, że tego ci było trzeba. - szepnął.
Oboje przenieśli się do centrum pokoju. Brązowooki kulturalnie odsunął jej krzesło, na którym wygodnie usiadła po czym sam zajął miejsce na przeciwko.
YOU ARE READING
Przeciwna~George Weasley
FanfictionDanielle Scamander to zwykła dziewczyna z niezwykłej rodziny. Wkraczając w okres dojrzewania zaczyna dostrzegać jak bardzo nie pasuje tam skąd pochodzi. Musi stawić czoło wielu trudnościom obecnego świata nie tracąc wiary w siebie i innych. W pewnym...